Artykuły

Imieniny bez kakao z pianką

"Niezwykła przygoda pana Kleksa" to - jak głoszą afisze "widowisko w trzech aktach od lat 5 do 105". Istotnie na przedstawieniu równie dobrze jak dzieci bawią się starzy, ba - nawet zblazowani bywalcy teatru. A jednak jest to przedstawienie par excellence dla dzieci w swej "dziecięcości" tak konsekwentne, że nawet nieliczne wstawki dla dorosłych nie są w stanie zmienić jego charakteru.

Współpraca poety, słusznie uznanego jeżeli nie za twórcę to za współtwórcę nowoczesnej bajki dla dzieci, plastyka, który wypracował określony styl ilustracji dla dzieci i reżysera, doskonale umiejącego wczuć się w psychikę widowni - dały nadspodziewany efekt. Powstało widowisko - istny fajerwerk baśniowości, przygód, humoru, nieprawdopodobieństwa.

Na scenie spotykają się wszystkie niemal postacie znane dzieciom z bajek Brzechwy. Dzieci lubią takie spotkania, lubią, gdy żywym głosem przemawiają do nich ulubione postacie. Omawiane przedstawienie jednak to nie tylko rendez-vous korsarza Palemona ze Stalowym Jeżem. Tu również zaczynają grać, poruszać się i żyć Szancerowskie ilustracje.

Widowisko utrzymane jest w zawrotnym tempie. Ustawicznie coś się tu dzieje, przygoda goni przygodę, zmienia się sytuacja, zmienia się miejsce akcji, jeśli przez chwilę panuje cisza to cisza pełna oczekiwania. Nawet tak naturalna niechęć dziecka do spokojnego siedzenia na krześle została tu uwzględniona - widz ma pełne prawo kręcić się, gdyż poszczególne postacie baśni zjawiają się na balkonach lub przebiegają przez widownię.

Od czasu do czasu na scenie lub proscenium występuje chór chłopięcy (pod kierownictwem Romualda Miazgi), spełniający podwójne funkcje - częściowo jest to coś w rodzaju klasycznego chóru - komentującego, częściowo zaś moment wytchnienia, przerwa w akcji, akcent wokalny.

To fantastyczne groteskowo-wodewilowo-baśniowe przedstawienie ma głęboki podkład humanistyczny. Prawdy moralne - "trzeba kochać wszystkich ludzi", "nie należy z nikogo się wyśmiewać" itp. itd. są podane w formie nie natrętnej - w piosence, w akcji, w uwagach profesora Kleksa.

Trudno byłoby znaleźć w widowisku punkt kulminacyjny. Właściwie z wyjątkiem samego początku - zawiązania intrygi - oraz scen końcowych wszystko utrzymuje się "w punkcie kulminacyjnym".

Baśniowość i przygoda, okręt korsarski i dno morskie, królowa taka jaka od wieków istnieje we wszystkich baśniach, nieznośny Bąbel, i komiczny profesor Kleks - wszystko to żywe, bliskie, przemawiające bezpośrednio do widza sprawia iż dzieci śledzą akcję z zapartym tchem.

Dlaczego od "5 do 105"? Przede wszystkim dlatego, że dobra sztuka dla dzieci jest sztuką i przez wielkie "S" i daje przeżycie artystyczne również dorosłym. Tu jednak są wstawki znacznie bardziej bawiące dorosłych niż dzieciarnię. Do nich należy m.in. turniej bajarzy - doskonała satyra, świetne parodie literackie. Wątpię jednak czy sens tej sceny dociera do małych - przecież mają w swoich lekturach dość dużo wierszyków podobnych do tych, jakimi popisują się bajarze. Ale tu dzieci śmieją się z tego, co są w stanie uchwycić - sami bajarze są przekomiczni, "oklaskomierz" miga światełkami, grupa baśniowych wędrowców "rozrabia". W tych warunkach elementy zbyt trudnej może dla dzieci satyry nie psują całości.

"Niezwykła przygoda pana Kleksa" zasługuje na uwagę z tego jeszcze względu, że choć dla dzieci, pozbawiona jest

ckliwości, baśniowa a bez naiwności, pełna werwy i temperamentu. Jest jak przyjęcie dla dzieci, na którym nie podają sakramentalnego kakao z pianką. Bo dzieci to kakao często piją, dlatego tylko żeby nie robić przykrości dorosłym.

Dejmek oparł reżyserię na wyolbrzymieniach. Aktorzy grają tak, jakby opowiadali dziecku bajkę. Alojzy Bąbel - Lech Ordon doskonale utrzymujący się w roli nieobliczalnego chuligana - jest krzykliwy, przekonywająco "niegrzeczny", doskonałym Kapitanem Palemonem - jest Tadeusz Bartosik, Barbara Fijewska, znacznie lepsza jako przemawiający załamującym się głosikiem Stalowy Jeż niż jako odczarowana królewna. Zdzisław Mrożewski jest profesorem, któremu mimo jego komizmu widownia ufa, a Grażyna Staniszewska dobrze wczuła się w rolę ucznia pana Kleksa. Zbigniew Kryński jako Adam Soczewka jest dobry i dostatecznie komiczny, jednak mniej bajkowy i mniej "dziecięcy" niż wspomniani wyżej artyści.

Teatr Narodowy pokazał, że można stworzyć przedstawienie dla dzieci pod każdym względem na wysokim poziomie. Dowiódł fałszywości tezy, że dobrzy artyści grać dla dzieci nie chcą. Dał widowisko, które pod wieloma względami może stać się wzorem przedstawienia dla dzieci. I jeżeli kiedyś w Warszawie powstanie stały teatr dziecięcy, rozporządzający zapleczem i mający możność angażowania wybitnych reżyserów, niewątpliwie wiele rzeczy przejmie z tego przedstawienia, które w historii teatru dziecięcego jest niecodziennym wydarzeniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji