Artykuły

Znowu Durrenmatt

ZNOWU mamy w stolicy Durrenmatta na scenie, i znowu, jak każe trady­cja, w Teatrze Dramatycznym. Widać z tego, że nowa dyrekcja zamierza kontynuować linię re­pertuarową tego teatru, wykutą dawnymi laty przez jedyne niepowtarzalne kierownictwo tej sceny, w skład którego wchodzili wówczas tacy fa­chowcy jak Marian Meller, Ludwik Rene, Jan Kosiński, Jan Świderski, Konstanty Pu­zyna... Lata minęły, ale teatr pozostał i w dalszym ciągu zaj­muje swoje dawne, dobre miej­sce.

Zmienił się jednak czołowy autor tej sceny, Friedrich Durrenmatt. Oczywiście, z naszego punktu widzenia. Zmienił się dla widza z naszego świata. Je­go dawne sztuki, grane dla se­tek kompletów widowni Teatru Dramatycznego, korespondowa­ły z nami bezpośrednio, choć nie były do nas adresowane. Odpowiadały naszym pojęciom o świecie, rozszerzały spojrze­nie na otaczający świat współ­czesny, odpowiadały naszym potrzebom w dziedzinie teatru politycznego, w dziedzinie sa­tyry społecznej i politycznej. Bez zastrzeżeń, z entuzjazmem przyjmowaliśmy "Wizytę star­szej pani", "Romulusa Wielkie­go", "Fizyków", "Franka V", nawet "Anioł zstąpił do Babi­lonu" - całą kolekcję dzieł wielkiego współczesnego dra­maturga szwajcarskiego, pre­zentowaną na tej scenie. Jego nowa sztuka, "Meteor", grana już zresztą przez kilka znanych scen w krajach zachodniej Eu­ropy, także nie jest do nas za­adresowana. Ale tym razem ma­my wiele mniej satysfakcji z czytania cudzej korespondencji, niż poprzednio. Ten list docho­dzi do nas przeadresowany w Berdyczowie. Po prostu ktoś tam na poczcie w tym pięknym mieście wie, że jak zawsze gnę­bi nas nieco prowincjonalna, choć może i twórcza potrzeba utrzymywania się w kursie spraw wprawdzie istotnych i zasadniczych, ale w Szwajcarii.

"Meteora" wystawił Teatr Dramatyczny bardzo starannie, ładnie i śmiesznie, w reżyserii Ludwika Rene, w scenografii Stanisława Bąkowskiego, w do­skonałej obsadzie aktorskiej, z której wyróżnił się przede wszystkim Tadeusz Bartosik jako odtwórca głównej roli wie­lokrotnie umierającego na sce­nie pisarza Wolfganga Schwittera, laureata nagrody Nobla. "Meteor" jest wspaniale napi­sany (prócz małych dłużyzn w drugim akcie), śmieszny, do­wcipny i złośliwy, budzi weso­łość na widowni, jest wystar­czająco atrakcyjny, by skupiać uwagę - ale nie aktywizuje widza. Nie budzi ani sprzeciwu, ani poparcia, nie denerwuje, pozostawia widza obojętnym słuchaczem. Wystarczy to po­równać ze sprawozdaniami o szwajcarskiej prapremierze: burzliwy aplauz i burzliwe okrzyki protestu, gwizdy, wrzas­ki niezadowolonych, awantura... Sprawa jest prosta. Durrenmatt zadrwił z sytych i zadowolo­nych mieszczuchów. Opluł do­brobyt i jego zewnętrzne oznaki, splugawił parę mieszczań­skich świętości, pokpił z miesz­czańskiej moralności, ośmieszył literaturę. Kultowi cywilizacji przeciwstawił się przyrodniczą, potężna witalność niezniszczalnego starca, nieskrepowanego cynika, który pluje na własny grób i załamuje się dopiero pod brzemieniem idiotycznej kanonizacji swej witalnej siły. Ale co to wszystko dla nas znaczy? Prawie nic. Nawet bluźniercza zapewne dla szwaj­carskich bankowców scena spa­lenia półtora miliona franków w banknotach przez Schwittera ani nas grzeje, ani ziębi. Nie chce się nam z tego śmiać, bo to przecie jednak szkoda, i nie chce się nam oburzać, bo co to nas obchodzi. Nie nasze pieniądze i nigdy nie wpadłyby nam do ręki.

Jedno było naprawdę w "Me­teorze" interesujące: stosunek Schwittera ( a zapewne i Durrenmatta) do sztuki. "Tylko dla partaczy sztuka jest świętością - powiada Schwitter. - "Upierają się przy teorii, bo nic innego nie potrafią". To byłaby dla nas problematyka, u nas należało ją rozwinąć. Nie zgłaszam tu oczywiście pretensji do autora. Trudno, aby Szwajcar rozwiązywał nasze kłopoty z rolą literatury w życiu i wzajemny­mi stosunkami między sztuką a rzeczywistością. Szkic rozwiązania tych problemów rzucił Wyspiański w "Wyzwoleniu", granym obecnie przez Teatr Powszechny w mocnym ujęciu Hanuszkiewicza. I wystarczy porównać te dwie sztuki i te dwa rodzaje literackich kom­pleksów, by ocenić, jak nam daleko do durrenmattowskiej "meteorologii".

A przedstawienie mimo wszystko godne jest obejrzenia. Dla zaspokojenia ciekawości świata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji