Artykuły

Radarki odbierają pozytywnie

- Czy to aby na pewno przedsta­wienie dla dzieci? - dopytywał mocno zaniepokojony tata, gdy na scenę wtoczył się zawiany orygi­nał. Pijak zaś uśmiechał się roz­brajająco, prezentując znaczne braki uzębienia. Świat dorosłych z przedstawienia "Pippi Langstrump" chwieje się jak ów ama­tor mocnych trunków.

Nie dość, że się chwieje, to na domiar złego stracił głowę! Policjanci, którzy odwiedzają Pippi, chcąc ją skłonić, aby zamieszkała w domu dziecka, to barczyste, okazałe dwa... kadłubki osadzone na przydługich nogach. Wnioski są oczy­wiste. Wysłannikom instytucji, sprawują­cych kuratelę nad dziećmi takimi jak Pip­pi, zwyczajnie brak głowy na karku! W nie lepszej kondycji pozostaje też szkolnic­two. Ciało pedagogiczne ma trzy metry wzrostu z hakiem. Z niebotycznych wy­żyn swej belferskiej misji ledwo dostrze­ga pojedynczych uczniów. W przedstawie­niu zjawia się też kwiat młodzieży: trzech szukających draki i zaczepki opryszków w czapkach bejsbolówkach.

W dzieciach drzemie siła!

W takim to nie najmądrzejszym, wro­gim świecie żyje Pippi i jej wierny ni­czym pies przyjaciel - koń. Jego rasa to zagadka dla hodowców - osobliwa krzy­żówka araba z rasową gospodynią, za­przęgniętą w kierat prac domowych. Dość wymowne połączenie! Na tym jed­nak się nie wyczerpuje wątek zoologicz­ny. Nie zabraknie boa-logopedy, który sssyczy oraz ssskręca się formując kształt literek S (jak syk) i W (jak wąż). Poja­wia się byk, którego dzielna Pippi chwy­ci - jak życie - za rogi.

Ruda Pippi bowiem jest dziewczynką bardzo samodzielną i niczego się nie boi. Dziarsko pokonuje przeciwności losu. Jak nie siłą, to sposobem. Kiedy stacza walkę z najsilniejszym człowiekiem świata, za­miast użyć argumentu pięści, wbija siła­czowi szpilę prosto w rozdęty niczym ba­lon biceps. Z mięśni ulatuje cała para i at­leta zmienia się w chucherko.

Niech zbudują lepszy świat

Wbrew zastrzeżeniom niektórych opie­kunów do edukacyjnej poprawności przed­stawienia, dziatwie spektakl bardzo się po­dobał. Dziecięca widownia żywiołowo przyklaskiwała pomysłom Pippi siejącej antyszkolną propagandę. Bez oporów dzie­ci weszły także w role kibiców dopingu­jących rudowłosą bohaterkę podczas wal­ki z dmuchanym mięśniakiem. Wrzało jak na stadionie piłkarskim! Brakowało tylko powiewających w górze szalików, ale pa­nie szatniarki przezornie zadbały, by po­dobne rekwizyty na czas przedstawienia pozostały pod ich pieczą.

Na tak żywiołowy odbiór przedstawie­nia złożyło się wiele elementów. Po pier­wsze, proza Astrid Lindgren jest daleka od pedagogizmu, który dziecięce radarki wychwycą natychmiast. Po drugie, spek­takl został świetnie zmontowany. Niczym w wartkim filmie, pełna zwrotów akcja wywoływała żywiołową reakcję. Rytmicz­ne piosenki zagrzewały młodych widzów do spontanicznych zachowań. Scenografia Ewy Żylińskiej-Koszałkowskiej to połą­czenie prostoty i pomysłowości. Łóżko i kilka tekturowych boksów zmieniają się w fantastyczny okręt, dom, cyrk czy też szkolną klasę.

Świetnie obsadzono również rolę Pip­pi. Gościnnie występująca na deskach Miniatury Katarzyna Godlewska wcie­liła się w rolę krnąbrnego dzieciaka, stro­niąc jednak od maniery infantylnej, któ­rą jakże często próbuje się mydlić mal­com oczy. Reżyser Zdzisław Jaskuła po­zostawił aktorom sporo swobody. Nie trzymali się kurczowo scenariusza, poz­walając sobie na improwizację i zaba­wę, którą raz dwa podchwyciła dziatwa. Skutek? Trochę scenicznego bałaganu, który zmienił scenę w pokój zabaw. Hocki-klocki leżą rozrzucone tu i ówdzie. Można z nich zbudować świat, zburzyć go i wybudować nowy, lepszy, inny. Po­le dla fantazji nieograniczone!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji