Łódź. "Dobre rzeczy" w Powszechnym
O "Perfect Day", sztuce Liz Lochhead, napisano kiedyś, że to zabawna, smutna i prawdziwa komedia. Z "Dobrymi rzeczami" jest podobnie. Premiera w Teatrze Powszechnym w sobotę. Reżyseruje Justyna Celeda.
Skojarzenie z "Perfect Day" nie jest bezpodstawne. W tamtej sztuce - granej w Polsce przez warszawski Teatr Kwadrat z główną rolą Ewy Kasprzyk - gwiazda telewizyjnego programu marzy o dziecku. Równocześnie jednak z obawą myśli o zbliżających się kolejnych urodzinach. Przez jej mieszkanie przetacza się korowód mężczyzn, a ona wciąż nie może odpowiedzieć sobie na pytanie, z którym z nich chciałaby stworzyć rodzinę.
Główną bohaterką "Dobrych rzeczy" jest Susan, która także jest dojrzałą kobietą, liczy bowiem 51 lat. Rozwodzi się z mężem, który zostawił ją dla młodszej o prawie 20 lal kobiety, nastoletnia córka buntuje się, gdy we dwie muszą przeprowadzić się do chorego na Alzheimera ojca Susan. Jedynym przyjacielem głównej bohaterki jest traser - tak samo grzeczny, uczynny i miły, co mało pociągający.
Beznadziejna sytuacja zmienia się, gdy Susan zmienia pracę. Teraz całe dnie spędza w sklepie charytatywnym, wśród rzeczy niepotrzebnych już nikomu i ludzi, których życie wyrzuciło na boczny tor. 7, nową energią rzuca się w wir pracy i pomocy innym. Co pewien czas do sklepu zagląda David
- niepozorny nauczyciel matematyki i wdowiec. To między nim a Susan ma się rozwinąć uczucie. Jednak w gąszczu komediowych wydarzeń wcale nie będzie to łatwe.
"Lochhead pisze energicznie, ale równocześnie delikatnie, rysując farsę, która i śmieszy, i pokazuje ludzką stronę postaci. Zwroty akcji i nieporozumienia są starannie umiejscowione" - pisał amerykański krytyk, gdy "Dobre rzeczy" wystawił jeden z teatrów w Teksasie. Czy zalety tekstu uda się przekuć w dobry spektakl, będzie można dowiedzieć się w sobotą w Teatrze Powszechnym (ul. Legionów 21).