Artykuły

Stworzenie świata - Joseph Haydn/Uwe Scholz

"Stworzenie świata" w choreogr. Uwe Scholza w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Ilona Słojewska w serwisie Teatr dla Was.

Są takie punkty w czasie i w przestrzeni, w których spotykają się wielkie artystyczne osobowości. I nie jest to dziełem przypadku.

Skomponowane przez ponad sześćdziesięcioletniego Josepha Haydna oratorium "Stworzenie świata" ma w sobie nie tylko jego filozoficzne przemyślenia i doświadczenia religijne, ale jest także wyrazem potężnej i wspaniałej energii twórczej. Jak sam twierdził, w dziele tym zawarł samego Boga, którego obecności doświadczał podczas swojej pracy kompozytorskiej.

Niespełna trzydziestoletni tancerz i choreograf Uwe Scholz, obdarzony niezwykłym talentem ruchowym, wrażliwością na muzykę, pełen młodzieńczej fantazji i scenicznej wyobraźni, był na tyle zafascynowany dziełem Haydna, że stworzył do niego układ baletowy. Tak właśnie w nowoczesnym teatrze spotkała się muzyka symfoniczna z tańcem. Ale nie tylko one. W tym spotkaniu biorą udział także soliści (sopran, tenor, bas), chór i orkiestra. Czy na scenie można chcieć jeszcze więcej?

Uwe Scholz powtarzał często, że w muzyce jest o wiele więcej, niż to można sobie wyobrazić. Inspirowały go kompozycje Roberta Schumanna, Siergieja Rachmaninowa oraz Igora Strawińskiego. Taniec pojmował jako ilustrowanie dźwięków. Uważał, że oratorium Josepha Haydna stwarza do tego wyjątkowe możliwości. Jest harmonijne, rytmiczne i nie obrazuje wyłącznie tekstu libretta, napisanego na podstawie Biblii. Jego dźwięki tworzą pełną ekspresji wizję świata, która choreografowi pozwala na transformację dźwięków na ruch i inspiruje samych tancerzy. Uwe Scholz tworząc tę fenomenalną choreografię, nasycił ją emocjonalną estetyką, nadał jej swój rozpoznawalny styl. Razem z Haydn'em opowiada historię stworzenia świata. Jego choreografia jest perfekcyjna i ma w sobie szacunek dla skomponowanego dzieła. A jej wizyjność opiera się na genialnej transformacji języka muzyki na mowę ciała. W ten sposób powstało wspólne dzieło sztuki, poruszające swą plastycznością i dźwiękiem. A o tej niebywałej harmonii pomiędzy brzmieniem a ruchem świadczą układy rąk tancerek i tancerzy. Frazy muzyczne, które obrazowali swym tańcem, napełniały ich ciała. Ale kończące je dźwięki "materializowały się" w ich dłoniach i umykały przez palce. Ten eteryczny, delikatny układ rąk po prostu fascynował widownię.

Choreografia, podobnie jak muzyka, pokazuje w sposób komunikatywny, że stworzenie świata jest jednocześnie narodzeniem określonego porządku, jaki w nim zapanował. I to przesłanie jest równie jasne, jak i to, że człowiek stanowi z nim jedność. Ta metaforyczna wizja powstawania świata z chaosu jest ukazana bez patosu. Jesteśmy świadkami kreacji Boga, jaka odbywa się każdego dnia. Czy to w przepięknych plastycznie i perfekcyjnych technicznie partiach solowych, czy w duetach i w grupach z solistami, tancerki i tancerze przekazywali ciałem kolejne akty tworzenia świata. Corps de ballet tworzył grupy żeńskie i męskie, będące niezwykłym tłem dla solistów. Oddziaływał tego wieczoru na widzów swą niezwykłą perfekcją i jednolitością wykonywanych układów. Ale nie tylko. Ciało baletowe w tej inscenizacji samo sobą wyrażało określoną zbiorowość. Grupę, która wykonywane układy harmonijnie wpisywała w potężne brzmienie orkiestry i śpiew chóru. Tak idealne zespolenie porywało swą techniczną doskonałością, zwłaszcza w partiach, kiedy chór milkł i rozbrzmiewał śpiew solisty - z corps de ballet również wyłaniali się soliści.

Zachwyt budziła również scena taneczna towarzysząca pieśni pochwalnej opowiadającej o trzecim dniu pracy Boga nad stworzeniem świata. Tancerki i tancerze wykonywali układy w czterech grupach. To kolejna perełka choreograficzna, w której widać było perfekcyjną technikę oraz wspomnianą powyżej jedność tańca z muzyką. Każda pojedyncza scena solistów niosła ze sobą doskonałość techniczną na najwyższym poziomie. I dzień siódmy, należący do Adama i Ewy. Pełen liryzmu, atmosfery nasyconej szczęściem, radością istnienia i poznawania siebie nawzajem. Porywający serca widowni finał łączący wszystkich artystów, był niezwykle spontaniczny, pełen uniesienia oraz harmonii. Dyrygent Filippo Maria Bressan żywiołowym końcowym B-dur zakończył oratorium.

Spektakl posiada bardzo bogatą symbolikę, wyrażaną nie tylko poprzez muzykę, ale i taniec. Tworzenie kręgu jako znaku wspólnoty, uporządkowania jest zarazem znakiem boskiej wszechmocy i egzystencji czterech żywiołów. Idealną kompozycję spektaklu otwiera i zamyka nie tylko krąg, ale i światło. Wypowiedziane przez Boga słowa: "- Niech stanie się światłość" materializują się w tej inscenizacji także przez operowanie światłem. Opuszczane i podnoszone stalowe ramiona z silnymi reflektorami oddzielają niczym "niebo od ziemi" scenę od rampy górnej, tworząc przestrzeń dla tancerzy.

Warto wiedzieć, że samo oratorium "Stworzenie świata" Josepha Haydna wystawiano pierwotnie w okolicy świąt Wielkiej Nocy. Jego przesłanie bowiem odczytywano nie tylko jako stworzenie życia na Ziemi, ale także jako proces odradzającego się bytu. Odnowy i oczyszczenia. Wiosna ze swoją symboliką nowego życia stała się idealnym czasem dla wystawiania pełnego energii i witalności oraz wiary w moc Boga dzieła Haydna. Dlatego też obejrzenie go w dniu 2 kwietnia 2013 w Bydgoszczy, następnego dnia po Poniedziałku Wielkanocnym, wydaje się dopełnieniem tego niezwykłego czasu. Podobnie było z premierą "Stworzenia świata" w Teatrze Wielkim w Poznaniu, w dniu 2 stycznia 2010 roku, jako że oratorium z czasem zaczęto wystawiać również w okresie Bożego Narodzenia, podkreślając w ten sposób jego związek z czasem przełomu pomiędzy starym a nowym rokiem. Z początkiem czasu liczonego od nowa i dającego nadzieję na kolejne odrodzenie się.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji