Taki wstyd, jak mówi Żyd Hirsz...
O sztuce Romana Brandstaettera "Ja jestem Żyd z Wesela" Wisława Szymborska napisała, że "jest to trochę śmieszna, choć w zasadzie bardzo smutna opowieść, zasłyszana i z melancholijnym humorem napisana (...) której bohaterem jest Hirsz Singer, karczmarz z Bronowic Małych, który pewnego dnia, nie przeczuwając co z tego wyniknie, znalazł się wraz z żoną i córką na weselu poety Rydla. No i po paru miesiącach wybuchło. Pan Hirsz, spokojny obywatel i uczciwy kupiec oraz jego córka Pepa, panienka przyzwoicie wychowana, znaleźli się w literaturze (...) Taki wstyd, taka obmowa, na cały Kraków, na całą Galicję. Za co? Dlaczego?"
Chciałoby się powiedzieć - taka obmowa taki wstyd na cały świat. Gdzież przecież dziś nie gra się "Wesela" i nie pokazuje wstydu Żyda Hirsza... W sztuce Brandstaettera o swym wstydzie opowiada Żyd Hirsz z Bronowic Małych przychodząc do c.k. kancelarii adwokackiej Filipa Waschutzmitza. W Teatrze Starym na Małej Scenie - Jerzy Nowak Tadeuszowi Malakowi.
I cóż można powiedzieć? Robi to znakomicie. Jerzy Nowak w swym bogatym artystycznie życiu grywał już postacie wielu Żydów. Któż nie pamięta np. wspaniałej kreacji na scenie tegoż teatru w "Cenie" Millera, czy roli tego samego Hirsza w "Weselu" w reż. Andrzeja Wajdy (swoją drogą rzadki to przypadek, który może trafi do księgi rekordów, aby tę samą postać Hirsza z "Wesela" grać w tym samym czasie, w tym samym teatrze - w dwu różnych sztukach!). I do tego, jak grać...
Jeżeli Państwo nie wierzycie, wybierzcie się w jeden wieczór do "Starego" na "Wesele" w reż. Andrzeja Wajdy na Dużej Scenie, a w drugi na "Ja jestem Żyd z Wesela" w reż. i adaptacji Tadeusza Malaka, na Małej Scenie przy ulicy Sławkowskiej.
To będą dwa niezapomniane wieczory składające się na koncert gry aktorskiej Jerzego Nowaka.