Artykuły

Klasyka szyta i nicowana przez młodych

"Gwałtu, co się dzieje" w reż. Macieja Podstawnego z Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu oraz "Iwona, księżniczka Burgunda" w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego z Teatru im. Kochanowskiego w Opolu na festiwalu Klasyka Polska w Opolu. Pisze Iwona Kłopocka w Nowej Trybunie Opolskiej.

38. OKT. U Fredry o kłopotach z tożsamością płci, a u Gombrowicza... horror.

Współcześni Fredry widzieli w "Gwałtu, co się dzieje" [na zdjęciu] krytykę przemian obyczajowych oraz satyrę na niekompetentne rządy osób, dla których władza jest celem samym w sobie. W Osieku władzę przejmują kobiety, panów zmuszając nic tylko do strojów, ale i zajęć typowo babskich. Tak rozumiany komediowy schemat "świata na opak" współcześnie się nie sprawdza Fredro jednak wcale się nie zestarzał. Maciej Podstawny trafnie czyta go przez pryzmat teorii genderowych, które od płci biologicznej odróżniają płeć kulturową i płeć społeczną.

W przedstawieniu kaliskiego Teatru Bogusławskiego zmiana kostiumu w istocie oznacza wejście w inną płeć. Nie wszyscy przymuszeni do tej zmiany panowie odczuwają z tego powodu dyskomfort. Niektórym zaczyna się to podobać i wcale nie chcą postawienia znów świata z głowy na nogi, bo w naszym świecie norma płciowa straciła już jednoznaczność. Dobry pomysł nie został jednak dobrze zrealizowany. Przedstawienie, naszpikowane znakami plastycznymi i muzycznymi od Sasa do Łasa (ucięta brzozą piosenki Połomskiego i Okudżawy) rozłazi się, gubi spójność, nie ma rytmu i - co chyba szczególnie znaczące dla komedii - nie jest śmieszne. Szkoda

Więcej satysfakcji dała opolska "Iwona, księżniczka Burgunda", w której Krzysztof Garbaczewski dostrzegł materiał na thriller... filmowy. Mroczną historię morderstwa opowiada głównie za pomocą kamery. Akcję sceniczną śledzimy na wielkim ekranie, wszędobylska kamera podąża za postaciami przez korytarze dziwnego labiryntu; dużo tu efektownych i niesamowitych zbliżeń. Ten eksperyment nie tylko formalnie daleki jest od tradycji scenicznej "Iwony". Ma dowcip i lekkość, choć bywa dla widza nużący. Jednoznacznych wykładni w finale nie odnajdziemy, bo Garbaczewski takich nie daje, ale przecież nie o to chodzi, by złapać króliczka

Przed publicznością OKT jeszcze bydgoskie "Dziady" i warszawska "Zemsta". Festiwal zakończy się w niedzielę późnym wieczorem. Werdykt natychmiast opublikujemy na nto.pl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji