Artykuły

Warszawa. "Małe zbrodnie małżeńskie" w Królikarni

Na Pikniku Kulturalnym "Gazety Co Jest Grane", który już w najbliższą sobotę w Królikarni, zobaczymy spektakl "Małe zbrodnie małżeńskie". Wystąpią: Katarzyna Herman i Redbad Klijnstra.

Dorota Wyżyńska: Spektakl "Małe zbrodnie małżeńskie" w reżyserii Marka Pasiecznego powstał w nowym teatralnym miejscu - w teatrze.praga.pl MCKiS. Grany jest rzadko, bez specjalnej reklamy, w kameralnej sali przy Elektoralnej 12. A jednocześnie wam aktorom - jak mówisz - daje ogromną satysfakcję.

Redbad Klijnstra: Bo to spektakl, który jest wyzwaniem, bezwzględnym sprawdzianem dla aktora. Nie ma specjalnej scenografii, nie ma żadnej podpórki ani tylnej ściany. Jesteśmy na wybiegu jak dla modelek, na patelni. Taki ping-pong na tekście. Od tego jak zostanie odbita piłeczki z jednej strony, zależy następny ruch. Stąd tak ważny jest partner.

Z Katarzyną Herman znacie się jeszcze ze studiów, byliście na jednym roku w szkole teatralnej.

- Profesorowie często nas ze sobą zestawiali. Po studiach każde powędrowało swoją drogą. Zdecydowałem się na ten projekt głównie z tego powodu, żeby spotkać się na scenie z Kasią. W czasie "Małych zbrodni małżeńskich" wielokrotnie zdarzały się takie momenty, że byliśmy dla siebie oparciem. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, chwytaliśmy się siebie tymi oczami. Ta wzajemna koncentracja to coś w rodzaju liny alpinistycznej - kiedy jedno trochę bardziej poleci, to drugie go trzyma. Jako reżyser zawsze szukam wśród aktorów komandosów, a nie piechoty, tych, którzy żadnej roli się nie boją, bo wiedzą, po co uprawiają ten zawód. Kasia jest właśnie taką komandoską.

Gilles po wypadku cierpi na amnezję. Jego żona Lisa, która próbuje przywrócić mu pamięć, wykorzystuje tę sytuację i rozpoczyna grę...

- Podczas prób uświadomiliśmy sobie z Kasią, że jesteśmy kompletnymi amatorami w grach międzyludzkich. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, w co grają te postaci. Że tak można? Że tak się da? To właściwie gra na grze. Ona gra i on gra. Każdy ma swój cel. Czy on naprawdę nic nie pamięta, czy tylko udaje? Czy ona bierze pod uwagę to, że on może też prowadzić grę?

Pierwszy raz będziesz miał okazję sprawdzić się w plenerze?

- Tak. Z tym większą przyjemnością przyjąłem propozycję. Granie w plenerze kojarzy mi się z teatrem ulicznym, z nurtem jarmarcznym. Kolejny bezwzględny sprawdzian. Muszę przyciągnąć uwagę widza, który w ogóle nie zamierzał oglądać spektaklu. Jakimi środkami go zaatakować? Jak wykorzystać do tego mikroporty, które mogą być tu szansą albo - wręcz przeciwnie - obnażyć nieprawdę. To opowieść intymna, która wymaga skupienia, a będziemy przecież na pikniku, który rządzi się swoimi prawami. Muszę zaakceptować to, że ktoś zajrzy do nas dopiero w połowie spektaklu, a ktoś inny na 10 minut przed końcem będzie chciał przemieścić się na koncert na drugiej scenie. Jednocześnie odzywają się tu moje ambicje przedsiębiorcze, żeby zawalczyć o widza. Musimy z Kasią tak zakombinować, żeby utrzymać tę piknikową publiczność w pełnym napięciu.

Pokaz "Małych zbrodni małżeńskich" - sobota, 15 czerwca, godz. 14.30. Królikarnia (ul. Puławska 113a), scena za Pałacem. Wstęp wolny. Program Pikniku -cjg.gazeta.pl/piknik

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji