Artykuły

Łódź. Owacje, łzy i koń na otwarciu Teatru Wielkiego

Publiczność chwaliła nowy wystrój, a elektronicznie sterowane platformy, zapadnie i sztankiety nie zawiodły. Z sobotniej premiery "Anny Boleny" zapamiętamy fenomenalną Joannę Woś, łzy reżyserki Janiny Niesobskiej i... konia na scenie.

Remont, który odmienił Teatr Wielki, kosztował ponad 47 mln zł. Niektórym widzom zdarzało się w antraktach na chwilę zagubić - szatnie przeniosły się na pierwsze piętro, są nowe klatki schodowe - ale nikt z tego powodu nie narzekał. Tematem rozmów był raczej nowy wystrój: prosty, nowoczesny, ale zarazem klasyczny. Bez wątpienia przyjemniej spędza się w nim czas niż w otoczeniu reliktów epoki gomułkowskiej.

Artyści Teatru Wielkiego na ponowne otwarcie przygotowali "Annę Bolenę" Gaetana Donizettiego. Chociaż dzieło opowiadające o ostatnich dniach życia drugiej żony Henryka VIII (premiera w 1830 r.) należy do operowej klasyki, a dla samego Donizettiego okazało się przełomowe, łódzka realizacja jest dopiero drugą w Polsce.

Przyczyną tego stanu rzeczy jest m.in. bardzo wymagająca - zarówno technicznie, jak i aktorsko - partia tytułowej bohaterki. Joanna Woś, największa gwiazda łódzkiej opery, stanęła na wysokości zadania - po jej ariach rozlegały się głośne okrzyki "brrrrawo!". Gromkimi oklaskami nagradzano także Bernadettę Grabias, śpiewającą partię Giovanny Seymour, zarazem rywalki i przyjaciółki Boleny.

Reżyserująca spektakl Janina Niesobska przygotowała kilka niespodzianek: wprowadziła do inscenizacji zespół baletowy, czego nikt wcześniej nie robił, a także postać dziecięcą. Poruszenie na widowni wywołał koń, który pojawił się w scenie wyjazdu na polowanie. Niesobskiej, która witała delegację rządową podczas otwarcia budynku w 1967 r., a w zespole łódzkiej opery tańczyła od 1958 r., zgotowano owację na stojąco równie gorącą jak Joannie Woś. Wzruszona reżyserka, jakby nie dowierzając sukcesowi, trzymała się za głowę. Mimo wysiłków nie powstrzymała łez.

Wbrew oczekiwaniom na otwarcie nie przyjechał minister kultury Bogdan Zdrojewski. - Dziś nie mógł być w Łodzi, ale obiecał, że przyjedzie na następną premierę - usprawiedliwiał ministra marszałek województwa łódzkiego Witold Stępień.

Zdrojewski miałby wówczas spędzić w mieście cały dzień, odwiedzając odnowione lub odnawiane właśnie instytucje kultury, m.in. Muzeum Sztuki, teatr Arlekin, akademie Sztuk Pięknych i Muzyczną. - Minister zakończy to tournée po Łodzi właśnie w Teatrze Wielkim - zapowiedział Stępień.

Następną premierę - "Traviatę" Verdiego - zaplanowano na 27 kwietnia. Reżyserują Niesobska i Waldemar Zawodziński (scenografia w "Annie Bolenie"), a orkiestrę poprowadzi, podobnie jak w sobotę, Eraldo Salmieri. Kostiumy zaprojektuje Xymena Zaniewska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji