Artykuły

Prawdziwa garderoba Józefa

Krakowski Salon Poezji. Wiersze Józefa Barana czytali Anna Dymna i Jacek Romanowski. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Józef Baran, poeta nie byle jaki, a także - mam nadzieję - druh mój, nie ogarnął estetycznych prawideł zestrajania marynarki z butami. I w ogóle nie ogarnął trudnej sztuki "wyglądania jako tako".

Jak u Józefa marynarka zielona, to buty, dajmy na to, sine. Jak tenisówki na dole - to w górze wełna. W środku zimy - sandały i skarpetki, na górze zaś - mundurek komunijny. W środku innych pór roku - podobne atrakcje. Tak, Józef jest estetycznym kłopotem rodaków, którzy przesadzają z widzeniem. I do nich wołam: sokoloocy - porzućcie garderobę Józefa! Zajrzyjcie w słowa jego!

Czy to możliwe? W światku, gdzie tańczy reguła: "Pokaż mi majtki swe, a powiem ci, kim jesteś!" - niby jak ma ocaleć Józef ze słowami? Szczerze mówiąc - faluje mi to. Dla mnie najistotniejsze, że niechybnie najgorzej odziany poeta Ziemi przybył ostatniej niedzieli na Salon Poezji, by wysłuchać, jak świetnie Anna Dymna i Jacek Romanowski wiersze jego najnowsze czytali - i z każdą kolejną poetycką frazą Barana znikał debilny ten, medialny, celebrycki, czy jak go inaczej gnębić, problem kompozycyjnego skandalu wyglądu poety.

Zostało to, co ważne. Słowa Barana. Zdania. Różne, rzecz jasna, różne co do jakości. Lecz i pewność: Józef żyje po to, by opowiadać. Oczywiście - wielu posiadało, posiada porównywalną dziwność istnienia; jutro wielu będzie pisać w kłopotliwych marynarkach i jeszcze fatalniejszych ciżemkach, lecz gen snucia baśni o swym istnieniu - raczej nie zaniknie.

Jedni znawcy głoszą o Baranie: nadmiar wsiowych nut. Drudzy syczą: niedomiar mądrości. Ktoś inny dorzuca: czemu maluch ten tak uczepił się ziemi, łąk i własnych łez, które wylewa nad mizerią śladów, co je na ziemi wieczność zostawiła. Cóż mogę dodać? Niech powiadają, niech pytają - niechaj im będzie niewygodnie. To. Przecież - że na kolejny banał się zdobędę - w poezji, w sztuce w ogóle, nie o to idzie, by konsumentom sztuki spało się lepiej. W poezji, w wierszowanych Barana opowiastkach o bólu - mimo ich pastelowej delikatności - chodzi o to, by czytelnik spał kiepściej. I żeby brakiem snu na kanwie strof Barana, a nie dywagacjami o przepaści między marynarką a obuwiem Barana, się kłopotał. Amen.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji