Artykuły

Popis sztuki scenicznej

Z PEWNOŚCIĄ szlagier sezonu teatralnego w Krakowie. Idzie o "Korowód" Artura Schnitzlera (1862-1931). Autor, lekarz-psychiatra, później pisarz płodny i wzięty, pisujący nowele, opowiada­nia, sztuki sceniczne, szkice, felie­tony, popularny i skandalizujący, na wskroś wiedeński w tematyce i me­lodyce swego pisarstwa. Ceniony przez T. Manna. Przyjaciel S. Zweiga, H. Manna, F. Werfla, Z. Freuda. Twórca psychoanalizy wywarł wpływ na poglądy i twórczość Schitzlera. Brak w tej twórczości proble­mów społecznych czy politycznych, dominuje penetracja w biologiczną i psychologiczną sferę życia ludzkie­go, uznaną przez autora za najważ­niejszą, za najgłębszą motywację ludzkich działań.

"Korowód" miał już swoje pre­mierowe i popremierowe burzliwe losy w Wiedniu i poza Wiedniem, nie dlatego, żeby prowokował po­ważne dyskusje, lecz dlatego, iż zuchwale, nie oszczędzając nikogo, naruszał drastycznie, jak na tamte czasy, intymną dziedzinę życia, o której myślano skrycie, ale o której nie chciano i nie umiano mówić.

"Korowód" ma ciekawą, przewrot­ną konstrukcję sceniczną, składa się z ciągu niby luźnych obrazków, w których, dzieje się to samo, jednak za każdym razem inaczej, z tym, że między obrazkami także zawiązują się osobowe związki, po czym zry­wają się swobodnie, aby ustąpić miejsca kolejnym, to znaczy kolej­nym parom miłosnym. Symetryczną klamrę stanowi Dziwka (Elżbieta Karkoszka) zwabiająca na początku spragnionego przygody Żołnierza (Andrzej Buszewicz), a na końcu Hrabiego (Kazimierz Witkiewicz). W środku tego korowodu żywioł ero­tyzmu łączy Panicza (Jacek Roma­nowski) z Pokojówką (Beata Pa­luch), Męża (Wiktor Sadecki) z Mło­dą Mężatką (Agnieszka Mandat), Poetę (Jerzy Stuhr) ze Słodką Dzie­wuszką (Anna Dymna), Hrabiego (Witkiewicz) z Aktorką (Ewa Ciepie­la).

Nie byłoby czego wystawiać i o czym pisać, bo ów korowód hi­storyjek jest stary jak świat i ba­nalny, gdyby nie wyśmienita, wręcz doskonała jakość scenicznej roboty, biorąca się przede wszystkim z trafnie obmyślanej konwencji parodystyczno-groteskowej. No i dzięki temu mamy spektakl: autor kpi z ludzi, aktorzy drżą cudownie w spazmach rozkoszy i bawią się swy­mi rolami, publika ryczy ze śmiechu, w tak zwanych momentach świat się trzęsie od huku walca wiedeńskiego, tryskają fontanny, otwierają się ścienne zegary i wychylają się z nich wahadła, zapalają się główki zdobiące łoże w zaciemnionym po­koju... Rekwizyty, kostiumy, muzyka - wszystko pyszne, wyczarowane, pasujące do siebie w każdej tonacji, w każdym drobiazgu, służące wywo­łaniu nastroju, efektu.

Nie ma dziur, pustych, niemych miejsc. Wspaniała scenografia, funk­cjonalna i wysmakowana, dowcip­na, przedrzeźniająca, uczestnicząca w prześmiewczej zabawie, ośmio­krotnie zmieniana, błyskawicznie. Ja­nusz Wrzesiński pokazał, jak należy współpracować z reżyserem przed­stawienia, jak je przygotować i realizować. Reżyser, Mieczysław Grąb­ka, to jeszcze jeden talent reżyserski w zespole aktorskim Starego Teatru, spec od lżejszej Melpomeny, inscenizator, sprzed paru lat, wciąż cie­szących się powodzeniem "Zwierzeń clowna". Potraktował "Korowód" lekko, żartobliwie, frywolnie i od­niósł sukces. Z takimi aktorami mogło mu się udać. To, co oni wy­prawiają na scenie, wszyscy, bo nie ma tu słabych ról, to popis aktor­stwa tak perfekcyjnego, że ręce same składają się do oklasków. Nie powinno się wyróżniać nikogo, żeby nie krzywdzić innych, ale np. obe­cność Stuhra, Dymnej, Sadeckiego, Witkiewicza, Karkoszki czy Roma­nowskiego na scenie, ich bawienie się, każdej postaci inaczej, sytuacją i tekstem, lekkość i radość gry, przewrotna naturalność głosu i ru­chu - uradują najwybredniejszego teatromana.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji