Artykuły

Dom rozpromieniony

"Czarnobylska modlitwa" w reż. Joanny Szczepkowskiej w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Szymon Spichalski w serwisie Teatr dla Was.

Objęcie przez Agnieszkę Glińską dyrekcji w Teatrze Studio oznaczało przyjęcie nowej linii programowej. Eksperymenty Brala zostały zastąpione teatrem nastawionym na psychologizm. Pierwszą premierą była nieszczęsna ,,Anna Karenina", którą firmuje Paweł Szkotak, choć środowisko szeptało o jego konflikcie z aktorami. Niefortunne rozpoczęcie sezonu zostało zrównoważone ,,Sądem Ostatecznym", chociaż ,,Wichrowe wzgórza" przyjęte były już dość chłodno, a "Ożenek" Wyrypajewa niektórzy uznają za kontrowersyjny i przekombinowany. Trudno jednak powiedzieć, aby nowy program Studia miał na celu prowokowanie widza. Jego głównym postulatem jest raczej zaoferowanie inteligentnej rozrywki, niepozbawionej bynajmniej głębszych treści.

Niestety kolejne przedstawienia na scenie przy placu Defilad oddalają teatr od tej programowej wizji. Glińska zaprosiła do współpracy Joannę Szczepkowską, która ma na swoim koncie m.in. znakomitą rolę w monodramie "Goła baba". Ostatnio było o aktorce głośno przy okazji jej nieporozumienia z Krystianem Lupą. Czy jednak kiedykolwiek Szczepkowska sprawdziła się jako reżyserka? "Czarnobylska modlitwa" pokazuje braki artystki w warsztacie inscenizatora. Autorka adaptacji wychodzi jednak od ciekawego pomysłu, co jest notabene regułą w przypadku wielu nieudanych przedstawień. Akcja zamyka się w ścianach zniszczonego domu gdzieś w okolicach Prypeci. Szare ściany i stłuczone szyby w oknach sugerują widzowi, że jest obserwatorem sytuacji już po eksplozji reaktora. Grupka mieszkańców ucztuje i głośno rozmawia przy stole, jakby nic nigdy się nie stało.

Jedną z zalet tego przedstawienia jest ciekawe podejście do zagadnienia czasu. Postacie przypominają duchy ludzi zmarłych w wyniku skutków katastrofy, które powracają na ziemię by straszyć, ale i przypominać. Mówią o wydarzeniach z 1986 roku w czasie przeszłym, chociaż ich kostiumy i zachowanie mogą dać asumpt do zupełnie innej interpretacji. Taki zabieg daje też duże możliwości dramaturgiczne, czego akurat niestety do końca nie wykorzystano. Aktorzy prezentują środowisko "tutejszych", ukazując cały wachlarz ludzkich charakterów. Jest szacowna gospodyni, rosyjski żołnierz, komunistyczny inteligent i dobroduszna dziewczyna. "Czarnobylska modlitwa" pokazuje czym skończyło się starcie każdego z nich z machiną Historii. To bezduszne rozkazy centrali, lekkomyślność najwyższych władz czy wreszcie upartość samych obywateli doprowadziły do braku właściwych działań już po eksplozji reaktora. Musiało się to zatem skończyć zwielokrotnieniem ludzkiej tragedii.

Spektakl jednak wydaje się być pełen sprzeczności. Jest w przedstawieniu postać inteligenta, który po kilku latach życia w kapitalizmie zaczyna tęsknić za komunizmem. Pojawia się więc tutaj uczucie nostalgii Rosjan za komuną, które tak bezlitośnie wyśmiał Aleksiej Bałabanow w filmie ,,Ładunek 200". Szczepkowska podkreśla też naiwność bohatera granego przez Krzysztofa Stroińskiego, przez co popada w sentymentalizm. W spektaklu jest sporo scen, w których aktorzy śpiewają wschodnioeuropejskie pieśni ludowe czy radzieckie przeboje z lat 80. W przedstawieniu życia naszych sąsiadów dominuje stereotypowy obraz swojskiego Wschodu, którego mieszkańcy są duchowo wolni, niczym Kozacy z Siczy Zaporoskiej. Można by to potraktować jako ironicznie wytknięcie społecznego marazmu, ale przeczy temu zakończenie. Życie kręci się dalej Ale do tego happy endu dochodzi się bez zbudowania uprzednio konfliktu dramatycznego. Widowisko jest w dodatku statyczne, wszystko skupia się w nim bowiem na dialogach i opowiadaniach.

Aktorzy grają przeważnie w sposób, który ma wymusić współczucie. Przydługawe monologi wypowiadane są na ogół bez przekonania lub są deklamowane na jednej nucie. Tak jest choćby w przypadku Natalii Rybickiej. Grający żołnierza Marcin Januszkiewicz mówi tak cicho, że ledwo słychać go w pierwszych rzędach. Oczywiście, jego postać jest nieśmiała i niepewna siebie, ale to w żadnym wypadku nie może oznaczać błędów w dykcji! Sama Szczepkowska dosłownie odklepuje swoją rolę. Nadużywa gestu, jakim jest zakrywanie ust ręką na znak zmartwienia. Zresztą nawet gdy mówi tekst, robi to w taki sposób, jakby nadal trzymała dłoń przy twarzy. Plakatowość i niedbałe traktowanie techniki wyraża się w grze niemal całego zespołu. Wyjątkami są Elżbieta Piwek, Krzysztof Strużycki i Wojciech Żołądkowicz.

Jeśliby szukać odpowiedniego określenie dla nastroju przedstawienia, to byłoby nim słowo: nuda. Dramatyczne ludzkie historie brzmią całkowicie neutralnie, co jest bezpośrednim skutkiem braku niedostatecznej pracy z aktorami. Zresztą nie tylko to wpływa na negatywną ocenę efektu całego przedsięwzięcia. Także tempo przedstawienia jest nieregularne. Brakuje równowagi w prowadzeniu narracji, która opiera się po prostu na bombardowaniu kolejnymi opowieściami. Intermedia w postaci wspomnianych przyśpiewek rozłożone są bez zasady kompozycyjnej. Szczepkowska powiela w dodatku jakby wciąż te same motywy. Dla przykładu: jeśli inteligent mówi o swojej tęsknocie za ZSRR i niechęci do kapitalizmu, to widzowie muszą to usłyszeć kilkanaście razy. Półtoragodzinny spektakl zlewa się tym samym w jedną, nijaką całość.

A przecież reżyserkę stać na wprowadzanie ciekawych konceptów. Aktorzy często zwracają się do publiczności, pytając ją, ,,czy chce o nas napisać". Co jakiś czas migają flesze wyimaginowanych aparatów. Twórcy zwracają uwagę na mediatyzację dramatów życiowych ludzi poszkodowanych w katastrofach. Większe znaczenie ma przepytanie danej osoby na okoliczność tego, jak wyglądał trup leżący tuż obok, niż wsparcie jej (finansowe bądź mentalne) w trudnych chwilach. Ale i ten wątek zostaje zaprzepaszczony, bowiem widownię niejako oskarża się o bycie katami. Ale dlaczego? Bo zarzuca się widzowi milczenie wobec tragedii? Bo społeczeństwo z taką chęcią żywi się informacjami o tragediach obcych ludzi? Czy nie jest to już jednak relatywistyczna retoryka? Dobrze jednak, że Szczepkowska prowokuje do zadawania takich pytań. Gdyby jeszcze udało jej się nadać tym pytaniom odpowiedniejszą formę

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji