Artykuły

Stare sztuki mogą szokować

33. Warszawskie Spotkania Teatralne. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Na 33. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych ważne było nowe, czasem bulwersujące, odczytanie klasyki.

Paweł Łysak do "Wiśniowego sadu" (Teatr Polski w Bydgoszczy) podszedł bez złudzeń. Dworek, do którego wraca Raniewska, przypomina szpital psychiatryczny. To przytułek dla istot nieprzystosowanych do dzisiejszej rzeczywistości, nadwrażliwców, żyjących w nierealnych światach, śmiesznych, a czasem żałosnych. Raniewska Anity Sokołowskiej jest kobietą rozchwianą emocjonalnie. Niezdolną już do miłości. W tej sytuacji racje mocno stąpającego po ziemi Łopachina (interesująca i wyrazista rola Piotra Stramowskiego) wydają się jedynie słuszne.

Do dzisiejszej rzeczywistości mocno nawiązał też Jan Klata w najbardziej bulwersującym spektaklu: "Tytusie Andronikusie". Tę przetykaną zgrywą, parodią i groteską inscenizację najbardziej krwawego dzieła Williama Szekspira Teatr Polski we Wrocławiu zrealizował w koprodukcji z drezdeńskim Staatsschauspiel. Obsadzając Polaków w rolach Gotów, a Niemców Rzymian, Klata odniósł się do stosunków między naszymi narodami.

Zupełnie inaczej podszedł do Szekspira Grzegorz Wiśniewski. Jego "Król Ryszard III" to zrealizowane z wielką precyzją i w przeciwieństwie do spektaklu Klaty pozbawione efekciarstwa studium tyranii. Wiśniewski przypomina, że zło, żądza władzy pozostają przez wieki takie same. To kolejny wybitny spektakl niedocenianego w stolicy łódzkiego Teatru im. Jaracza.

Do twórczości Szekspira nawiązywało też najwybitniejsze przedstawienie festiwalu: "Pieśni Leara". Spektakl Grzegorza Brala i jego teatru Pieśń Kozła był już wydarzeniem w Edynburgu. Nawiązująca do źródeł teatru opowieść o królu Learze z polifonicznymi pieśniami, pieczołowicie opracowaną i wykonaną choreografią to przedstawienie porywające, seans niezwykłej energii.

Warto odnotować Sofoklesowy "Filoktet", który doczekał się wreszcie polskiej premiery dzięki Barbarze Wysockiej. Z aktorami Teatru Polskiego we Wrocławiu zrealizowała opowieść o człowieku upokorzonym, który walczy o prawo do swoich racji.

Na tegorocznych Spotkaniach niekonwencjonalnie potraktowano musical. Rozgrywał się w szpitalu położniczym, w obozie koncentracyjnym lub gabinecie Frankensteina. Najciekawsze były głośne "Położnice" duetu Monika Strzępka i Paweł Demirski. Spektakl Teatru Rozrywki w Chorzowie świetnie nawiązywał do sytuacji w służbie zdrowia. Momentami brzmiał niczym gigantyczny protest song wobec absurdów i paranoi, z jakimi pacjenci i lekarze muszą stykać się w szpitalnej rzeczywistości.

Jako ciekawostkę można potraktować "Komedię obozową" Raya Kifta (Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy) w reżyserii Łukasza Czuja. Najbardziej przerażające, że ta groteskowa opowieść o prowadzeniu kabaretu w obozie koncentracyjnym i nakręcenia o tym filmu propagandowego oparta była na faktach. Jednak poziom niektórych opowiadanych dowcipów budził zażenowanie, tak jak i musical o Frankensteinie. Wojciech Kościelniak nie bardzo mógł się zdecydować na konwencję tej opowieści.

Program każdego festiwalu budzi kontrowersje, czasem niedosyt. W przeciwieństwie jednak do poprzednich lat Warszawskie Spotkania Teatralne pokazały, że na mapie teatralnej oprócz Wrocławia, Legnicy i Wałbrzycha jest jeszcze kilka innych miast. Szkoda, że w programie nie znalazł się np. Teatr Wybrzeże z "Nie-Boską komedią" Krasińskiego, lub "Amatorkami" Jelinek. Dobrze się stało również, że od tego roku na mapie teatralnej Warszawy pojawił się kolejny przegląd, czyli Niecodzienny Festiwal Teatralny w IMCE, który dla Spotkań nie jest konkurencją, lecz interesującym uzupełnieniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji