Artykuły

Zofia Saretok

WSPOMNIENIE (28.03.1938 -10.03.2013)

Zofia Saretok

Była wybitną aktorką. Uroczą koleżanką. Piękną kobietą. Delikatną i wrażliwą. Dbającą o formy towarzyskie. Mądrą i wykształconą. Żoną znakomitego lekarza ginekologa doktora Polachowskiego. Przeżyli w szczęściu i miłości wiele lat. Jego odejście ciężko przeżyła.

Prawie cale swoje zawodowe życie związała z warszawskim Teatrem Współczesnym Erwina Axera i Macieja Englerta. Miała tu swoje bardzo dobre i gorsze chwile.

Urodziła się w Łodzi 28 marca 1938 roku. Tam też kończyła studia aktorskie. W roku 1960, jako absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowo-Telewizyjnej, zaangażowała się do Teatru Powszechnego w Łodzi. Grała Helenę w "Śnie nocy letniej" Szekspira w reżyserii Emila Chaberskiego i Cecylię w "Bracie marnotrawnym" Oscara Wilda w reżyserii Marii Kaniewskiej.

W roku 1961 przyjechała do Warszawy. Do Teatru Współczesnego. Występowała w nim do roku 2010. Widziałem Ją wielokrotnie na scenie tego teatru. Zapamiętałem Ją między innymi z takich ról jak Ewa w sztuce Ernesta Brylla "Po górach po chmurach", Angela w "Królu Jeleniu", Dorota w "Rodeo" Ścibora-Rylskiego i Herodowa w "Pastorałce" Leona Schillera, Królowa Maria w sztuce Ionesco "Król umiera " w reżyserii Jerzego Kreczmara, Lawinia w "Androklesie i lwie" G.B. Shawa w reżyserii Erwina Axera, Shirley w "Nie do obrony" Johna Osborna w reżyserii Lindsay Andersona, Fanny w "Janie Gabrielu Borkmannie" Strindberga i Pani Bruscon w "Komediancie" Bernharda z Tadeuszem Łomnickim.

W latach sześćdziesiątych grała gościnnie Delfinę w "Koncercie" Hermana Bahra w Teatrze Klasycznym (dziś Studio) wreżyserii Kazimierza Kutza.

Kiedy w roku 1984 Instytut Francuski w Warszawie ogłosił konkurs poszukujący aktorki znającej język francuski do roli George Sand w sztuce Jarosława Iwaszkiewicza "Lato w No-hant" w reżyserii Witolda Skarucha, przyjęła to wyzwanie. Pokonała wszystkie konkurentki. Po roli George Sand i odniesionym sukcesie posypały się natychmiast propozycje zagrania po francusku. W Theatre de l'Est w Strasburgu grała w "Onych" Witkacego, a w Theatre du Nain Jaune w sztuce "Noc wojny". W Madrycie w Muzeum Prado wystąpiła w przedstawieniu ja-

ko Maja Ubrana schodząca z obrazu Goi. Grała też wielkie role w Teatrze Telewizji Polskiej - "Lyzystratę" Arystofanesa i "Teresę Raquin" oraz Panią Daily w sztuce Williama Harleya "Pani Daily". Kręciła filmy i seriale. Oglądaliśmy Ją w filmie Piotra Szul-kina "Ga-Ga", w "Popiołach" Andrzeja Wajdy, w "Godzinie pąsowej róży", w "Kazimierzu Wielkim" i w "Austerii" oraz w serialach telewizyjnych "Królowa Bona", "Modrzejewska", "Pensjonat pod różą", "Na dobre i złe", "M jak miłość", a ostatnio w "Domu nad rozlewiskiem", "Ojcu Mateuszu" i jako matkę Karola Krawczyka w serialu "Miodowe lata".

Przez całe lata obsadzano Ją w rolach dramatycznych i oto nagle okazało się, że potrafi cudownie zagrać rolę komediową, że i w tym gatunku sztuki jest znakomita, że potrafi wzruszać i rozśmieszać do łez. Tak było w roku 1997, kiedy razem z Anną Se-niuk zagrały rewelacyjnie w komedii francuskiej "Pierwsza miłość" w Teatrze na Woli w reżyserii Bogdana Augustyniaka. Przedstawienie bilo rekordy powodzenia. Latami nie schodziło z afisza. Objechały z nim nie tylko wszystkie miasta w całej Polsce, ale także pół świata. Wszędzie entuzjastycznie przyjmowane. Były w Emiratach Arabskich, w Argentynie i w Stanach Zjednoczonych.

Moje kontakty z Zosią Saretok były raczej towarzyskie, a nie zawodowe. Lubiliśmy się bardzo i przyjaźniliśmy długie lata. Bywaliśmy u siebie. Zwłaszcza w okresie, kiedy żyła Krysia Sznerrówna. Obie długie lata były nierozłącznymi przyjaciółkami. Zosia przygotowywała monodramy, Krysia je reżyserowała, aja pisałem z nich recenzje. Z Zosią poznaliśmy się w łatach sześćdziesiątych w Polskim Radiu. W redakcji młodzieżowej. Była po szkole i miała dwadzieścia kilka lat, aja czterdzieści. Ze względu na wysoki tembr głosu zapraszano mnie do ról młodzieżowych i dziecięcych. I oto nagle pojawiła się konkurencja. Autentycznie młoda osoba. Patrzyłem na Nią z zachwytem.

Była radosna roześmiana i pełna uroku. Odeszła 10 marca 2013 roku.

Smutno mi, że Jej już nie zobaczę. Żegnaj, kochana Zosiu, Spij spokojnie. Wszyscy tam kiedyś pójdziemy. Może się nawet spotkamy? Kto to wie?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji