Artykuły

Towarzysz Październik

"Towarzysza października" Kazimierz Wierzyńsk napisał prawdopodobnie w 1950 roku. Dramat został opublikowany po raz pierwszy w "Dialogu" zaledwie półtora roku te­mu, a jego teatralna prapremiera miała miejsce w marcu tego roku na scenie Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Wcześniej jedyna publiczna prezentacja odbyła się w listopadzie 1954 r. w Londynie podczas wieczoru urządzo­nego przez Związek Pisarzy Polskich na Obczyźnie, na któ­rym aktorzy z Teatru "Pro Arte" pod kierunkiem Olgi Że­romskiej odczytali sztukę na głosy.

Towarzysz Październik" publikowany dziś, w po­nad czterdzieści lat po napisaniu, a w kilka lat po upadku komunizmu w Europie, ma już tylko wartość historycz­no-literacką, zainteresuje bada­czy twórczości Wierzyńskiego, hi­storyków emigracyjnego drama­tu i teatru. Wystawiony na sce­nie nie stanie się wydarzeniem, jak byłoby zapewne w 1956 ro­ku - pisał Paweł Kądziela. I miał rację. Opolskie przedstawie­nie, jak można było się spodzie­wać wydarzeniem nie jest, co jednak mniej istotne - bo nie tak znowu często mamy do czy­nienia z wydarzeniami - od faktu, że nie jest ono w stanie ko­gokolwiek poruszyć. W świecie Pierwszeństwa Sowietów we Wszystkim na Świecie żyliśmy i przeżyliśmy. Dolegliwości systemu podłości, zakłamania i poniewierania jednostką doświadczyliśmy mocno. Ten świat wraz z upadkiem Związku Radzieckiego przestał istnieć. Żyjemy w in­nych warunkach, mamy zupełnie inne problemy. Nie chce nam się już ani przerażać bezdusznością i bestialstwem ideologicznej ma­chiny, ani śmiać z jej zniekształ­conego w krzywym zwierciadle satyry obrazu. I są jedynie krót­kie chwile - jak choćby niedawne gorące dni, gdy w Moskwie znowu polała się krew - kiedy bardziej nas porusza pamięć o tym, jak było i może nawet na moment przeszywa obawa, że to mogłoby powrócić.

Podstawowy konflikt dramatu wynika z próby przeciwstawie­nia się destrukcyjnej sile wszech ogarniającego systemu ideolo­gicznego przez dążącego do wol­ności, samorealizacji i osobistego szczęścia poetę. Próba taka mogła skończyć się w dwojaki sposób - fizycznym unicestwieniem zbuntowanej jednostki lub - jak w sztuce - jego podporządkowa­niem państwowo-ideologicznej machinie, co równało się z uni­cestwieniem moralnym. Tak czy inaczej sowiecka Rosja - mówi Enukidze - jawi się jako cmen­tarzysko poetów. Wolność można było osiągnąć jedynie przez śmierć. Kto pozostawał żywym mógł być wolnym jedynie w bardzo wąskim zakresie. Nie da­wała wolności nawet miłość, na której, jak na wszystkich innych przejawach życia indywidualne­go, złowrogie piętno odciskał sy­stem.

W konstrukcji przedstawienia przenikają się trzy konwencje. Dominująca groteska, realizm i liryzm. Początkowo powodują wrażenie artystycznego i seman­tycznego chaosu. Po jakimś cza­sie układają się w spójną całość. Realizm i poetyckość wymaga­ją i podkreślają grozę karykatu­ralnie wykrzywionego obrazu rzeczywistości. Karykatura bu­dowana jest poprzez odczłowieczony gest, czy nawet rysunek całej postaci, jak w przypadku błazeńskiego Kalibanowa. Uzyskuje się ją poprzez ogrywanie cał­kiem realistycznych elementów scenografii jak np. telefon i me­gafon, które są tu symbolami niewidocznej, najwyższej władzy systemu. Służy jej wreszcie zna­komicie użyta muzyka, jak np. pojawiające się kilkakrotnie Haendlowskie "Alleluja" czy fragmenty koncertu Czajkowskiego.

Bardzo dobre role w przedsta­wieniu stworzyli Grzegorz Min­kiewicz (Fogin) i Waldemar Ko­tas (Lisznin). Dojrzałe, bogate w środki wyrazu aktorstwo zapre­zentowała - bodaj po raz pier­wszy w tak pełny i wszechstronny sposób - Judyta Paradzińska, której udało się z nieco pa­pierowej Tamary zrobić praw­dziwą żywą postać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji