Płock. Pogonowski wraca do Szaniawskiego
Mariusz Pogonowski [na zdjęciu], ulubieniec publiczności, po półtorarocznej nieobecności, wraca na deski płockiego teatru.
Przezabawny w komedii, rozdzierający w tragedii, przekonujący w sztuce współczesnej - Mariusz Pogonowski. Kiedy półtora roku temu żegnał się z teatrem, serce krwawiło - zarówno dyrekcji, jak i publiczności. Na szczęście w tym sezonie Pogonowski wraca. Wiele wskazuje, że już na stałe.
- Odszedłem, bo chciałem spróbować czegoś innego. Biznesu - mówi aktor. - Musiałem, gdybym tego nie zrobił, żałowałbym pewnie przez całe życie. Przekonałem się i wiem, że to nie dla mnie. Za bardzo tęsknię za teatrem. Dlatego wróciłem.
Powrót odbył się bez większych problemów - Mariusz Pogonowski grywał czasem już w ubiegłym sezonie ("Antygona w Nowym Jorku", "Szatan z siódmej klasy"), tylko że rzadziej i na umowę-zlecenie. - Kiedy odchodziłem, umówiłem się z dyrektorem Markiem Mokrowieckim, że jeśli kiedyś wrócę na kolanach i poproszę o przyjęcie mnie z powrotem, będę miał szansę - dodaje Pogonowski. udało się, mam już podpisaną umowę.
Aktor już bierze udział w próbach do "Rycerzy" Arystofanesa. Planuje także w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich (wraz z kolegami z teatru - Piotrem Bała i Pawłem Gładysiem) wystawić coś na własną rękę.
- Jeśli wszystko się uda, będziemy pokazywać to w Płockim Ośrodku Kultury i Sztuki - zapowiada, ale nie chce zdradzić jeszcze, co to będzie.
Pogonowski pochodzi z Płocka, tu skończył technikum budowlane, przez dwa lata występował z grupą teatralną Dokąd. W 2000 r. skończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną we Wrocławiu i zaczai pracę w płockim teatrze. Debiutował w "Gdyby" w reżyserii Krzysztofa Prusa, publiczność pamięta go m.in. z: "Makbeta", "Kordiana", "Łysej śpiewaczki", "Dwóch mórg utrapienia".
