Artykuły

Aktorka, która jest wierszem

Krakowski Salon Poezji. Wiersze Elżbiety Zechenter-Spławińskiej czytały Anna Radwan-Gancarczyk i Natalia Strzelecka.

Ci, których kocham - grudka soli pod powieką". I tyle. To wszystko, co Elżbieta Zechenter-Spławińska napisała...

O kim właściwie? O czym? O mamie, tacie? O mężu, kochankach? O Prouście, bo pisał, jak pisał? I o Piaf, bo śpiewała, jak śpiewała? O jajecznicy smakowitej, gdzieś, kiedyś, na Mazurach może, o brzasku, przez czułe jego ręce smażonej? O widoku nie z tej ziemi, czyli o Stworzycielu? O zapachu takim, że, Boże Święty, omdlenie kwitło? O zapachu? A czemu nie? W poezji zapach może być człowiekiem - to tylko kwestia metafory. Zapach, pies - obojętne. Jak uczył klasyk: "Jeśli chce się być precyzyjnym, nieuchronnie zaczyna się używać metafor". Metafora łącząca podszewkę powieki, sól i miłość jest na tyle precyzyjna, że gadanie o podmiotach miłości przestaje znaczyć cokolwiek. Zostają słowa świetne. Czyli fraza: "Ci, których kocham - grudka soli pod powieką" - wystarczająco czysta jest, bym musiał mówić o innych napisanych obrazach Zechenter-Spławińskiej...

Więc - miłość zawsze tajemna, pieczenie oka, a dalej - rzęsa, policzek, nos, warga, język zlizujący sól z wargi. I... Takie opowieści się rodziły, gdy Anna Radwan-Gancarczyk rzekła: "Ci, których kocham - grudka soli pod powieką". Nie wiem, czy to świetność Radwan-Gancarczyk i Natalii Strzeleckiej, które w Salonie Poezji czytały wiersze Zechenter-Spławińskiej, czy zieleni za oknami - nie wiem, co sprawiło, że gdybym miał coś większego o tym Salonie pisać, to bym pisał o Radwan-Gancarczyk i Strzeleckiej. Tak, o nich - znacznie więcej, o słowach poetki - znacznie mniej. Jak i znacznie mniej dotykałbym śpiewu Agaty Śla-zyk, o wiele więcej dotykając fortepianowej gry Tomasza Kmiecika i gry Michała Półtoraka na skrzypcach.

Jak to wytłumaczyć? Zwyczajnie. Otóż jest liryka, której doskonałości nie szkodzi aktorskie ciało. Ale jest też liryka, co ją tylko aktor ożywić może na dłużej. Poniekąd lubię wiersze Zechenter-Spławińskiej. Lecz dopiero Rad-wan-Gancarczyk i Strzelecka uświadomiły mi, że z poezji tej na dłużej, nawet na bardzo długo, zostaną mi w pamięci jedynie one - Radwan- -Gancarczyk i Strzelecka, nadające mglistym metaforom przynależną im precyzję. To znaczy - bądźmy uczciwi - swym aktorstwem tworzące z falującej mgły zdań Zechenter-Spławińskiej życie po prostu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji