Nie-Boska bardziej ludzka
Arcydramat narodowy "Nie-Boska komedia" Zygmunta Krasińskiego w nowoczesnej interpretacji reżysera Krzysztofa Prusa - to kolejna premiera w gorzowskim Teatrze Osterwy.
Konflikt społeczno-rewolucyjny staje się osobistą tragedią głównego bohatera, przedstawiciela arystokracji. Hrabia Henryk poślubia ukochaną Marię, ale w ten sposób oddala się od swojego prawdziwego powołania: bycia Poetą. Opętany przez widmo Dziewicy, uosobienie poezji i twórczych tęsknot, Henryk odsuwa się od żony, która popada w obłęd. Przed śmiercią Maria ma wizję wielkiej bitwy, która dopiero się wydarzy. Głosy obłąkanych zaczynają osaczać dręczonego wyrzutami sumienia Henryka. Jaką rolę będzie miał do odegrania w tej bitwie? Konflikty społeczne nasilają się, arystokraci będą musieli bronić swojej pozycji... Na dodatek syn Henryka, Orcio, został na chrzcie przeklęty przez matkę i nazywany "Poetą".
Krzysztof Prus od 1996 r., gdy ukończył reżyserię dramatu w PWST w Krakowie, pracuje na scenach repertuarowych w Zabrzu, Katowicach, Czeskim Cieszynie, Tarnowie, Jeleniej Górze, Płocku, Zielonej Górze, Elblągu, Białymstoku, Koszalinie. Oprócz premiery w Gorzowie przygotowuje również obecnie w tarnowskim teatrze sztukę Erica Bogosiana "Pijąc w Ameryce".
Ma na swoim koncie już kilka inscenizacji dramatów romantycznych, zwłaszcza Juliusza Słowackiego: "Sen srebrny Salomei" "Mazepę" czy "Kordiana".
- Dramaty romantyczne pokazują świat, jakim postrzegamy go dzisiaj: świat rozbity, świat niepełny, opozycję światła i cienia z naciskiem na cień. Jeśli dzisiaj takie rzeczy widzimy w kulturze masowej, skomercjalizowane, to w romantyzmie możemy obcować z tymi samymi emocjami, ale jakby w stanie pierwotnym. Romantyzm pokazał, że w człowieku jest jakaś przepaść - mówi reżyser. W tym sensie "Nie-Boska..." jest dramatem, który niesie jak najbardziej współczesne przesłanie o człowieku. Na scenie gorzowskiego teatru zobaczymy więc przede wszystkim opowieść o człowieku, nie o społeczeństwie.
Reżyser jednak nie rezygnuje z wątku rewolucji, jaki ukazał Krasiński, jednak odczytuje go jako wizję głównego bohatera, człowieka chorego, który po nieszczęściach, stracie żony i syna obwinia siebie i zaczyna inaczej widzieć świat. Przede wszystkim będzie to sztuka o dylematach, które i dziś mogą trawić człowieka. - Po raz pierwszy w naszej literaturze pojawił się taki wątek rodzinny. Ot, po prostu jest facet z żoną, w łóżku albo w salonie, a jednocześnie ma takie ciśnienie na mózg: co ja zrobiłem z własnym życiem? Czy ja już jestem skończony? To są dylematy, które zawsze były i będą aktualne. Jaką w życiu wybrać drogę: czy iść drogą twórczości, wolności, czy też założyć rodzinę i wieść normalne życie - opowiada Prus.
Mimo że reżyser interpretuje dramat współcześnie, to jednak chce uniknąć prostego odwoływania się do obecnych realiów. - One zabiją całą magię, całą tajemnicę. A utwór romantyczny bez magii i tajemnicy przestaje być utworem romantycznym - dodaje Prus.