Artykuły

Kto się boi Virginii Woolf

"Kto się boi Wirginii Woolf" w reż. Mikołaja Grabowskiego w Teatrze IMKA w Warszawie. Poleca Trendy.

Amerykańska ekranizacja sztuki "Kto się boi Virginii Woolf", w której po mistrzowsku zagrali Elizabeth Taylor i Richard Burton, wywołała za oceanem w latach 60. wielkie poruszenie. Nie było ono jedynie efektem pięciu Oscarów dla twórców filmu, ale przede wszystkim treści dramatu, którego autorem jest Edward Albee, dotykającej jednego z najbardziej drażliwych zjawisk dla każdego z nas - toksyczności relacji międzyludzkich. Oryginalny dramat wystawiany był na deskach teatrów całego świata, m.in. na Broadwayu. Spektakl ten po raz pierwszy zagrany został przed laty w krakowskim Teatrze STU. Od niedawna możemy go oglądać na scenie teatru IMKA, w adaptacji i reżyserii Mikołaja Grabowskiego, który zabiera nas w podróż w głąb ludzkiej psychiki, najbardziej tajemniczych i mrocznych jej obszarów. Obserwujemy dwa małżeństwa: pierwsze z nich, Martha i George, mają już za sobą niezły staż. Zachowują się jak stara, zrzędliwa para, która jest ze sobą zbyt długo, aby nawzajem móc sobie coś jeszcze zaoferować. Ona, krzykliwa, lubiąca wypić o jednego drinka za dużo, wulgarna i okrutna - kat. On, cichy, opanowany, spokojny (w żadnym razie nie zastraszony), przeżywający swe problemy bardziej wewnętrznie - swego rodzaju ofiara. Ale czy na pewno? W trakcie nocy, którą mamy możliwość podejrzeć, role tych dwojga będą ulegać ciągłym zmianom. Martha (Iwona Bielska) i George (Mikołaj Grabowski) przeżywają kryzys, tracą w ten sposób możliwość jakiegokolwiek porozumienia. Każde z bohaterów wygłasza pełne żalu i goryczy monologi, raniąc przeciwnika, ale i samego siebie. Alkohol pozbawia ludzi zahamowań, a obecność młodszej pary, Nicka (Tomasz Karolak) i Honey (Magdalena Boczarska), staje się jak gdyby katalizatorem erupcji wulkanu, który już od dawna ostrzegał o zagrożeniu. W finale przedstawienia George i Marta zostają w domu sami. Wyczerpani nocną grą małżeńską próbują przez chwilę porozmawiać ze sobą innym, łagodniejszym językiem. Emocje opadły, gra skończona, trzeba nabrać sił przed kolejną potyczką. Nie potrafią przestać się ranić, choć nie wyobrażają sobie życia bez siebie.

Gdybyśmy z ukrycia przyjrzeli się małżeństwom wokół nas, ile par stałoby przed identycznymi wyzwaniami jak Martha i George? Ilu z nas zatraciło sztukę rozmowy na rzecz półsłówek z esemesów i monologów? Humor, który towarzyszy akcji, jest czymś, co powoduje, że to nocne pole walki jest do zaakceptowania, jest szansą dla widza, by mógł zaczerpnąć powietrza między ciosami, jakimi okłada się, czasem z lubością, czasem pod przymusem, cała czwórka. Ten humor jest także tym, co broni bohaterów przed całkowitym zatraceniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji