Artykuły

Nudnawy Witkacy

DLA UCZCZENIA Stanisława Ignacego Witkiewicza, który - jak wiadomo - "wybitnym dramaturgiem był"... Dla uhonorowania własnego kierownika literackiego Janusza Deglera, który wybitnym witkacologiem jest i bez specjalnej rocznicowej okoliczności zorganizował Teatr im. Norwida kilkudniową - ogólnopolską sesją poświęconą twórczości Witkacego. Nie będę pisał o sesji, choć wydaje się, że m. in. wiodące referaty (nazwiska Błońskiego, Deglera, Sokoła mówią tu same za siebie), spełniły swe zadanie. Tym trudniej pisać o przygotowanym "na okoliczność" przedstawieniu. Zwłaszcza, że rokowania były znakomite.

Zacznijmy jednak od stwierdzenia, że widywałem już różne (denne i znakomite) przedstawienia sztuk Witkiewicza; po raz pierwszy zobaczyłem spektakl nudnawy. A przecież zrealizował go Krystian Lupa, którego te same, szkolne (PWST Kraków) "Nadobnisie i koczkodany" zrobiły prawdziwą furorę, a w każdym razie były głośno chwalone. Myślałem zrazu; że scenograf Lupa zbyt wiele dopowiedział Lupie reżyserowi. Bo dopowiada się (na mój przynajmniej gust) zbyt wiele zabudowując scenę małpiarnią. Oczywiście chodziło o wyeksponowanie "małpich", "bydlęcych" instynktów. A jeśli widzę na scenie chłopców w kimonach, to kojarzy mi się to przede wszystkim z judo, karate i inną obronną japońszczyzną, mniej z porno-sybarytyzmem, czy też mniejszościowo-seksualnymi obrządkami. Nie chcąc "strzelić prokescha" zapytałem uczoną koleżankę (teatrolog w drugim pokoleniu) jak było w Krakowie. Okazało się - identycznie, tyle, że scena była mniejsza, a koledzy-aktorzy świeżsi, bardziej spontaniczni. Tak samo, nie znaczy jednak to samo. Scena zawodowa zabija czasem rozmiarem, kiedy indziej rutyną. Bo chyba w warstwie wykonawczej zawiniła rutyna, chociaż aktorstwo było co najmniej poprawne, albo nawet więcej niż poprawne. Wymieniam przeto cały zespół, zgodnie z programem: Maria Maj (Zofia), Teresa Pawłowicz (Nina), Ewa Jagiełło (Liza), Jerzy Stępowski (Pandeusz), Piotr Skiba (Tarkwiniusz), Andrzej Iwiński (Sir Grant), Ryszard Machowski (Kardynał), Ryszard Wojnarowski (Teerbroom), Włodzimierz Kowalewski (Zaletajew), Ferdynand Załuski (Starszy Lokaj), Marek Urbański (Młodszy Lokaj), oraz: Stanisław Biczysko, Andrzej Chudy, Andrzej Kempa,

Kazimierz Krzaczkowski, Zdzisław Książek-Rozenau, Aleksander Pestyk, Krzysztof Rysiak, Bogdan Słomiński, Andrzej Szczytko, Krzysztof Bień, Stanisław Cichocki (Mandelbaumy).

Mimo więc stwierdzenia, że aktorów "czepiać się" nie można, a reżyser jeno powtórzył, pozostaje uczucie niedosytu. Może po prostu nie zawsze w profesjonalnym teatrze powtarzać wcześniejsze tryumfy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji