Artykuły

Dziady rozrzucone

Premiera "Dziadów" Adama Mickiewicza w inscenizacji Macieja Sobocińskiego sta­nowiła artystyczną kulminację ob­chodów dwustulecia życia teatralne­go w Kaliszu. Maciej Sobociński ma za sobą cztery realizacje teatru stu­denckiego, dwie asystentury i jedną, zaledwie, reżyserię na profesjonalnej scenie - "Tartufe'a" w Tarnowie. Wy­bór jego osoby na reżysera widowi­ska, które z racji jubileuszu wpisuje się właśnie do historii, ma prawo za­skakiwać. Nie wiadomo, co bardziej zadziałało: ignorancja czy pycha?

"Dziady" Sobocińskiego okazały się widowiskiem, jakiego można się było spodziewać po młodym, obdarzonym wyobraźnią człowie­ku, przed którym warsztat reży­serski dopiero odsłania swoje ta­jemnice. Obok zaskakujących po­mysłów, są zwyczajne nieporozu­mienia, a nawet koncepty kurio­zalne, jak choćby postać Kmitowej - rozchichotanej idiotki, ru­szającej w pląsy z Senatorem, pod­czas gdy przyprowadzona przez nią Rollisonowa wypłakuje oczy po uwięzieniu syna.

Podstawą pomysłu insceniza­cyjnego jest reżyserska adaptacja tekstu Mickiewicza, z przemiesza­niem scen poszczególnych części dramatu, tak by obrzęd dziadów ukazany został paralelnie do po­zostałych wydarzeń. Sprawcza moc pogańskiego obrzędu rządzi tu poczynaniami wszystkich po­staci. Te mają po kilka wcieleń. Jest więc nie tylko Gustaw/Kon­rad (Karol Kręc), ale i Guślarz/Ksiądz Piotr/Ksiądz (Maciej Orłowski), Dziewczyna/Dziewi­ca/Panna/Kobieta (Katarzyna Strojna), Senator/Zły Pan (Piotr Szulc), Rollisonowa/Kobieta z Gu­seł (Małgorzata Andrzejak), Strze­lec/Lokaj/Dyrektor Muzyki/Bel­zebub/Duch (Przemysław Kozłow­ski). Nie ma to zresztą większego znaczenia, gdyż aktorzy znani z innych przedstawień, w tym zdają się grać poniżej swych możliwości. Niewiele tu ról wykraczających po­nad warsztatową poprawność. Gustaw-Konrad Karola Kręca budzi np. niekłamaną sympatię. I tyle. Bardziej zapada w pamięć se­kwencja czarnych charakterów w wykonaniu mocno akcentującego ich dwuznaczność Przemysława Kozłowskiego.

Bo też Sobociński mniej dba o motywacje postaci niż o efekt pla­styczny. Oddziałując na emocje głównie obrazem, komponuje sce­ny z dbałością o nastrój. Widz znajdzie się wśród niebieskich, odrealniających świateł, czerni po­krywających fotele i szczelnie ota­czających widownię płacht. W sce­nie "Czyśćca" podziwiać możemy np. dwóch, rozciągniętych na zwi­sających ze sznurowni kratach Ło­trów, wypowiadających się kwe­stiami... więźniów stanu. Z po­dobnej, uniesionej w górę kraty, Konrad wygłosi Wielką Improwi­zację. W scenie zmagań z Konra­da z Belzebubem, stojąca już na deskach sceny krata zacznie wiro­wać wzdłuż poziomej osi, dopóki Ksiądz Piotr nie powstrzyma jej mocą egzorcyzmów. Kilka wizualnie niezłych pomysłów nie równo­waży jednak poczucia obcowania z przedstawieniem niewykorzysta­nych możliwości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji