Artykuły

Serdeczna nostalgia

Pojawienie się w repertuarze teatru Polskiego we Wrocławiu przedstawień przeznaczonych - na pozór tylko - dla młodzieży jest rezultatem przemyślanej polityki repertuarowej. "Ania z Zielonego Wzgórza" L. Montgomery czy "Pierścień i róża" W. Thackeraya i ostatnio "Przygody Tomka Sawyera" M. Twaina są najlepszym tego potwierdzeniem. Przytoczone tu tytuły mają jeszcze jeden wspólny mianownik: reżyserował je Jan Szurmiej. Każdemu choć trochę obeznanemu z polskim teatrem nazwisko to kojarzy się "ze Skrzypkiem na dachu", "Cabaretem" oraz "Piaf". W rękach Szurmieja każdy tekst zmienia się w rozśpiewane, skrzące się ciekawymi pomysłami widowisko, co muszą przyznać nawet jego zdecydowani adwersarze. Zwłaszcza że ma on dar dobierania sobie takich współpracowników, których praca tworzy na scenie spójną, harmonijną całość.

"Przygody Tomka Sawyera" Marka Twaina są na tyle znaną powieścią, że pozwala ona skupić się na kształcie scenicznym - przystosowaniu jej do gustów, upodobań młodego widza. Już na poziomie obsady widać owo przystosowanie: Tomka i Hucka grają dwaj młodzi aktorzy, Mariusz Kiljan i Konrad Imiela. Ledwo ochłonęliśmy po ich znakomitych recitalach na XVI Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, widzimy ich w rolach jakby dla nich stworzonych. Przedstawienie ma swój rytm i nie nuży widza. Ten rytm nadają m.in. trzej wędrowcy, wychodzący przed kurtynę i penetrujący poszczególne części spektaklu. Znakomici są w tych rolach: Wojciech Kościelniak, Robert Gonera i Igor Kujawski. Swojego rodzaju perełki aktorskie stworzyli w tym spektaklu Raweł Okoński, Andrzej Mrozek, Ferdynand Matysik i Adam Cywka.

Celowo na plan pierwszy wysuwam kwestię obsady, gdyż spektakl ten jest świetny zwłaszcza aktorsko i wokalnie. Właśnie w tych partiach czuje się rękę i ucho reżysera. One nadają spektaklowi urok i zachwycają widza. Pozostałe elementy przedstawienia to również kreacje nie pozostawiające widza obojętnym. Bardzo funkcjonalna scenografia Wojciecha Jankowiaka, kostiumy Marty Hubki oddają znakomicie klimat powieści Twaina na scenie. Osobną zaś wartością są piosenki ze słowami Romana Kołakowskiego do muzyki Zbigniewa Karneckiego, przepięknie i stylowo aranżowanej. Kołakowski w warstwie tekstowej znakomicie dostosował się do charakteru spektaklu (musical z przejrzystymi, czytelnymi tekstami), zaś Karnecki opatrzył je rytmiczną, wpadającą w ucho muzyką. Widz otrzymuje sprawnie zrealizowany spektakl, utwierdzający go w słuszności decyzji przyjścia do teatru.

Uprzedzając niejako zarzuty wspomnę, że spektakl jest długi, co niektórych widzów, zwłaszcza młodszych, może nieco znużyć. Jeżeli to jednak mają być "Przygody Tomka Sawyera", a nie ich sceniczny bryk - to warto wsłuchać się i wpatrzeć w ten spektakl. Jego uroda, zwłaszcza naprawdę solidna aktorska robota wynagrodzi widzowi czas spędzony w teatrze.

"Przygody Tomka Sawyera" w Teatrze Polskim we Wrocławiu są kolejnym przykładem świadczącym o dobrej kondycji - zwłaszcza aktorskiej - tego teatru. Mając takich młodych aktorów, jak Jolanta Fraszyńska, Monika Bolly, Mariusz Kiljan i Konrad Imiela, można być spokojnym o przyszłość. Ten potencjał aktorski będzie procentować, i to w najbliższej przyszłości, przede wszystkim z korzyścią dla widza. Miejmy nadzieję, nie tylko wrocławskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji