Artykuły

Spotkania są zawsze inspirujące

- Moje realizacje zawsze balansują pomiędzy teatrem i tańcem. W najnowszym spektaklu dodałam sporo elementów akrobatycznych, żeby poszerzyć język ruchu, którym się posługuję. I muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z tego pomysłu. Dał mi on bardzo dużo nowych możliwości, jeśli chodzi o ruch, pozwolił wprowadzić do spektaklu elementy czysto surrealistyczne - mówi choreografka Pia Meuthen, gość Gdańskiego Festiwalu Tańca.

Przemysław Gulda: W Pani ostatnim spektaklu, tym, który zaprezentuje Pani w Gdańsku, pokazuje Pani cały wachlarz ludzkich emocji. Jakich narzędzi, jakich elementów języka teatru tańca użyła Pani, żeby zmierzyć się z tym skomplikowanym i szerokim tematem?

Pia Meuthen: Jestem zafascynowana tym, jak zachowują się ludzie i jaki wpływ na ich zachowanie ma kontekst społeczny. Kocham ich obserwować i widzieć, jak ich intencje i uczucia uzewnętrzniają się w ich ruchach, gestach, w sposobie, w jaki się poruszają. Źródła inspiracji do moich kolejnych spektakli zawsze wiążą się ze skomplikowanymi relacjami międzyludzkimi i zachowaniami społecznymi. Podczas powstawania każdego spektaklu bardzo ściśle współpracuję ze swoimi tancerzami. Charakter, pochodzenie i osobowość każdego z nich ma wielkie znaczenie w całym procesie dochodzenia do celu w postaci gotowego przedstawienia. Wszystkie te elementy znajdują miejsce w spektaklu za sprawą improwizacji w czasie prób przed premierą.

Jak bardzo najnowsze przedstawienie łączy się z Pani poprzednimi realizacjami, a na ile stanowi zupełnie nowe podejście do tańca?

- Moje realizacje zawsze balansują pomiędzy teatrem i tańcem. W najnowszym spektaklu dodałam sporo elementów akrobatycznych, żeby poszerzyć język ruchu, którym się posługuję. I muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z tego pomysłu. Dał mi on bardzo dużo nowych możliwości, jeśli chodzi o ruch, pozwolił wprowadzić do spektaklu elementy czysto surrealistyczne, co sprawiło, że stał się on o wiele bardziej ekscytujący. Akrobaci i tancerze na równi opowiadają tą samą historię za pomocą zupełnie różnych środków.

W jakim sensie opowiadania Maartje Wortel i rysunki Shauna Tana były dla Pani inspiracją podczas tworzenia tego spektaklu? Czy oglądając go można dostrzec, że jest na nich właśnie oparty?

- Były punktem startowym, od którego zaczęła się cała praca przy "Somewhere, close". Sposób w jaki Wortel używa języka i w jaki pokazuje samotność człowieka, były dla mnie wielkim źródłem inspiracji. Niemal wszystkie jej opowiadania dotyczą sytuacji, w której ktoś kogoś opuszcza albo ucieka od jakiejś sytuacji w poszukiwaniu czegoś nowego. I to nie tak, że jej teksty dały mi odpowiedź na pytanie, czemu ludzie tak robią - bo przecież z jednej strony, oczywiście - pragną czegoś nowego, ale przecież niekoniecznie dlatego, że to, co mieli wcześniej było złe. Ta niekończąca się podróż przez kolejne życiowe sytuacje bardzo mnie zainspirowała do tego, żeby nadać spektaklowi atmosferę filmu drogi. Z kolei świat, który pokazuje w swoich rysunkach Tan bardzo mocno zaważył na wizualnym aspekcie przedstawienia i nadał mu o wiele bardziej poetyckiego wymiaru.

Wiele zespołów tanecznych chętnie używa dziś w swoich realizacjach nowoczesnych środków technologicznych i nieznanych wcześniej w tej dziedzinie sztuki narzędzi: projektory video, elementy klasycznego dramatycznego aktorstwa, sporo dialogu. Jakie jest Pani podejście do tej kwestii?

- Jestem przekonana, że nie ma żadnych ścisłych zasad, dotyczących tego, jak ma wyglądać przedstawienie taneczne i z jakich elementów można je budować. Jedyne, co ma znaczenie to pytanie, czy środki użyte przez choreografa są w danej realizacji rzeczywiście potrzebne.

Co Pani myśli o takich imprezach jak gdański festiwal, podczas których zespoły z różnych stron świata pokazują swoje przedstawienia? Czy takie spotkania mogą być źródłem nowych inspiracji i miejscem poszukiwania przyszłych współpracowników?

- Tego typu przedsięwzięcia mają ogromne znaczenie zarówno dla artystów, jak i dla publiczności. Dają możliwość poszerzenia horyzontów, spotkań, stymulowania wymiany między artystami - są tym samym niezastąpionym źródłem inspiracji. W związku z tym jestem bardzo szczęśliwa, że zostałam zaproszona do Gdańska. Nie mogę się doczekać spotkania z innymi artystami i z polską publicznością.

Spektakl Pii Meuthen i jej zespołu Panama Pictures "Somewhere, close" będzie można zobaczyć jako część Bałtyckiego Festiwalu Tańca, odbywającego się w klubie Żak (Gdańsk, al. Grunwaldzka 195/197) w dniach 31 maja - 9 czerwca. Przedstawienie zostanie zaprezentowane dwukrotnie: w poniedziałek, 3 czerwca o godz. 19 i we wtorek, 4 czerwca, również o godz. 19. Bilety: posiadacze Karty Tancerza - 3 zł, posiadacze Karty Do Kultury i Karty Dużej Rodziny - 8 zł, studenci, uczniowie i emeryci - 10 zł, normalny - 25 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji