Czyżewska przywiozła bestseller (fragm.)
Wróciła też na warszawską scenę po ładnych paru latach Elżbieta Czyżewska - nasza ulubiona aktorka teatru i filmu wczesnych lat sześćdziesiątych, od dawna na stałe mieszkająca w USA. Przywiozła z Nowego Jorku bestsellerową na tamtym rynku sztukę: "Szósty stopień oddalenia" Johna Guare'a; za rolę Luizy w filmowej wersji tej sztuki Stockard Channing otrzymała w tym roku nominację do Oscara. Czyżewska gra właśnie Luizę w Teatrze Dramatycznym, w reżyserii Piotra Cieślaka, ale...
Ale jest to sztuka bardzo amerykańska, nie tylko poruszająca problematykę dla nas raczej obcą, lecz i pełna odniesień do osób i sytuacji, które na pewno mogą bawić nowojorską publiczność, jednak trafiają w próżnię w Warszawie. Historyjka murzyńskiego chłopaka, który aby wejść w "lepsze sfery", podaje się za syna Sidneya Poitiera i obiecuje na prawo i lewo role w przygotowywanej jakoby przez ojca ekranizacji "Kotów", nas w żadnym stopniu nie dotyczy. Toteż przedstawienie oferuje nam atrakcje natury raczej pozaartystycznej: a to, że możemy znów oglądać Czyżewską, a to, że gra autentyczny i zdolny Murzyn świetnie mówiący po polsku (Omar Sangare), a to, że całkiem goły chłopak biega dość długo po scenie, co u nas - jak na razie - jest stale jeszcze rzadkością...