Artykuły

Matka Kolakowej

Teatr Wybrzeże po­kazał kolejną już premierę w tym sezonie. Tym ra­zem sięgnął do klasyki dramatu, by zapre­zentować - nie po raz pierwszy zresztą - "Matkę" Witkacego. I od razu poja­wiły się dywagacje: po co? Odpowiedź na to pytanie wydaje się teraz mocno spóźniona, skoro przedsta­wienie doprowadzono do premiery, a publiczność - kupując bilety - sama zde­cyduje, czy było warto. We­dług mnie - było.

O sztuce

Napisana w 1923 roku, na scenę dotarła dopiero pod koniec lat 60. Uznana za najlepszy utwór drama­tyczny Witkacego. Bohater, niedoszły geniusz - Leon Węgorzewski pozostaje na utrzymaniu matki - alkoholiczki, zarabiającej ro­bótkami na drutach. Kiedy matka ślepnie, syn - nadal w imię swojej bliżej niesprecyzowanej idei - za­czyna zarobkować jako sutener, szpieg, aferzysta, nie gardząc też dochodami młodej żony, którą wysyła na ulicę. Mamy więc alko­holizm, orgię narkotykową, wulgarny seks, także w wy­daniu z tranwestytą i wreszcie śmierć matki z przedawkowania. Mamy też całą gamę uczuć łączą­cych matkę z jedynakiem Leonem: ślepą miłość, nadopiekuńczość, ale także krytycyzm, zwątpienie a nawet nienawiść.

O inscenizacji

Młody, choć nazywany już niepokornym reżyser - Grzegorz Wiśniewski za­skakuje widza pomysłami od początku. Aby wziąć udział w przedstawieniu najpierw wchodzimy na scenę, by za kurtyną zna­leźć się na wykreowanej widowni, gdzie wokół spe­cjalnie do tego przedsta­wienia wykonanej sceny obrotowej ustawiono ławki dla widzów. Na ścianach znajduje się kilkanaście początkowo niezauważal­nych monitorów, które w odpowiednim czasie "za­grają". Uruchomione pilo­tem pokażą migające obra­zy, które w połączeniu z muzyką Tymona Tymań­skiego zaskoczą widza po raz kolejny. W tym przed­stawieniu zresztą stale coś nas zaskakuje.

O aktorach

Dorota Kolak jest świet­na i prezentuje aktorstwo najwyższej próby. Dlatego dla mnie to bardziej "Mat­ka" Kolakowej niż Witka­cego. Ale i pozostali akto­rzy będą się podobać. Piotr Jankowski w roli Le­ona, odważna (jest scena, w której aktorka prezen­tuje się jedynie w rajsto­pach...) Marta Anna Kalmus w roli zepsutej Zosi, zabawny w roli tranwestyty Grzegorz Gzyl, wreszcie ojciec i syn Michalscy - wszyscy zasługują na uznanie. Ale mimo to wysoko nad nimi cały czas unosi się rola tytułowej matki. Matki - Kolakowej.

O publiczności

Brawa po premierowym przedstawieniu nie były grzecznościowe. A tak zdarzyło się w przypadku jednej z wcześniejszych premier. Publiczność chy­ba więc doceniła starania reżysera i aktorów. Sam reżyser także, bo wpadł na scenę z butelką szampana, oblewając nim - w geście radości - scenę i aktorów. Wychodząc, podsłuchi­wałam pierwsze amator­skie recenzje widzów. I nawet, jeśli profesjonalni krytycy będą wybrzydzać, zwykłym widzom taki te­atr się spodobał. A o to przede wszystkim, jak są­dzę, chodzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji