Artykuły

Warszawa. Pożegnanie Henryka Tomaszewskiego

Dziś [19 września] o godz. 14 na Powązkach pożegnamy legendę polskiego plakatu Henryka Tomaszewskiego [na zdjęciu]. Profesora wspomina Piotr Młodożeniec.

Henio (tak nazywali go wszyscy, którzy byli z nim blisko) był obecny w moim życiu, od kiedy sięgam pamięcią. Najpierw słyszałem o nim od mojego ojca, który był jednym z jego pierwszych uczniów. Opowiadał mi o nim z ogromnym uczuciem i atencją, pokazywał jego prace. Potem, kiedy już sam zacząłem interesować się grafiką - każdy jego plakat pojawiający się na mieście czy zobaczony na biennale był wydarzeniem artystycznym. Miałem to ogromne szczęście, że dostałem się do Jego pracowni i mogłem Go poznać.

Trzy lata studiowania w pracowni Profesora bedę wspominać jako jeden z najlepszych i najważniejszych okresów w moim życiu. W wieku dwudziestu kilku lat spotkałem swego mistrza, Nauczyciela, nie tylko w sensie zawodowym, ale też życiowym.

W pracowni Henryka panowała niezwykła atmosfera. On wkładał w swoją pracę serce i pasję. My to czuliśmy i staraliśmy się nie zawieść jego oczekiwań. Pamiętam ten czas jako wspaniałą pracę pod przewodnictwem kogoś, kto troszczy się o to, co robimy i nadaje właściwy kierunek naszym poszukiwaniom.

Nauczył mnie przede wszystkim tego, że w moim zawodzie liczą się nie tylko talent i umiejętności, ale najważniejsze jest myślenie - pomysł, skrót myślowy. Dawał nam świetne zadania: "ile trwa zaraz?, "prima aprilis" "piekło-niebo". Praca pod jego kierunkiem była niezwykłym doświadczeniem - chciało się przeskoczyć samego siebie, zrobić coś niepowtarzalnego.

Mimo że nasze projekty były amatorskie i czasem nieudolne, Henryk zawsze traktował je z powagą i robił wspaniałe korekty. Dyskusja-rozmowa - to była kwintesencja jego nauczania. Gromadziliśmy się wokół niego, słuchaliśmy jego uwag, mówiliśmy, co myślimy. Były spory, ale też śmiech i zabawa.

Henryk był niezwykle ciepłym, kochanym człowiekiem. To ciepło, uczucie emanowało z niego i przechodziło na tych, którzy z nim byli. Po krótkiej chwili przebywania w jego obecności, czuło się, że ma się do czynienia z kimś ważnym. Trudno opisać Henryka tak, by nie pominąć jakiejś istotnej dla niego cechy. Na szczęście są i zostaną jego plakaty i rysunki. One mówią o nim najwięcej: powaga, a jednocześnie lekkość, trafność i celność. Prostota i głębia. Łączył w sobie te przeciwieństwa i przekazywał w swojej twórczości. Pamiętam jedną z jego korekt, gdy przyniosłem mu kilka rozwiązań dumny z tego, że tak dużo zrobiłem, Powiedział: bo ty Piotrek, żeby trafić w cel, strzelasz całą serią, licząc, że trafisz; i czasem nawet trafiasz, a tu trzeba się odpowiednio przygotować, przymierzyć, wycelować i trafić jednym strzałem.

Po skończeniu studiów kontakt z Nim nie urwał się. Zawsze, kiedy była potrzeba, można się było do niego zwrócić o radę. Potem zaczął chorować i trudniej mu było spotykać się z przyjaciółmi. Ale nawet mimo choroby znajdował czas, by porozmawiać przez telefon, wspomóc radą.

Odszedłeś i będzie nam Ciebie bardzo brakowało. Na szczęście zostali ludzie, którzy Cię znali i kochali i przechowają pamięć o Tobie. Została też Twoja wielka sztuka, która nam będzie Ciebie przypominać. Dobrze, że byłeś. Dziękuję.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji