Komiks z Szekspira
PO Prologu, w którym angielski opój zostaje przemieniony dla żartu w wielkiego pana i zasiada, by śledzić grę wędrownej trupy teatralnej, przenosimy się razem z nim do renesansowej Italii:
BAPTISTA, bogaty ojciec dwóch córek, ma kłopoty z wydaniem ich za mąż. Co prawda młodsza - słodka i posłuszna Bianka ma wielu adoratorów, ale Baptista tkwi w postanowieniu, by najpierw wydać starszą, słynącą z diabelskiego charakteru - Katarzynę.
Zdesperowani perspektywą beznadziejnego oczekiwania adoratorzy Bianki postanawiają sami znaleźć męża dla jej krnąbrnej siostry. Pada na Petruchia, który usłyszawszy o posagu Kasi ochoczo rusza w konkury. Zdobywa przychylność ojca panny. Ignoruje złe humory, dąsy narzeczonej, nawet jej obelgi obraca zręcznie na swą korzyść, ogłaszając wszem i wobec, że Katarzyna jest mu przychylna. Ich zmagania słowne - i nie tylko - mają coraz bardziej zmysłowy, pełen podtekstów charakter. Wreszcie dochodzi do ślubu. Petruchio uwozi żonę do swych dóbr, by tam dać jej szkołę pokory i posłuszeństwa, jedyną w swoim rodzaju metodą. Jaką? Patent znają w Teatrze Osterwy, gdzie dziś odbywa się premiera "Poskromienia złośnicy".
Jak to jest z tym poskramianiem?
W "Poskromieniu złośnicy" Kasia zostaje ujarzmiona, Petruchio triumfuje. Jak jest w podobnych przypadkach w życiu? Dziś po z górą czterech wiekach od chwili powstania sztuki? Zapytaliśmy o to w kuluarach teatru kilku prawdziwych mężczyzn...
Poskromienie kobiety jest bajką - mówi Krzysztof Torończyk, dyrektor Teatru im. Osterwy. Broń z obu stron jest podobna - w walce płci nie ma innych metod. Jednak to kobiety dysponują pewnymi walorami, które dają im przewagę. W ich wdziękach jest straszna siła. Mężczyźni są wobec nich bezbronni. My jesteśmy tym gatunkiem ludzkim, który w tej grze stoi na przegranej pozycji, bo jesteśmy od kobiet bardziej łatwowierni, mniej wyrafinowani. Kobieta ma więcej argumentów, więcej instrumentów, natura wyposażyła ją hojniej niż mężczyznę. A Szekspir? Szekspir jest przewrotny. Postarał się pokazać dominację mężczyzny, ale sztuka niekoniecznie musi iść w parze z życiem.
Żadna kobieta nie da się poskromić - uważa Bogdan Tosza, reżyser spektaklu. Jeśli się da, to znaczy, że w grę wchodzi miłość.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi - zastanawia się Krzysztof Babicki, dyrektor artystyczny Teatru Osterwy. Czy to my je poskramiamy, czy one nas? Jestem na tyle wygodny, że czasem daję się poskromić. Wszystko zależy od sytuacji. To jest zawsze gra, którą toczy się tak, jak przeciwnik pozwala.
Szekspir kłamie - stwierdza Paweł Sanakiewicz, odtwórca roli Petruchia. Nie ma nic takiego, jak poskramianie partnera. A właściwie nie, Szekspir nie kłamie, a kamufluje. Pod postacią komedii przekazuje życiową prawdę. Ludzie muszą się po prostu odnaleźć, odkryć, pokochać, to poskramia ich egoizm. A ja? Nie czuję się poskromiony, najwyżej sam przez siebie. Poskromienie wzajemnego egoizmu to rzecz najważniejsza w każdym związku i o tym jest ta sztuka.