Artykuły

"Student żebrak" w wykonaniu młodzieży z bydgoskiej Akademii Muzycznej zachwycił publiczność. Świetna realizacja musiała się spodobać. Niestety - nie będzie już okazji, żeby zobaczyć spektakl po raz drugi. Wszystko przez pieniądze. Dodatkowe przedstawienie kosztuje ok. 10 tys. zł - pisze Joanna Lach w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Żal widzów, którzy nie będą mieć szansy zaśmiewać się do łez z perypetii tytułowego studenta żebraka. Żal młodych artystów pracujących ciężko kilka miesięcy, żeby przygotować tak dobre przedstawienie.

To był jeden z najlepszych spektakli, jakie kiedykolwiek widziałam na Operowym Forum Młodych. Brawa należą się reżyserowi Przemysławowi Klonowskiemu. Nie bał się eksperymentu z operetką. Zamiast pań w krynolinach i dżentelmenów w surdutach pokazał rozbrykanych uczniów. Za scenografię służy kilka ławek, taborety i tablica. Tę wesołą gromadę do porządku przywołuje dyrektor Ollendorf (Sławomir Kowalewski) i nauczycielka Palmatyka, zubożała hrabina (Magdalena Potasiak). Ten pierwszy przeżywa afront, dostał w twarz od Laury (Agata Maciołek), córki Palmatyki, w której się podkochuje. Planuje zemstę. Wie, że matka marzy, żeby bogato wydać ją za mąż, a ona sama nie pogardzi księciem. Wspomagając się pieniędzmi, przekonuje studenta żebraka Szymona (Szymon Rona), żeby pod takiego się podszył i ożenił z Laurą. Po ślubie intryga zostaje zdemaskowana. Miłość jednak wygrywa z pieniędzmi.

Reżyser świetnie wyczuł potencjał komizmu tkwiący w dziele Millockera - nie zmarnował go, tylko wzbogacił. Publiczność zaśmiewała się do łez, gdy jednym z uczniów okazał się Chińczyk, który swoje kwestie, żywo gestykulując, wykonywał w ojczystym języku. Był też zmanierowany sługa Onufry, którego zainteresowanie urodą księcia wydaje się co najmniej podejrzane. O dobry humor zadbali przede wszystkim soliści. Okazali się obiecującymi aktorami i śpiewakami. Uwagę przykuwał zwłaszcza Szymon Rona, znany dobrze bydgoskiej publiczności (współpracuje z Operą Nova) i partnerująca mu na scenie Agata Maciołek. Śpiewała z dziewczęcym wdziękiem. Świetnie wypadł też duet Bronisławy (Monika Waluś) i Jana (Jacek Wróbel), drugoplanowej zakochanej pary.

Jedyny problem ze "Studentem żebrakiem" jest taki, że więcej go nie zobaczymy. A szkoda. Spektakl można pokazywać wiele razy. Ale nie ma na to pieniędzy. Operowe Forum Młodych dostaje 32 tys. zł od miasta i 50 tys. z Ministerstwa Kultury. Marek Możdzierz, dyrektor artystyczny przeglądu, szacuje, że dodatkowy spektakl to koszt 10 tys. zł. Na to Akademii Muzycznej nie stać.

- Drogie są prawa autorskie, które musimy opłacić z każdym wystawieniem dzieła. Za dwa przedstawienia (jedno wcześniej odbyło się w Toruniu) zapłaciliśmy kilka tysięcy złotych - mówi Małgorzata Grela, dziekan Wydziału Wokalno-Aktorskiego AM. Dodaje, że studentów po majówce czeka sesja, muszą poświęcić się nauce.

Co na to sami zainteresowani? Jacek Wróbel, który śpiewał w "Studencie żebraku" partię Jana: - Pisałbym się chętnie na dodatkowy spektakl. Pozostali soliści też. To dla nas doświadczenie nie do przecenienia - mówi. Podobnego zdania jest Monika Waluś (śpiewała Bronisławę): - Nad tą operetką pracujemy ciężko cały rok, potem jest niedosyt, gdy można zagrać to tylko raz czy dwa - opowiada. - Chcemy grać większą ilość spektakli.

Maciej Figas, dyrektor Opery Nova, użycza salę kameralną studentom tylko na czas Operowego Forum Młodych. Dochód z biletów idzie do kasy opery. Dodatkowe spektakle wiązałyby się kosztami wynajęcia sali.

Ale przecież nie tylko w operze moglibyśmy oglądać studenckie przedstawienia. Jest jeszcze scena młodych Miejskiego Centrum Kultury (nie udało nam się dodzwonić do dyrektor Marzeny Matowskiej) i sala koncertowa Akademii Muzycznej. Może tam udałoby się pokazać studencką operę bydgoszczanom?

Małgorzata Grela obiecuje, że w przyszłym roku porozmawia ze studentami o tym pomyśle. - Nie chcę niczego obiecywać, ale może w budżecie uda się wygospodarować pieniądze, które pomogłyby w realizacji dodatkowego spektaklu w Bydgoszczy - mówi.