Artykuły

Zainspirowało nas odczłowieczenie ludzkiego ciała

- Pomysłodawcą spektaklu jest Jacek Krawczyk. On od zawsze lubuje się w wyestetyzowanych formach scenicznych: pięknym tańcu, pięknych kostiumach, pięknej warstwie wizualnej. A jednocześnie od zawsze jest też wielbicielem awangardowej muzyki. Kiedy rozmawialiśmy o połączeniu tych dwóch fascynacji, musiały paść dwa nazwiska: John Cage i Marce Cunningham, wielki reformator muzyki i rewolucjonista teatru tańca - mówi JOANNA CZAJKOWSKA przed premierą "Traktatu o estetyce. Techniki defektów i skaz" w Sopockim Teatrze Tańca.

O współczesnym odczytaniu rewolucyjnych eksperymentów sprzed lat i o przeniesieniu punktu zainteresowania z figur na bryły opowiada Joanna Czajkowska [na zdjęciu] z Sopockiego Teatru Tańca, który bardzo intensywnie pracuje właśnie nad swoim najnowszym spektaklem.

Przemysław Gulda: To kolejny spektakl, w którym próbujecie przenieść na język teatru materiał, który zdaje się zupełnie nie poddawać takiej adaptacji. Jak powstawał ten spektakl?

Joanna Czajkowska: Pomysłodawcą jest Jacek Krawczyk. On od zawsze lubuje się w wyestetyzowanych formach scenicznych: pięknym tańcu, pięknych kostiumach, pięknej warstwie wizualnej. A jednocześnie od zawsze jest też wielbicielem awangardowej muzyki. Kiedy rozmawialiśmy o połączeniu tych dwóch fascynacji, musiały paść dwa nazwiska: John Cage i Marce Cunningham, wielki reformator muzyki i rewolucjonista teatru tańca. Niezliczone godziny rozmów doprowadziły nas do wstępnej wersji pomysłu na spektakl, który odwoływałby się do ich twórczości.

Na czym polegał ten pomysł? Jak chcieliście nawiązać do eksperymentów sprzed ponad pół wieku?

- Zastanowić się, na ile są one aktualne do dziś. Co się z nich nadal sprawdza, a co jest już za bardzo archaiczne i niedzisiejsze. Cunningham, mówiąc w wielkim skrócie, miał korzenie w dość tradycyjnym teatrze, dlatego kiedy zaczął samodzielną działalność, odrzucił bardzo konsekwentnie całą teatralność i dramaturgię na rzecz czystego ruchu. Twierdził, że jest on ciekawy sam w sobie i nie potrzebuje się podpierać jakąś wciągającą opowieścią.

Odtwarzacie wprost fragmenty któregoś z jego spektakli, któryś z jego pomysłów?

- Czerpiemy od niego pełnymi garściami idee, figury, kompozycje, ale ubieramy to wszystko w ruch specyficzny dla naszego teatru, styl, który wytworzyliśmy przez wiele lat pracy. Dzięki temu nastąpiło - jestem święcie przekonana, że bardzo konstruktywne - zderzenie dwóch rodzajów myślenia o tańcu. Najlepszy przykład to choćby kwestia związana ze spektaklem "Beach Birds", naszym ulubionym dziełem Cunninghama - tancerze ruszają się w nim jak pingwiny. To odczłowieczenie ludzkiego ciała bardzo nas zainspirowało i wykorzystujemy ten pomysł w naszym spektaklu.

Na ile jest on więc cunninghamowski, a na ile wasz?

- Cunninghamowskie jest na pewno to, że ten spektakl nie jest w żadnym stopniu narracyjny, nie ma tu opowieści w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ale i tak jest to spójna całość. Bardzo zależało nam na tym, żeby to zadziałało w ten właśnie sposób. Myślę, że nie pomylę się za bardzo, jeśli powiem, że to jest być może największy problem współczesnego polskiego teatru tańca: większość jego twórców albo skupia się bardzo mocno na warstwie choreograficznej swoich spektakli, która jest dzięki temu bardzo przemyślana i spójna, ale jednocześnie twórcy ci zaniedbują stronę narracyjną. Czasem zaś jest odwrotnie. Bardzo mocno pracowaliśmy nad tym, żeby te dwie sfery były w naszym spektaklu rozwinięte w równym stopniu i żeby łączyły się w jedną całość.

Wasz spektakl powstawał w sporym gronie twórców. Jak wam się wspólnie pracowało?

- Bardzo dobrze. Udało nam się stworzyć zespół, który doskonale się rozumie. Z większością współtwórców spektaklu pracowaliśmy już któryś raz, nowa była chyba tylko autorka kostiumów, Agnieszka Puławska. Dzięki temu udało nam się osiągnąć jeszcze jeden bardzo ważny efekt - najnowszy spektakl jest jakby uzupełnieniem, rozwinięciem poprzednich. O ile w naszej ostatniej realizacji zajmowaliśmy się przede wszystkim płaskimi figurami - cały wpisany był właściwie w koło i kwadrat, tym razem dodaliśmy trzeci wymiar, szukaliśmy oparcia w bryłach i przestrzeni posiadającej głębię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji