Artykuły

WSPOMNIENIE Wacław Kowalski - (2 V 1916 - 27 X 1990)

Nie ma już Wacka Kowalskiego od prawie ćwierć wieku, ale nadal żyje dzięki filmom "Sami swoi", "Nie ma mocnych" i "Kochaj albo rzuć". Kiedy Telewizja Polska zapowiada ich emisję, wszyscy zasiadają przed telewizorami, aby obejrzeć po raz kolejny Jego genialnie zagraną rolę Pawlaka. Kresowego chłopa osiadłego na Ziemiach Odzyskanych - wspomina Witold Sadowy.

Moja znajomość z Wackiem zaczęła się w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Przyjechał do Warszawy z Łodzi. Pracował tam u Kazimierza Dęjmka w Teatrze Nowym. Zaangażował się do teatrów Klasycznego (dziś Studio) i Rozmaitości. Graliśmy razem w "Dzikich łabędziach" Andersena, w "Dombey i syn" Dickensa, w "Dwóch panach z Werony" Szekspira, w "Żeglarzu" Szaniawskiego i w "Niepokoju przed podróżą" Jerzego Broszkiewieza. Był znakomitym aktorem charakterystycznym o dużym poczuciu humoru i wrodzonej vis comica. Skromnym, ambitnym i pracowitym człowiekiem.

Urodził się na Kresach. Stąd też Jego charakterystyczny śpiewny akcent. W roku 1937 ukończył studia w Seminarium Nauczycielskim. Był wykładowcą w Instytucie Pedagogiki. Niespecjalnie Go to interesowało, i Muzykalny, obdarzony pięknym barytonem chciał być śpiewakiem operowym. Zaczął uczyć się śpiewu w Konserwatorium Muzycznym. W klasie światowej sławy śpiewaka prof. Adama Didura. Po wojnie w Łodzi zgłosił się w charakterze statysty do Teatru Wojska Polskiego. Rozpoczynały się tam próby z "Krakowiaków i górali" Wojciecha Bogusławskiego. Wśród tłumu statystów wypatrzył Go wielki Leon Schiller. Powierzył Mu niewielką śpiewającą rólkę. Dostał się do filmu. W "Zakazanych piosenkach" grał śpiewaka z gitarą, a zaraz po nich zaczął otrzymywać kolejne role epizodyczne w innych filmach. Tworzył w nich wyraziste postacie, godne zapamiętania. W "Przygodzie na Mariensztacie", w "Trudnej miłości", "Pod gwiazdą frygijską", w "Pętli" w "Wolnym mieście", w "Dwóch panach N", w "Klubie kawalerów", "Gdzie jest generał" i wielu innych.

Rejestr tych filmów jest ogromny. Ale dopiero wielka rola Pawlaka w filmie Sylwestra Chęcińskiego "Sami swoi" w roku 1967 przyniosła Mu prawdziwy sukces i nieprawdopodobną wprost popularność. Sam nic mógł w nią uwierzyć. Wszędzie, gdzie się tylko pojawił, otaczały go tłumy. Gratulowali Mu, wyrażali sympatię i chcieli z Nim być choć przez chwilę blisko. Miał wtedy 51 lat. Otworzyły się przed Nim nowe horyzonty. Film obejrzała rekordowa liczba widzów. Sukces był tak wielki, że publiczność żądała kontynuacji losów Pawlaka. Andrzej Mularczyk, scenarzysta, napisał dwa kolejne. "Nie ma mocnych" i "Kochaj albo rzuć". Przyjęto je z równym entuzjazmem. Jak "Sami swoi". Mimo sukcesu nie dostał zawrotu głowy. Nadal pozostał skromnym człowiekiem, i takim był do końca.

Mieszkał w Brwinowie pod Warszawą z żoną i dwoma synami. Kochał obłędnie swój zawód, ale kochał też rodzinę. Był dobrym mężem i ojcem. Nie miał samochodu. Do Warszawy jeździł pociągiem.

W wolnych chwilach uprawiał ogród i zajmował się pszczelarstwem. Cieszyła go popularność i sława, ale też Go i męczyła. Utożsamiano Go przede wszystkim z Pawlakiem. Grał w serialach telewizyjnych i w Teatrze Telewizji. Tworzył postacie charakterystyczne, życiowe. W serialu "Dom" u Jana Łomnickiego był dozorcą Popiołkiem, w "Czterdziestolatku" majstrem Popielakiem, w "Polskich drogach" kościelnym Kulpińskim. Występował w Teatrze Telewizji. W "Chłopcach" Stanisława Grochowiaka stworzył ciekawą i niezapomnianą postać Smarkuli.

Aktorską karierę teatralną w roku 1951 po egzaminie eksternistycznym rozpoczynał w Teatrze Nowym w Łodzi u Kazimierza Dejmka. Późniejszego dyrektora teatrów warszawskich Narodowego i Polskiego, a także Ministra Kultury i Sztuki. Grał u niego w Łodzi w "Brygadzie szlifierza Karhana" w "Zwycięstwie", w "Poemacie pedagogicznym" w " Łaźni", w "Don Juanie" i w "Domku z kart"

W Warszawie poza Teatrem Klasycznym i Rozmaitości występował w Teatrze Polskim. Grał w "Wesołych kumoszkach z Windsoru", w "Fauście" Goethego w reżyserii Szajny, w "Uczniu diabła" G.B. Shawa i w "Nikt mnie nie zna" Aleksandra Fredry. Z Polskiego przeniósł się do Teatru na Woli, i to był już ostatni Jego teatr. Oglądaliśmy go tam w sztuce Róże-wicza "Do piachu" w "Damach i huzarach" Aleksandra Fredry jako Grzegorza i jako Starca w "Klątwie" Stanisława Wyspiańskiego oraz Księdza Logę w"Fantazym" Juliusza Słowackiego.

Ostatnie Jego filmy z roku 1982 to "Białe tango" i "Przygrywka". Marzył o roli Szwejka, ale nigdy go nie zagrał. W 1982 po nieoczekiwanej śmierci ukochanego syna, studenta medycyny, załamał się nerwowo i usunął w cień. Nie przyjmował żadnych propozycji. Zmarł osiem lat po jego śmierci 27 października 1990 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji