Artykuły

Bez pomysłu

"Bajkopeja" w reż. Antoniego Gryzika w katowickim Teatrze Ateneum. Ocenia Dorota Mrówka z Gazety Wyborczej-Katowice.

Są sztuki - samograje, na wystawienie których nie trzeba mieć żadnego pomysłu, są jednak i takie, które wymagają od realizatorów wyrazistej koncepcji. "Bajkopeja" należy do tych drugich.

Chociaż stuka napisana jest zabawnie, łączy w sobie wiele literackich cytatów i zawiera zaskakujące zwroty akcji i przy zbyt "literalnym" przeniesieniu na scenę traci sporo ze swych walorów. Całość skonstruowana jest tak, że o przygodach poszczególnych bohaterów dowiadujemy się jedynie z opowieści. Sama akcja ograniczona jest do minimum. Taka struktura sztuki jest wprost wymarzona dla radiowego słuchowiska, aby jednak była równie atrakcyjna w teatrze, konieczne jest wymyślenie odpowiedniej scenicznej formy. I nie chodzi tu tylko o scenografię, bo ta akurat w katowickim spektaklu wypada całkiem efektownie, ale podporządkowana reżyserskiej koncepcji, stanowi jedynie statyczne tło dla lalek, ograniczając przy tym przestrzeń gry i ruch aktorów. A dziać mogłoby się przecież sporo - Kruk oszukany niegdyś przez Lisa postanawia, za namową swojego przyjaciela, pozwać oszusta do sądu i odzyskać skradziony ser. W poszukiwaniu sędziego przemierza las i spotyka zwierzęta, którym Lis również zaszedł za skórę. Zwierzęta opowiadają nam swoje historie (oparte zresztą na znanych zwierzęcych bajkach Lafontaine'a, Mickiewicza, Fredry i innych). Każda z nich mogłaby z powodzeniem być uroczą scenką, pozostaje jednak suchą relacją.

Atutem spektaklu są natomiast lalki - dość realistyczne, ale niepozbawione sympatycznego wyglądu, kojarzącego się z dziecięcymi zabawkami. Wykonane z miękkich materiałów, w dość stonowanych kolorach, budzą zaufanie najmłodszych widzów. Elementem, który dodaje przedstawieniu nieco dynamiki, jest muzyka, a właściwie piosenka Konika Polnego i Mrówki, która przewija się przez cały spektakl i jest rodzajem komentarza do oglądanych wydarzeń.

Na katowicką "Bajkopeję " zabrakło pomysłu. I to właściwie jest jedyny, ale też najpoważniejszy zarzut. Poszczególne elementy tej realizacji, analizowane osobno, nie budzą żadnych zastrzeżeń - aktorzy animują lalki precyzyjnie i nadają swoim postaciom indywidualny charakter, scenografia cieszy oko, a muzyka wpada w ucho. Cóż z tego, kiedy całość wypada blado, na scenie właściwie nic się nie dzieje i nic na dłużej nie przykuwa uwagi widza. Atmosfera i emocje rozmywają się w słowach, spektakl zaczyna odrobinę nużyć i nawet zaskakujące zakończenie przechodzi niemal niezauważone.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji