Artykuły

"Serce" to nie jest spektakl zrozumiały dla młodych widzów

"Serce" w reż. Marcina Jarnuszkiewicza w Teatrze Lalki i Aktora "Ateneum" w Katowicach. Pisze Alan Misiewicz w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Najnowszy spektakl katowickiego Teatru Lalki i Aktora "Ateneum" "Serce" sprawia wrażenie spektaklu bardzo czułego. Ale po obejrzeniu niewiele się z niego pamięta.

Tę niezwykle czulą inscenizację przygotował scenograf i reżyser Marcin Jarnuszkiewicz. Jarnuszkiewicz jest autorem scenografii do słynnej "Balladyny" Adama Hanuszkiewicza z 1974 roku czy do "Ulissesa" w reż. Zygmunta Hübnera. W 2012 roku publiczność Ateneum miała już okazję poznać jego pracę. Wtedy bowiem przygotował "Daleką podróż Andersena". Jego "Serce" jest pomyślane jako suma wyimków - luźno lub w ogóle ze sobą niepołączonych - z książki Edmunda de Amicisa.

Książka tego włoskiego pisarza jeszcze kilkadziesiąt lat temu była w polskiej szkole lekturą obowiązkową - to z uwagi na zawarte w niej uniwersalne prawdy. Mówi ona przecież o takich wartościach jak miłość, szacunek, honor, odpowiedzialność za czyny.

W spektaklu Ateneum dość trudno je odczytać - zaginęły chyba gdzieś w plastyce tego widowiska. Inscenizacja Jarnuszkiewia sprawia, że nie jest to spektakl dla młodych widzów - nie zrozumieją oni bowiem subtelności teatru plastycznego. Oglądając go, będą się po prostu nudzili. Nie ma tu bowiem energii głównych bohaterów i żywiołowości akcji. Są za to konsekwentnie eksploatowane powolność i stateczność, prowadzące ku nudzie właśnie.

"Serce" to spektakl ubogi w rekwizyty. Ascezę przestrzeni wypełnia kilka krzeseł czy pulpit, przy którym trzecioklasista Henryk (w tę rolę wcielił się Jacek Popławski) prowadzi narrację: wspomina, relacjonuje zapisane w swoim pamiętniku wydarzenia.

Na scenie przeplatają się dwa plany: lalkowy (różnej wielkości lalki zaprojektowała Katarzyna Proniewska-Mazurek) i aktorski. Dokonuje się to we współgrze mroku i półmroku oraz wysmakowanej muzyki Mischy Alperina, Olafura Arnaldsa czy Eleni Karaindrou.

W ostatecznym odbiorze Jarnuszkiewiczowska inscenizacja "Serca" wydaje się być inscenizacją bardzo sensualną, ale również mało interesującą. W głowie nie pozostaje żadna scena - no, może z wyjątkiem ostatniej, gdy Henryk wyciąga się na krześle i sugeruje, że to już koniec opowieści.

Najbliższe spektakle 5 i 6 czerwca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji