Artykuły

Nieumiejętność kochania

"Dla Julii" jest trzecią w tym sezonie premierą w kaliskim teatrze, co stanowi fakt równie niepodważalny, jak płeć i narodowość Margarety Garpe i Natalie Ringler. Na tym jednak kończy się powszechna zgoda, a zaczyna dyskusja.

Pierwszej z pań w pełni przysługuje miano doświadczonej dramatopisarki; na jej dorobek składa się kilkanaście sztuk poświęconych walce o prawa społeczne kobiet, roli kobiety we współczesnej rodzinie i konfliktom w relacji matka - córka. 25-letnia Natalie Ringler jest studentką IV roku Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST. Większą część życia spędziła jednak w Szwecji, gdzie się urodziła i gdzie wcześniej wyemigrowali jej rodzice. Bliska jest jej tradycja tamtejszego teatru realistycznego, co zdaje się dobrze korespondować z duchem twórczości Margarety Garpe. Jeśli dodać, że autorem scenografii także jest kobieta, a sama sztuka poświęcona jest konfliktowi między matką i córką, bliscy już będziemy przesytu takim stężeniem kobiecości. Gdy w drugiej połowie spektaklu na scenie pojawia się niejaki Charlie (Lech Wierzbowski, człowiek oddycha z ulgą, że mężczyźni na naszej planecie widać nie całkiem jeszcze wyginęli. Dla Natalie Ringler sztuka ta jest swoistą trawestacją "Małego Księcia": - Wydaje mi się, że w sztuce Garpe ta książka nie pojawia się przypadkiem. Julia ma coś w sobie z Małego Księcia, też jest osobą, która szybuje w swoim śnie... Być może, ale na tym podobieństwa się kończą: Mały Książę jest istotą, która dziwi się i cierpi po cichu. Jest lojalny, rozumny i przyjacielski, a sens jego pobytu na Ziemi sprowadza się do pomyślnego przebycia męskich inicjacji. Nie bardzo wiadomo, co miałby mieć wspólnego z dwiema raniącymi się nawzajem kobietami, z których jedna jest starzejącą się, rozwrzeszczaną histeryczką, a druga tylko dlatego wydaje się kimś łagodniejszym, że rzadziej uzewnętrznia swoje negatywne energie: za to właśnie, że nauczyła się czekać i obserwować, jej ciosy są bardziej precyzyjne, i zapewne również bardziej bolesne. Bo Julia nie jest uosobieniem skrzywdzonej niewinności. Kto tak twierdzi, ten nieuważnie oglądał spektakl. Do niewątpliwych pozytywów zaliczyć należy wyrazistą rolę Ireny Rybickiej jako Glorii. Natalie Ringler, tak czy owak, należy do reżyserów początkujących. Trudno tu jeszcze mówić o własnym stylu, a można jedynie o poprawności. Była obecna na premierze i muszę przyznać, że ujęła mnie swoim wdziękiem. Mówię o tym z całą premedytacją, bo wiem, jak bardzo feministki nie lubią takich wyznań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji