Artykuły

Kuchnia albo samo życie

UTALENTOWANY "witkacolog" wrocław­ski czynił w antrakcie aluzje na zasadzie: "oni wszyscy z Niego", zestawiając tym samym "Szewców" z "obiadowym szczytem" w finale I aktu "Kuchni". Kazimierz Piotrowski relacjonuje w programie, że krytyka wywodziła dramaturgię Weskera z doświad­czeń dramatopisarskich Arthura Millera. Niżej podpisanemu sztuka kojarzy się najwyraźniej z gorkowskim "Na dnie". I to wcale nie dlatego, że przemożną rolą w rozwiązaniu dramaturgicznego konfliktu obu utworów odgrywa włóczęga. Niewykluczone, że wszyscy mają racją. A te parantele nie są wcale najgorsze, ani pospolite, a na dodatek dość skrajne - "czysta forma" Witkacego z jednej a neonaturalizm scenopisarstwa amerykańskiego z drugiej strony - Wesker jawi się nam pisarzem ze wszech miar interesującym. Zwłaszcza, jeśli w genealogię wpisze się jeszcze tamtą rosyjską opowieść o "byłych ludziach" z początków na­szego stulecia. Rozległe to terytorium czasu, postaw światopoglądowych i metod twórczych.

Trudno także powstrzymać się od refleksji, że dopiero angielski autor zdołał przekonać nas, iż można napisać dobry, fascynujący nawet, dra­pieżny "produkcyjniak", to jest, że można po­kazać "człowieka w procesie pracy" - w spo­sób bardzo atrakcyjny. Tyle tylko, że temat nie może być traktowany naskórkowo. Inaczej mówiąc autor posiadać powinien określoną sumę życiowych doświadczeń. Cokolwiek bo­wiem nie zostałoby powiedziane jest to sztuka napisana "z pazurem", mięsista, posiadająca bardzo sceniczny - po prostu świetnie pod­słuchany - dialog, ostre dramatyczne spięcia.

Wesker nie próbuje budować wielkich syntez, parabol czy metafor. Jego "Kuchnia" jest po prostu kuchnią, pomieszczeniem, w któ­rym stoją piece gazowe, stoły garmażeryjne, wielki pień do rąbania mięsa i tym podobne akcesoria "gastronomicznego zaplecza" w dużej restauracji. Restauracja musi być duża. Inaczej na zapleczu nie uda się zgromadzić tak wielu ludzi posiadających swe własne codzienne pro­blemy swoje kompleksy i marzenia. Ludzi bar­dzo różnych, ale interesująco podpatrzonych, a przez to choćby, ciekawych. Ten pozornie po­zbawiony twarzy tłum pulsuje, kłębi się i ściera, żyje w zbiorowości, ale zarazem rozpada na ileś tam ludzkich, indywidualnych cząstek. Rodzą się przyjaźnie, sojusze, rozdźwięki, kon­flikty. W ostatecznym więc rozrachunku ta kuchnia jest zminiaturyzowanym obrazem spraw większych. Choćby taki moment znako­micie ilustrujący nie tylko kuchenne hierarchie. Szef kuchni "ruga" pracownika. W momencie jednak kiedy dostrzeże właściciela, zrobi woltę. Wobec pracodawcy poczuje się solidarny z podwładnym.

Albo taki problem - rzucony niejako mimochodem: czy marzeniem może być urzeczywist­nienie hobby? Albo pozornie umykający uwa­dze szczegół: Kevin pamiętać będzie Peterowi (a we właściwym momencie wypomni) ową deseczkę do siekania, ale fakt, że właśnie Peter w milczeniu zastępował go w chwilach szczególnie ciężkich, pozostanie poza sferą świa­domości i rozrachunków.

JEST więc ta "Kuchnia" tylko kuchnią, ale w owym mikrokosmosie odbija się to wszystko, co zwykliśmy nazywać życiem. I dlatego zapewne w tej dobrze na­pisanej sztuce tkwi co najmniej kilkanaście wątków i propozycji, konfliktów i problemów, z których każdy mógłby stać się kanwą i te­matem odrębnego dramatu. Na przykład popu­larny właśnie w twórczości powieściopisarskiej i dramaturgicznej "angry manów" problem "nieudacznika" człowieka z jakichś względów nie przystosowanego do życia. Boć przecież w tym właśnie tkwi przyczyna dość powszechnej antypatii, którą współtowarzysze darzą Petera. Skoro jednak i reżyser i aktor problemu tego nie eksponowali i ja zbyt wiele o nim pisał nie będę, zwłaszcza że interesujących diagnoz w "Kuchni" niemało.

Wanda Laskowska pewną ręką po­prowadziła liczny - (niemal książka telefonicz­na) - zespół. Nadała widowisku dobre tempo, interesująco je zrytmizowała, trafny choć zapewne nienowy, wydaje mi się też pomysł by weryzm oprawy scenicznej kontrastować z umownością działania. Niewątpliwie zasługą re­żysera jest i to, iż w tym przedstawieniu odno­tować można kilka ciekawych propozycji aktorskich na tle dobrego i wyrównanego zespołu.

ZACZNĘ jednak od postaci, której na dobrą sprawę nie było, choć bardzo, bar­dzo by była potrzebna. Myślę tu o Mo­nice. Ewa Kamas opowiedziała po pro­stu to wszystko co z tekstu wynikało, nie do­strzegłem jednak nawet prób aktorskiego uwie­rzytelnienia postaci. Znacznie mniejsze teksto­wo role - (Berta Sabiny Wiśniewskiej, Hans Wojciecha Malca, ba nawet milcząca, lunatyczna Anna Janiny Zakrzewskiej) - żyły własnym scenicz­nym życiem, Ewa Kamas "opowiadała'' kolejny problem i ku obopólnemu zadowoleniu znikała. Można mieć także niejakie pretensje do Andrzeja Hrydzewicza (Peter), była to na pewno propozycja sceniczna, ale jakby tro­chę "porwana" na kolejne epizody, także jego finałowy gest rozpaczy nie znajdował dosta­tecznego uzasadnienia.

Bardzo interesującą propozycję zgłosił nato­miast Janusz Peszek (Kevin), który chyba - nie pierwsze to przecież doświadczenie - "szukać się" winien w rolach charaktery­stycznych. Wśród równych niech wolno będzie odnotować jeszcze: Andrzeja Polkow­skiego (Szef kuchni), Piotra Kurow­skiego (Frank) i Erwina Nowiaszaka (Dymitri) a także, co było dla mnie oso­biście dużym zaskoczeniem Bolesława Abarta (Max). Cały jednak, zespół był współtwórcą tego sukcesu.

Zofia Pietrusińska zaprojektowała tak funkcjonalne wnętrze i tak sympatyczne "mundurki" kelnerek że można mieć obawy, iż zechce ją "skaperować" gastronomia, co nie byłoby dla teatru najszczęśliwsze.

Tak więc w ciągu jednego tygodnia Teatr Polski zaprezentował dwa ponad wszelką wąt­pliwość udane przedstawienia, co nie tylko pozwala optymistycznie patrzeć na jego własne perspektywy w bieżącym sezonie, lecz także znakomicie animuje, niezbyt ostatnio interesu­jące, wrocławskie życie teatralne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji