Artykuły

Aktorzy sceny rzeszowskiej - Joanna Baran

- Na trzecim roku dowiedziałam się o castingu w Teatrze Siemaszkowej do sztuki "Ania z Zielonego Wzgórza" w reżyserii Jana Szurmieja. Wystartowałam w nim i otrzymałam rolę Diany. Czwarty rok studiów spędziłam już w Rzeszowie, przygotowując się do premiery i tak oto już od 5 lat jestem związana z rzeszowskim teatrem - opowiada JOANNA BARAN, aktorka Teatru im.Siemaszkowej.

Jak to się stało, że została Pani aktorką?

To było moje pierwsze, wielkie marzenie! Miałam wtedy 4 lub 5 lat i pamiętam swoją fascynację programem telewizyjnym Musie Box. Z wypiekami na twarzy śledziłam występy dzieciaków na scenie i pragnęłam, by znaleźć się na ich miejscu. Na szczęście, moi rodzice bardzo szybko dostrzegli drzemiący we mnie potencjał i zapisali mnie do szkoły muzycznej do klasy skrzypiec i na lekcje śpiewu. W szkole podstawowej brałam udział we wszystkich możliwych akademiach (śmiech) i coraz częściej myślałam o zawodzie aktorki. W moich planach utwierdziła mnie przemiła pani magister z liceum, która była pewna, że droga, którą idę, jest tą właściwą i nie powinnam rezygnować z marzeń. Jak się okazało, miała rację, bo tuż po maturze dostałam się do szkoły teatralnej we Wrocławiu. Byłam najmłodsza z wszystkich studentów, najdrobniejsza i bardzo szybko otrzymałam przydomek Fleur - Kwiatek. Zabawne jest to, że w niedługim czasie nawet moi profesorowie zaczęli się tak do mnie zwracać, a ja... przestałam reagować na swoje imię. Na trzecim roku dowiedziałam się o castingu w Teatrze Siemaszkowej do sztuki "Ania z Zielonego Wzgórza" w reżyserii Jana Szurmieja. Wystartowałam w nim i otrzymałam rolę Diany. Czwarty rok studiów spędziłam już w Rzeszowie, przygotowując się do premiery i tak oto już od 5 lat jestem związana z rzeszowskim teatrem.

Niezapomniane wspomnienia ze sceny...

Jest ich bardzo wiele, bo... śmieszą mnie naprawdę dziwne rzeczy (śmiech). A to przejęzyczenie się na scenie, gdy zamiast "najdroższy" powiem "najdrozsy" i kolega specjalnie odpowie mi podobnym słownym psikusem: "niewdzięcnico", a to spadnie mi na scenie halka, spódnica, buty, czy też inna część garderoby. Pamiętam również sytuację z "Ani z Zielonego Wzgórza", kiedy tó w jednej ze scen upijając się winem - (które na scenie "gra" sok malinowy) opowiadałam tytułowej bohaterce, co działo się podczas jej nieobecności w szkole. W pewnym momencie miałam wstać i nie mogąc utrzymać się na nogach upaść na ziemię. Upadam, Ania mnie podnosi, patrzę, a na scenie leży... kępka moich doczepianych czarnych włosów. Trzeba było scenę zagrać do końca, więc wyrecytowałam tekst: "Ach Aniu, jestem taka strasznie chora, muszę już iść do domu", podniosłam warkocz i zeszłam za kulisy, słysząc za plecami chichot kolegów aktorów. Pamiętam również zabawną sytuację, gdy grałam wraz z kolegą wizualizację do piosenki "Przetańczyć z tobą chcę całą noc". W przedstawieniu mój sceniczny partner zamiast oddać się miłości do mnie wybiera seminarium. Jest tam scena, podczas której ubieram go w ornat. Idę za kulisy, patrzę, a tam stoją aktorzy, pracownicy techniczni i mnóstwo innych osób. Myślę sobie, jaka ja muszę być genialna w tej scenie, że wszyscy przyszli mnie oglądać. Wychodzę i... okazało się, że koledzy postanowili zrobić mi dowcip. Jeden z nich przebrał się w kostium ks. Robaka z "Pana Tadeusza", pozostali za ministrantów i... odegrali na scenie całą mszę. Zdezorientowana sytuacją śmiech zamieniłam w szloch i szlochałam wtedy tak jak jeszcze nigdy dotąd (śmiech).

Uchylę jeszcze rąbka tajemnicy. Ogromną radość sprawia mi, że zawsze podczas spektakli towarzyszy mi na widowni mój wielbiciel, z którego zdaniem i opinią bardzo się liczę, gdyż jest wielkim znawcą sztuki. Po każdej premierze otrzymuję od niego przepiękny bukiet kwiatów w kolorze przez niego ulubionym, czyli białym. Pierwszego ezarownego bukietu białych róż, który podarował mi po premierze sztuki "Fraszki" nie zapomnę nigdy, choć każdy kolejny jest dla mnie wyjątkowy, a otrzymywałam od niego również piękne bukiety białych tulipanów i bukieciki konwalii. Mężczyzna ten przenosi mnie w świat baśni i czaru, nie ma takiego drugiego na świecie. ..

*

Rubryka teatralna powstała we współpracy z Panem dr. Przemkiem Kolasą, za co redakcja składa podziękowania Panu Przemkowi.

**

Joanna Baran - urodziła się i mieszka w Rzeszowie. W 2008 roku ukończyła PWST we Wrocławiu i związała się z Teatrem im. W. Siemaszkowej. Niedawno otrzymała nominację do Nagrody LOŻY - przyznawanej szczególnie wyróżniającym się młodym aktorom przez krakowski oddział ZASP-u. W uzasadnieniu napisano, że jest aktorką posiadającą ogromny temperament sceniczny, doskonałe warunki głosowe, wielki talent komediowy, a publiczność pokochała grane przez nią postacie. Pomimo młodego wieku ma na swoim koncie występy w wielu spektaklach: "O dwóch takich, co ukradli księżyc", "Nic nie może wiecznie trw@ć", "Piosenka, Europa i... ślub", "Odprawa posłów greckich (musical sarmacki)", "Słodkie lata 20., 30...". Zagrała w serialu "Pierwsza miłość". Obecnie jej talent możemy podziwiać w sztukach : "Ania z Zielonego Wzgórza", "Pan Tadeusz", "Hetery", "Śmierć pięknych saren".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji