Artykuły

Chopin z pomnika zdjęty

Mało który z reżyserów tak wiele swej nieposkromionej wyobraźni angażuje w każde przedsięwzięcie, mało też który tak szczególnie uwrażliwiony jest na jeden z wielu przecież komponentów teatralnego spektaklu, jakim jest muzyka.

W miarę upływu czasu jej rola w Hanuszkiewiczowskim teatrze rosła, aż osiągnęła swe apogeum (a może to jeszcze nie apogeum) w sztuce "Chopin, jego życie, jego miłości, jego muzyki". Tu muzyka króluje już zdecydowanie i tylko poprzez nią, dla niej, albo przeciw niej charakteryzowane są postaci, opowiadana fabuła. Fabuła mizerna zresztą dramaturgicznie, nijaka teatralnie, gdyby nie artystyczno-publicystyczna oprawa.

Korzystając z rocznicowej okazji (w 1999 roku obchodzono na całym świecie 150 rocznicę śmierci kompozytora) przygotował Hanuszkiewicz przedstawienie nie mające nic wspólnego z hagiograficzną laurką. Przede wszystkim pozwolił przemówić muzyce Chopina, dokonując jej wyboru także wbrew akademijnym normom. Do roli Chopina zaangażował zawodowego pianistę (Michał Drewnowski), by zabrzmiała ona prawdziwie - wiadomo przecież, iż Chopin był wirtuozem nieprzeciętnym. Aby jeszcze bardziej uwiarygodnić to, co dzieje się na scenie Magdalena Cwenówna wcielająca się w postać George Sand radzi sobie z fortepianem znakomicie.

Reżyser, starając się o maksymalny realizm sceniczny chciał by widzowie łatwiej uwierzyli w treści im przekazywane. A treści to całkiem nowe, dotyczące szczegółów z życia naszego romantycznego kompozytora. Hanuszkiewicz zdjął Chopina z kamiennego cokołu i postawił wśród normalnych łudzi. Odarł go z maski cierpiącego suchotnika, tęskniącego na emigracji za ukochaną ojczyzną i żyjącego wyłącznie muzyką. Okazuje się bowiem, że na owym, wcale przecież nie przymusowym wygnaniu, żyło mu się całkiem nieźle. Choroba nie nękała go aż tak strasznie, by nie mógł normalnie żyć, a nawet intensywnie zażywać ruchu - całymi dniami uwielbiał np. jeździć na łyżwach. O powrocie do kraju, owszem, myślał, ale przede wszystkim wtedy, gdy zaczęło mu brakować pieniędzy Kiedy jego sytuacja finansowa uległa poprawie, a nawet rzec można, iż stał się bogaty, myśli te odeszły w niepamięć, tego typu szczegółów próżno szukać w popularnych biografiach.

Czy uczłowieczony przez Hanuszkiewicza Chopin wyda się jego rodakom mniejszym geniuszem? Niezależnie od tego, czy kochał swój kraj, czy nie, napisał najpiękniejsze w jego historii mazurki i polonezy, i za to winien być podziwiany i czczony. Hanuszkiewicz tworzy spektakle dla młodzieży za to, jak wiadomo, nie lubi patosu pomnikowych postaci. Poznanie ludzkiego oblicza Frycka z Żelazowej Woli chyba zbliży młodych widzów do jego muzyki, tym bardziej że z jej sporą dawką, dla niektórych może pierwszą w życiu, spotkają się w teatrze.

Reżyser wprowadza też elementy publicystyki osadzonej we współczesnych realiach. Łączy niezauważalnie czasy chopinowskie z naszymi. Dodaje także specyficznego, miejscami siarczystego humoru, zaczerpniętego zresztą z materiałów, do których dotarł, pracując nad scenariuszem. Lista ich jest wcale pokaźna.

Hanuszkiewicz zapytany kiedyś przez prof. Władysława Tatarkiewicza "Dlaczego Pan to wszystko robi?" odpowiedział: "Bo chcę się dokształcić". Ową pasję odkrywania nowych elementów w historii naszej kultury widać w całej twórczości reżysera. W sposób niezwykle dobitny ujawniła się w przedstawieniu "Chopin, jego życie, jego miłości, jego muzyka". Gorąco polecam ten spektakl, zarówno z powodów czysto artystycznych, jak i edukacyjnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji