Artykuły

"Upiór w operze" powrócił

"Upiór w operze" w reż. Wojciecha Kępczyńskiego w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku. Pisze Jakub Panek w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Musical wszech czasów "Upiór w operze" Andrew Lloyda Webbera w reżyserii Wojciech Kępczyńskiego, dyrektora stołecznego Teatru Muzycznego "Roma", powrócił na deskach Opery i Filharmonii Podlaskiej - Europejskiego Centrum Sztuki w Białymstoku. W piątek 24 maja odbyła się premiera.

"Upiór w operze" został stworzony w 1986 roku przez Andrew Lloyda Webbera. W październiku tegoż roku w Her Majesty`s Theatre odbyła się pierwsza, londyńska premiera. Na Polską w Teatrze Muzycznym "Roma" musieliśmy czekać do 15 marca 2008 roku. Dzięki zapałowi i tytanicznej pracy Wojciecha Kępczyńskiego, dyrektora Romy i jego współpracowników, a także dzięki kilkumilionowemu budżetowi Warszawa dostała coś niesamowitego - musical, który na całym świecie kochają miliony. - To był strzał w dziesiątkę - mówił niejednokrotnie Kępczyńśki. "Upiora w operze" w stolicy pokochano. Grano prawie bez przerwy, przy pełnej widowni, która po trzech godzinach kilkunastominutowymi owacjami dziękowała artystom. W końcu, po 572 spektaklach "Upiora" zastąpiono równie kasowym musicalem "Les Miserables". Jednak niedosyt pozostał. Do tego stopnia, że Romę zasypywano listami i pytaniami o możliwość powrotu do dzieła Webbera. Po "Les Miserables" dyrektor Kępczyński chciał jednak zmierzyć się z nowym wyzwaniem. I tak jesienią 2012 roku Warszawa dostała "Deszczową Piosenkę".

Odrodzenie Upiora

Na szczęście (dla wielu wielbicieli musicalu Webbera) dyrektor Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku - Roberto Skolmowski chciał, by "Upiór w operze" zagościł na deskach nowoczesnej Opery Podlaskiej. Po rozmowach z Teatrem Muzycznym "Roma" i przedstawicielami autora, w Białymstoku rozpoczęły się prace nad powrotem "Upiora w operze" na polską scenę musicalową. Reżyserii białostockiego spektaklu podjął się ponownie Wojciech Kępczyński. Opera w Białymstoku odkupiła od Romy przepiękne dekoracje Pawła Dobrzyckiego, a także kostiumy Magdaleny Tesławskiej i Pawła Grabarczyka. Kierownictwo muzyczne nad musicalem objął Maciej Pawłowski, choreografią zajęła się Paulina Andrzejewska. Z kolei rolę drugiego reżysera i reżysera świateł przyjął Sebastian Gonciarz. Polski tekst libretta jest dziełem Daniela Wyszogrodzkiego.

Na efekty prac musieliśmy poczekać do 24 maja, kiedy to odbyła się uroczysta premiera "Upiora w operze" w Białymstoku.

Siła musicalu

"Upiora w Operze" przy Nowogrodzkiej w Warszawie obejrzałem osiem razy. Za każdym razem mnie zaskakiwał, wzruszał, wciągał. To prosta historia genialnego kompozytora, architekta, który ze zdeformowaną twarzą skrywaną pod maską żyje w podziemiach Opery Paryskiej. Jest zakochany w młodej śpiewaczce Christine, o której względy rywalizuje z młodym hrabią Raoulem de Chagny. W tej prostej historii jest jednak magnes.

Kiedy po zdjęciu spektaklu z afisza Romy, wybrałem się do paryskiej opery, w której rozgrywa się akcja musicalu - dostrzegłem ogrom pracy, jaką twórcy polskiej wersji musicalu włożyli w dekoracje.

Teraz ta genialna inscenizacja dotarła na deski nowoczesnej Opery i Filharmonii Podlaskiej. Nowy dom Upiora jest najnowocześniejszym tego typu obiektem w Polsce, jest dumą Podlasia i powodem do zazdrości. Już samo przebywanie w tej szklano-betonowej świątyni dobrze nastraja do odbioru kultury. Aż żal, że stolica nie doczekała się takiej inwestycji (i pewnie już nie doczeka).

Ale jak mówi Wojciech Kępczyński - liczy się scena i aktorzy, to co się dzieje po zgaszeniu świateł, nie zaś budynek. Ta prawda sprawdza się w Romie przy każdej produkcji. "Koty" były istnym majstersztykiem, który chwalono daleko za granicami Polski, a grany wciąż spektakl "Aladyn JR" Roma wyeksportowała z sukcesem do Rosji.

Wróćmy na Podlasie. Ogromna przestrzeń sali widowiskowej, organy i chór wykorzystane w tej wersji "Upiora w operze" robią wrażenie, przyprawiają o dreszcze. Sprawiają, że dzieło Webbera jest pełne.

W premierowej obsadzie zobaczyliśmy znanych z Romy - Damiana Aleksandra (Upiór), który jest jeszcze lepszy niż w stolicy, piękną i utalentowaną Edytę Krzemień (Christine Daae), Grzegorza Pierczyńskiego (Firmin) oraz Tomasza Steciuka (Andre).

Bardzo dobrze w swojej roli odnalazła się Anna Wolfinger (Carlotta Giudicelli) - mocny wokal, świetna gra aktorska. Równie świetny był Rafał Supiński (Raoul de Chagny) oraz Jakub Wocial (Monsieur Reyer). Nie przekonał mnie niestety Krzysztof Stankiewicz (Ubaldo Piangi), który był dużo gorszy od poprzedników z warszawskiej inscenizacji oraz Anita Steciuk (Madame Giry). Ale nie skreślałbym ich. Edyta Krzemień podczas swojego pierwszego warszawskiego spektaklu też była dobra - teraz jest znakomita.

Inscenizacja Romy dostała w Białymstoku drugie życie. To trzy bardzo dobrze spędzone godziny z kolorową, czasami mroczną, miłosną historią. Ten arcytrudny w przygotowaniu musical powrócił do Polski w wielkim stylu, a Opera Podlaska stała się jego nowym, bardzo wygodnym domem.

I dopóki kilkusetkilogramowy żyrandol będzie spadał na widownię, uderzając w orkiestron, dopóty ta będzie pełna od zachwyconych widzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji