Artykuły

Skąd się wziął ten drobny mnich?

Zachęcony przez krakowską prasę codzienną poszedłem do Starego Teatru na sztukę Tadeusza Micińskiego (?) pt. "Termopile polskie" w adaptacji i reżyserii Krzysztofa Babickiego.

Nie bez przyczyny przy nazwisku pisarza, zmarłego w 1918 roku jednego z wybitniejszych twórców Młodej Polski, postawiłem znak zapytania. Nie jestem po obejrzeniu spektaklu pewny, czy jest on autorem tego "Misterium na tle życia i śmierci ks. Józefa Poniatowskiego", przynajmniej niektórych ważnych jego fragmentów. Zaznaczam, że nie wyrażam opinii o walorach stricte teatralnych przedstawienia, nie jestem krytykiem teatralnym. Moja wypowiedź należy traktować jako wyraz zaniepokojenia historyka literatury polskiej, który - po pierwsze - przeczytał "Termopile polskie" w naukowej edycji Wydawnictwa Literackiego z 1980 r, a został na swoje nieszczęście - po drugie - wychowany przez Pigoniów i Kleinerów w szacunku dla zasady upowszechniania wśród społeczeństwa tekstu zgodnego z wolą autora.

K. Babicki usunął ze sztuki Tadeusza Micińskiego Ignacego Potockiego, bardzo ważną postać historyczna.

Każdy trochę obznajmiony z historią wie, że Ignacy Potocki (1750-1809) należy do pięknych postaci, które stworzyły tradycję polskiej demokracji i walk niepodległościowych. Czynny w Komisji Edukacji Narodowej, przewodniczący Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych, przywódca stronnictwa patriotycznego na Sejmie Czteroletnim, współautor Konstytucji 3 Maja. Członek kierownictwa powstania 1794 r., po jego upadku więziony do śmierci Katarzyny II w Petersburgu. Powtarzam: piękna postać, działacz niepodległościowy, dużo zrobił dla zdemokratyzowania i laicyzacji oświaty, libertyn, współautor dzieła "O ustanowieniu i upadku konstytucji polskiej 3 maja 1791r."

Miciński wyznaczył Ignacemu Potockiemu w "Termopilach polskich" ważną rolę. W scenach z Sejmu w Grodnie (II rozbiór Polski) wypowiada on znamienne zdania "Ten Sejm Milczący to Sejm straszliwego protestu. Nareszcie zbudziła się dusza kraju - ja teraz siebie teraz tu widzę po raz pierwszy Polakiem istotnym. Co za figury straszliwe wyzionęło tu piekło, jaki sen okropniejszym być może nad tę rzeczywistość?" (edycja WL, str. 117). On także, przewodniczący delegacji pertraktującej z gen. Suworowem podczas oblężenia Warszawy, oburza się na niegodne postępowanie najeźdźców: ,,Tak z wami niegdyś postępowali Tatarzy - i tak wy i nami teraz: upokarzać - w twarz plwać leżącemu - to niegodne następcy Aleksandra Macedońskiego, za jakiego się ma pan Suworow. Wzywam go na Sąd Boży za to, co uczynił z Praga!" (str. 173).

Tę postać Ignacego Potockiego K. Babicki USUNĄŁ ze sztuki.

"Termopile polskie", a wypowiadane przez niego kwestie włożył w usta jakiegoś Mnicha, osoby przez siebie wymyślonej (Tadeusz Miciński nigdy by nie powierzył mu istotnego zadania).

Nadużycie jest podwójne. W jednym z epizodów występuje Mnich stary, konfederata barski, który wygłasza w katedrze św. Jana wojownicze kazanie, wzywające plebs warszawski do buntu (str. 166 -167). Podkreślam: stary Mnich, podobny do kwestarza z Chodźki, ks. Robaka z Mickiewicza. W XVIII i XIX wiekach młodzi księża nie mieli autorytetu, nie byli modni. Pan Andrzej Kozak, który odtwarza tego podrzuconego Micińskiemu bohatera, gra anachronicznie.

O tym, dlaczego Tadeusz Miciński nigdy nie eksponowałby w swoim dramacie żadnego mnicha czy innego duchownego rzymskokatolickiego, wie nawet przeciętny student polonistyki. Julian Krzyżanowski w podręczniku pt. ,,Neoromantyzm polski 1890-1918" (Ossolineum, 1963) podkreślał w charakterystyce koncepcji narodowych i religijnych pisarza jego krytyczny stosunek do katolicyzmu. Dzielony zresztą z wieloma wybitnymi umysłami epoki. Tworzony przez Micińskiego polski aeropag [sic!] "kategorycznie odrzuca Kościół katolicki jako przeszkodę, uniemożliwiającą pełny rozwój jaźni zbiorowej wyzwalającego się narodu". Krzyżanowski przypomina słowa Micińskiego: "Polska nie ma już busoli moralnej w katolicyzmie" oraz "Kościół polską krainę ugniata I nie daje wyjść na góry, w oświetlone lęgi, i pracować nad przyszłością, świata" (str. 45-46).

K. Babicki jest konsekwentny. Usunął zdanie "Nie Bóg Synaju - lecz własny polski Bóg" (str. 69). Może za trudne, wymagające komentarza, opisu poglądów religijnych pisarza? Jak wytłumaczyć inne skróty, np. skreślenie sceny, kiedy ówczesny Prymas Polski, Michał Poniatowski, wykrada mapę obrony Warszawy i sprzedaje ją Prusakom (str. 131) lub - dosyć drastyczną - wieszania biskupa - zdrajcy przez lud warszawski (str. 140 -141). A to wszystko prawda, historycy znają te fakty!

Jako polonista protestuję przeciwko brakowi szacunku dla tekstu klasyka, pisaniu w jego imieniu nowej sztuki scenicznej. Protestuję też przeciw przypisywaniu zasług środowisku, które ich historycznie nie posiadało.

Powstaje pytanie, kto powinien bronić naszej tradycji literackiej, więcej: świadomości historycznej, przed manipulacją i fałszerstwami? Związek Literatów Polskich? Polska Akademia Nauk? Środowiska uniwersyteckie? Jak dotąd milczą...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji