Artykuły

Koszmar polskich marzeń

"Życie to sen" w reż. Wojtka Klemma w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

"Życie to sen" to zbiorowa kreacja aktorów Teatru Współczesnego w Szczecinie i najbardziej klarowny spektakl Wojtka Klemma.

Klemm zrobił błyskotliwe przedstawienie o tym, że każda próba manipulacji oraz ograniczania wolności, choćby brała się ze szlachetnych pobudek, nakręca spiralę zła i zemsty.

Scenę przytłacza gigantyczny, poddany obróbce w fotoszopie, portret Basilia (Jacek Piątkowski) w złotych ramach. Oświecony władca, filozof, kierując się przepowiedniami, wtrącił do lochu syna Segismunda (Adam Kuzycz-Berezowski), wierząc, że uratuje siebie przed królobójcą, a kraj przed tyranem. Tymczasem sam gra tę okrutną rolę, niszczony niepewnością i wyrzutami sumienia. Przekonuje się, że śnił o władzy doskonałej, a królował tylko nad własnymi złudzeniami.

Forma reżyserskiej narracji pobudza uwagę widza mocniej niż energetyczny drink XXXL. To transowa arlekinada, błazenada i taniec w układach Magdaleny Jędry, zbudowany wokół groteskowo wyolbrzymionych rekwizytów. Sceny zbiorowe, duety i monologi układają się w szalony teatralny kalejdoskop z refrenami nowego, świetnego tłumaczenia Marty Eloy Cichockiej. Calderon umieścił akcję sztuki w Polsce epoki Wazów. Świadomie. Znał historię dynastii i realia naszego kraju od córki polskiego ambasadora Dantyszka. Klemm, motyw wypuszczenia Segismunda przez Basilia z więzienia, potraktował jako pretekst do przyjrzenia się naszym czasom. Snuje pesymistyczną opowieść o tym, że odzyskanie wolności i powrót demokracji nie oznaczają jeszcze spełnienia marzeń, a mogą stać się koszmarem. Oglądamy sceny z "Wesela" Wojciecha Smażowskiego: pijackie obłapianie w rytm podlanych alkoholem przyśpiewek typu "osiem razy po dwa razy". Pokazują miałkość naszego przeżywania wspólnoty, tradycji i patriotyzmu. W obrazach z moskiewskim księciem Astolfem i księżniczką Estrellą znakomici Arkadiusz Buszko i Małgorzata Klara tańczą na zmianę czastuszki w kostiumie Miszki-niedźwiedzia: obnażają folklorystyczny anachronizm naszego patrzenia na Rosję. Mocny jest wątek przeznaczenia i ślepej miłości grany przez Barbarę Biel (Rosaura). Klemm, reaktywując sztukę o oświeconym królu-filozofie, pokazał też klęskę, zarówno totalitarnych, jak i wolnościowych, projektów społecznych XX wieku, które miały odmienić świat. Wszyscy politycy, ideolodzy i intelektualiści dawali i dają sobie prawo, by w imię lepszej przyszłości lekceważyć głos społeczeństw i narodów. W rezultacie budzą frustrację, agresję mas, prowokują przewroty i rewolucje. Motyw ten rozegrany jest też na poziomie rodzinnym. Każdy ojciec, rojąc o tym, by poskromić w synu zło, prowokuje do niego.

Oryginalność spektaklu osłabiają fragmenty o buncie społecznym z dzieł Słavoja Żiżka, bo cytowanie go stało się już banałem. Mamy też transwestytę, ale ten układ obowiązkowy nowego teatru został potraktowany ironicznie. Najmocniej brzmi monolog Segismunda: dążąc do spełnienia marzeń, tylko śnimy nasze życie, a budzimy się we śnie śmierci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji