Poznań. Ósemki do Waldemara "Majora" Fydrycha
Słyszymy, że jakiś artysta z jakimś urzędnikiem, za społeczne fundusze, z finezją pracowników służby bezpieczeństwa lub radzieckiego czołgu stworzyli spektakl teatralny - pisze w liście otwartym do Waldemara "Majora" Fydrycha zespół Teatru Ósmego Dnia.
Majorze,
dotarły do naszego zaścianka wieści z sąsiedniego zaścianka, który, jak słyszymy, poszukuje swych słowiańskich korzeni w zamierzchłej przeszłości, w czasach, kiedy jeszcze po Wrocławiu chodziły Twoje pomarańczowe krasnale w stanikach. To chwalebne. My tu, w Poznaniu, w Teatrze Ósmego Dnia należymy do ludzi tak starych, że to pamiętamy. Pamiętamy, ile rozbrajającego komunę humoru wniosły te krasnale i jak poważne siły wojskowe i milicyjne zostały zmobilizowane do ich zwalczania. Zawsze zazdrościliśmy Wam tych krasnali, bo my tu w Poznaniu mamy jedynie porządek, gospodarność i Przemysła II. Słyszymy, że jakiś artysta z jakimś urzędnikiem, za społeczne fundusze, z finezją pracowników służby bezpieczeństwa lub radzieckiego czołgu stworzyli spektakl teatralny. Nie widzieliśmy go i nie zamierzamy zobaczyć. Oczami wyobraźni widzimy jednak scenę przemiany krasnali w olbrzymów, a tzw. autorów w skarlałych pokurczy.
Właściwie tylko jedno dziwi, że Marek Fiedor, specjalista od tematów wysokich udostępnił teatr dla tematów tak niskich, że aż wstyd. No, ale takie czasy, Majorze, takie czasy. Uprzejmie salutujemy.
Teatr Ósmego Dnia