Artykuły

Szlachetne, śmieszne, okrutne

(INF. WŁ.) Głowę daję pod topór, jeśli będzie inaczej - czeka nas prawdziwy hit teatralny - "Damy i huzary" Aleksandra Fredry w reżyserii Kazimierza Kutza. Premiera w Starym Teatrze 14 grudnia, ale już wczoraj wybitny twórca spotkał się z aktorami na pierwszej próbie, zapraszając nań i dziennikarzy.

- Naszym obowiązkiem jest dać produkt wysokiej próby profesjonalnej, wy to gwarantujecie, ale gwarancją najważniejszą i ostateczną jest hrabia Aleksander Fredro - mówił reżyser.

Dalej było tak, jak zawsze, gdy głos zabiera Kazimierz Kutz - mądrze, dowcipnie, złośliwie, jędrnie, na granicy powagi, ironii i autoironii. Na przykład: "Spotkamy się z bardzo sympatycznym, dowcipnym człowiekiem, który tak szczerze nienawidzi kobiet i głupoty mężczyzn"; "rzeczywiście, trzeba powiedzieć, że ród męski jest z natury głupszy, ja to nawet widzę po sobie, jak mnie moje córki kiwają". Była też mowa o "biologicznej pazerności bab", co to rzucają się "na wygłodzonych seksualnie chłopów", ale i o tym, że "one są fantastyczne, ale groźne, to jest zupełnie inna rasa, niż my, bezradni..".

I tak - pół żartem, pół serio - komentując na marginesie w komedii Fredry relacje damsko-męskie, dworował reżyser z odwiecznej walki płci, z której "zwyczajnie warto się pośmiać".

Temperament twórcy, a i senatora, przypomnijmy, kazał mu oczywiście nawiązywać i do współczesności - a to do partii kokietującej panie ich 33-procentowym udziałem na listach wyborczych, a to do reformy Balcerowicza. - Wszyscy przez te 10 lat tego szalonego liberalizmu dostali strasznie w dupę, w związku z tym wszyscy zabiegają o to, by jak najwięcej zebrać do kupki i przekazać swym dzieciom.

Uchylił też reżyser rąbka tajemnicy co do samej inscenizacji; oto sami mężczyźni, na starej lawecie zrobili sobie barek, sielankowy nastrój, siedzą cali happy i nagle widzą za oknem siedem bab. - Wszystkie są strasznie dupiaste, dorobimy im dupy, może Ani nie będzie trzeba (uwaga ta wywołała śmiech i Anny Dymnej, i wszystkich zebranych, zresztą takich wesołych momentów było więcej, a głównie słychać było Annę Polony), a potem one wejdą i...

Niczego nie zdradzimy. Niemniej wierzymy w deklarację reżysera: - Myślę, że to będzie ciekawa zabawa, że dzięki waszej klasie zawodowej zrobimy coś bardzo szlachetnego, bezbrzeżnie śmiesznego, ale jednak okrutnego.

Uwagi o klasie zawodowej czynione przez Kazimierza Kutza nie były czcze; dobrał sobie wszak wyborną obsadę, w niej: Jerzy Trela - Major, Tadeusz Huk - Rotmistrz, Piotr Grabowski - Edmund, porucznik, Aleksander Fabisiak - Kapelan, Jerzy Nowak (Kazimierz Borowiec) - Grzegorz, Andrzej Kozak - Rembo oraz siedem pań: Anna Polony - Pani Orgonowa, Anna Dymna - Pani Dyndalska, Elżbieta Karkoszka - Panna Aniela, Katarzyna Warnke (PWST) - Zofia, córka Orgonowej, Ewa Kaim - Józia, Małgorzata Zawadzka - Zuzia, Sonia Bohosiewicz - Fruzia.

Scenografia - Ryszard Melliwa, muzyka - Jan Kanty Pawluśkiewicz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji