Artykuły

Porzućmy animozje, opamiętajmy się wszyscy. Co dalej z Teatrem Ósmego Dnia

Jakkolwiek by nie oceniać ostatniej wypowiedzi Ewy Wójciak o kardynale Jorge Mario Bergoglio, część radnych i urzędników wykorzystuje ją do kolejnego polowania na Ósemki. Jest pretekst, to korzystają z niego, ile sił. Zamiast rzetelnej debaty o tym, jaką rolę powinien dziś pełnić w Poznaniu Teatr Ósmego Dnia, obserwujemy niszczenie legendy, która powinna być skarbem miasta - pisze Michał Wybieralski w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Mamy w Poznaniu problem z Teatrem Ósmego Dnia. W samym centrum miasta, przy pl. Wolności działa grupa o niezaprzeczalnej pozycji w historii polskiego teatru i opozycji demokratycznej. Znana i ceniona na świecie, zapraszana na festiwale, gdzie występuje przecież także w roli ambasadorów Poznania. Teatr od lat podejmuje tematy niewygodne, zajmuje się mechanizmami działania władzy i wykluczonymi społecznie, o których władza zapomina. Kolejne pokolenie uczy krytycznego myślenia, umiejętności ważnej w prawdziwie demokratycznym państwie. Nie mam wątpliwości, że Ósemki to wielki kapitał Poznania. I szlag mnie trafia, że rządzący tym miastem nie potrafią tego dostrzec. Od lat w Poznaniu nie odbyła się rzetelna dyskusja o tym, po co nam dziś Teatr Ósmego Dnia i czego od niego oczekujemy. W zamian część radnych i urzędników po raz kolejny przypuszcza ataki na Ósemki i organizuje polowanie na nadwarciańską czarownicę - szefową teatru Ewę Wójciak.

Nie ma na świecie wielu grup teatralnych, które przez kilka dekad potrafiłyby grać spektakle i dawać premiery na równym, wysokim poziomie. Które wciąż nadążałyby za rzeczywistością, nawiązywałyby kontakty z kolejnymi pokoleniami, zachwycały krytyków, wciąż tworzyły rzeczy świeże, nie odcinając kuponów od swojej sławy. Nie sposób oczekiwać od sześćdziesięcioletnich aktorów, by z równą sprawnością i częstotliwością grali w plenerowych widowiskach, jak robili to trzydzieści lat temu. Ósemki też mierzą się od paru lat z tym problemem - jak dziś działać, w którą stronę iść?

"Striptizerka Wiecha" i "bandyci"

Sale Ósemek coraz częściej stają się miejscem, gdzie grają inne teatry, gdzie młode poznańskie grupy przedstawiają swoje premiery, gdzie odbywają się ważne dyskusje o współczesnym Poznaniu, Polsce i świecie. Ale też wciąż zespół przygotowuje własne premiery, pracuje nad nowymi projektami. Staje się coraz bardziej inicjatorem debat i miejscem społecznych interwencji - by wspomnieć spektakl o osadzonych w areszcie na Młyńskiej, który Ósemki grały m.in. w polskich więzieniach, czy przygotowywany właśnie projekt o robotnikach z Cegielskiego. Zespół chciał ten programowy zwrot usankcjonować, wpisując do swojego statutu "działalność interdyscyplinarną". Radni to zablokowali, kiedy statut z Ósemek nie przeszedł w głosowaniu, na twarzach prawicowców z klubów PiS i PRO widziałem dzikie uśmieszki satysfakcji. Swoim działaniem wpisali się w słynną frazę reżysera Kazimierza Dejmka i dali Ósemkom jasny sygnał, że "aktor jest od grania, jak d... od s....". Ze statutu wykreślono interdyscyplinarność, radni pouczyli zespół, że ma się skupić na graniu spektakli i poklepywali się po plecach z zadowoleniem.

Konieczność uchwalenia statutu Ósemek w zeszłym roku (wymagały tego zmiany w ustawie o działalności kulturalnej) znów nie stała się przyczyną do poważnej dyskusji o tym, czego Poznań - mecenas teatru - od niego oczekuje. Zamiast takiej rozmowy mieliśmy festiwal chamskich złośliwości. Norbert Napiera z PRO mówił, że teatr to "bałkańskie biuro podróży", Michał Grześ z PiS osądził, że dziś Ósemki nie mają nic wspólnego z teatrem, który walczył z komunizmem. "To tak, jakbyśmy dziś dofinansowywali kabaret Tey za jego zasługi. Ale już w składzie bez Laskowika, Smolenia i Rewińskiego, za to z kultową striptizerką Wiechą jako dyrektorką" - mówił. Nie dziwię się Ewie Wójciak, że nie chce z takimi politykami rozmawiać. Szefowa Ósemek jest znana z kontrowersyjnych wypowiedzi, ostrego języka i wybuchowego charakteru. Nie utrzymała emocji na wodzy, część radnych nazwała "bandytami". Spiralę wzajemnej niechęci, by nie powiedzieć nienawiści, nakręcają obie strony konfliktu.

Zróbcie własne Ósemki

Prawicowi radni od dawna z lubością oskarżają Ósemki o promocję "lewactwa" za publiczne pieniądze. Pokazuje to, że nie tylko nie mają pojęcia o skrajnie lewicowych ruchach, ale też nie rozumieją podstaw demokracji. Środki publiczne należą do nas wszystkich - tych o poglądach lewicowych i prawicowych. I jedni, i drudzy powinni móc z nich korzystać. Zgoda, że Ósemki prezentują lewicową optykę i zajmują się tematami z lewicowej agendy, a w Poznaniu nie ma instytucji, która inicjowałaby debaty i realizowała wydarzenia kulturalne w agendzie prawicowej. Rozumiem, że konserwatywnym radnym może się to nie podobać. Ale nigdy nie słyszałem, by proponowali utworzenie takiego ośrodka, przekazanie publicznych pieniędzy na konserwatywny program kulturalno-edukacyjny. Przecież takie wydarzenia mogłyby się nawet odbywać w salach Ósemek! Nikt jednak z taką merytoryczną propozycją nie wyszedł, światopoglądowi przeciwnicy teatru wolą ograniczać się do niewybrednych ataków na niego.

Jakkolwiek by nie oceniać ostatniej wypowiedzi Ewy Wójciak o kardynale Jorge Mario Bergoglio, część radnych i urzędników wykorzystuje ją do kolejnego polowania na Ósemki. Jest pretekst, to korzystają z niego, ile sił. Rada przegłosowała stanowisko wzywające Ryszarda Grobelnego do zdymisjonowania Ewy Wójciak, prezydent stwierdził, że chętnie by się do niego przychylił, ale nie wie, czy pozwala na to prawo. Nie mam wątpliwości, że część głosujących "za" tym stanowiskiem skrycie marzy o zamknięciu Ósemek. Zresztą, zważywszy na specyfikę tego teatru, odwołanie Wójciak może być pierwszym krokiem do tego, by teatr znikł z mapy Poznania.

Opamiętajmy się wszyscy

Kilka lat temu byłem z grupą radnych z komisji rewitalizacji i komisji kultury w Lublinie. Działał tam Teatr NN realizujący autorskie spektakle, który z czasem stał się samorządową instytucją kultury. Spektakli już nie gra, prowadzi za to kilka inicjatyw. W ramach projektu poświęconego "historii mówionej" dokumentuje dzieje miasta i jego dawnej żydowskiej dzielnicy, zarządza trasą spacerową po podziemiach Starego Miasta czy prowadzi Izbę Drukarstwa poświęconą historii druku w Lublinie, również drukarskim konspiratorom z czasów PRL. Te wszystkie miejsca lubelscy urzędnicy pokazywali nam z dumą, a radni oglądali je z uznaniem. Część z nich w tym tygodniu zagłosowała "za" zdymisjonowaniem Wójciak za jej wypowiedź o papieżu. Nigdy jednak nie starali się zainicjować dyskusji o tym, co zrobić, by Ósemki były dla Poznania równie ważnym ośrodkiem, jak Teatr NN dla Lublina.

Apeluję o (prawie) niemożliwe - zatrzymajmy polowanie na Teatr Ósmego Dnia i zastanówmy się, jak wykorzystać jego legendę, markę i dzisiejszy potencjał dla dobra Poznania. Porzućmy wzajemne animozje, zapomnijmy o wypowiedzianych epitetach, usiądźmy do merytorycznej rozmowy o roli teatru w mieście - to apel zarówno do rządzących, jak i zespołu Ósemek. W Poznaniu lubimy podkreślać swoją odrębność i wyjątkowość na tle reszty kraju, powtarzać sformułowania o racjonalności, pracy organicznej, rzetelności. W przypadku Ósemek - typowo po polsku - niszczymy legendę, która powinna być naszym skarbem.

Na zdjęciu: "Osadzeni. Młyńska 1", Teatr Ósmego Dnia, 2011 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji