Artykuły

Oniegin w cieniu Tatiany

"Eugeniusz Oniegin" w reż. Dymitra Bertmana w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

Pierwsza premiera "Eugeniusza Oniegina" w szczecińskiej Operze twardo osadzona jest na tradycyjnym gruncie.

Na estradzie hali wyrasta ogród srebrzących się roślin, tworzących las. W tle wisi galeria historycznych portretów. W ładnym to jest stylu, ale kiedy scenografia przez trzy godziny przedstawienia pozostaje ostentacyjnie niezmienna, z czasem staje się nam nijaka.

Ale dobrze wyraża "Eugeniusza Oniegina", którego oglądamy. Inscenizację pielęgnującą tradycję operową, sentymentalną, zakurzoną. Z bohaterami jakby ożywionymi ze starych portretów.

Na pewno takie zachowawcze przedstawienie zyskałoby, gdyby zostało zagrane z większą autentycznością emocji, którą wyrażają subtelniejsze środki wyrazu aktorskiego niż te manieryczne, "konwulsyjne" gesty rozpaczy. Czajkowski na kanwie Puszkina zbudował przecież "Oniegina" na portretach psychologicznych, z rosyjską duszą.

Tytułowy bohater to człowiek rozczarowany światem. Lekceważy uczucia. Odtrąca szczerą miłość Tatiany. Bawi się przyjaźnią Leńskiego. Co w konsekwencji przynosi mu życiową klęskę i samotność. Do roli Oniegina zaproszono Rodiona Pogossova, który śpiewa na najbardziej znaczących scenach operowych świata (regularnie występuje w Metropolitan Opera w Nowym Jorku). Ma potrzebny w tej roli uwodzicielski wdzięk, gdybyż jeszcze dał z siebie więcej, nie tylko w trzecim akcie.

Żeby przedstawienie stawało się interesujące, napracowała się przede wszystkim Joanna Tylkowska, wspaniale śpiewając partię Tatiany. Pięknym głosem wyrażała ekspresję, w której znalazł się i liryzm, i siła.

Orkiestra powierzona batucie Franka Zachera, który był dyrygentem Orkiestry Kameralnej w Prenzlau, brzmi dobrze, ale nie odkrywa niuansów partytury Czajkowskiego, słabszej od jego dokonań dla baletu.

Muzykę, którą oddychają Rosjanie, czuje się najbardziej w znakomitym chórze wieśniaków.

Premierze towarzyszyło dość duże zadęcie wydarzenia sezonu jak na szczecińską adaptację inscenizacji, którą Rosjanie wystawili w 2008 r. w Teatrze Muzycznym w Kaliningradzie, a dwa lata później przywieźli do domu kultury w Busku-Zdroju. Ale radość melomanów rozumiem, kiedy po trzech miesiącach instytucja, która ma w nazwie operę, gra przedstawienie operowe.

***

Opinie dla "Gazety"

Monika Szwaja

pisarka, jej powieść "Artystka wędrowna" dzieje się w środowisku operowym

Pani Tylkowska jest olśniewająca. Przeprowadzałam z nią jej pierwszy wywiad telewizyjny i pomyślałam sobie, że z takim cudownym głosem pięknie się rozwinie. Ma warunki na wielką heroinę. Przedstawienie mi się podobało. Jestem szczęśliwa, że reżyser nie przerobił go na dziką współczesność. Ja strasznie bym chciała, żeby opery były po bożemu. Tylko: a co tu tak buczy... Gdy wszyscy byliśmy 10 cm nad ziemią, to... przejechała karetka pogotowia.

Bogna Kruszyńska-Pruffer

doktor nauk medycznych

Wrażenia pozytywne. Wpływa do ucha i daje do myślenia. Z wymową, że miłość pozwala na zwycięstwo etyki. Przez miłość Oniegin stał się innym człowiekiem. A Tatiana nie pozwoliła sobie zdradzić męża. Podobał mi się wykonawca Oniegina i Tatiana, którą trzeba podziwiać. W domu mam zbiór muzyki poważnej, włączam i odsłuchuję. Piosenek i pioseneczek już nie słucham.

not. ep

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji