Artykuły

Warszawa. Edyta Olszówka zagra w "Klarze" w Powszechnym

- Ta sztuka pokazuje zagubienie 40-latków, ich pragnienie miłości, nieumiejętność życia w narzuconej przez społeczeństwo rzeczywistości - mówi Edyta Olszówka, która zagra w sztuce "Klara" w Teatrze Powszechnym. Premiera 21 marca.

Izabela Szymańska: Klara jest tuż przed czterdziestką. Co znaczy dla niej ten wiek?

Edyta Olszówka: To jest moment, kiedy weryfikujemy marzenia - podsumowujemy. Głównym tematem naszego spektaklu są relacje międzyludzkie. Stajemy się dorośli, ale nie dorastamy. Nie chcemy się pogodzić z życiem w schematach. Ta sztuka pokazuje zagubienie 40-latków, ich pragnienie miłości, nieumiejętność życia w narzuconej przez społeczeństwo rzeczywistości. My chcemy kochać po prostu człowieka i walczymy o prawo do tej miłości.

Rzeczywistość w porównaniu z poprzednimi pokoleniami zmieniła się.

- Ludzie oceniają, że ułożyłaś sobie życie, gdy masz męża, dziecko i psa. Może cię mąż bić i pić, ale jest. Jeśli jednak burzysz ten schemat i nie spełniasz oczekiwań, to wprowadzasz zamieszanie. W ostatnich latach kobiety przełamały schemat ofiary, nasze babcie nie mogły się uczyć, zarabiać. Wywalczyłyśmy oczywiste prawo do bycia sobą, robienia tego, co się chce. Ale za to płacimy.

Przez lata chodziło się do Powszechnego na spektakle z twoim udziałem.

Wracasz na scenę po kilkuletniej przerwie.

- Szukam w nim swojego miejsca. Teatr daje mi szansę na ciężką pracę i czas na poszukiwania. Wierzę w niego, w kontakt między widzem i aktorem. Tylko teatr jest w stanie uchwycić tu i teraz, stworzyć bajkę w czasie teraźniejszym. Czasami wzrusza, czasami bawi, i o ten przepływ chodzi.

Na początku spektaklu Klara szuka kogoś, kto spędzi z nią Noc Muzeów. Impreza stała się jednym z symboli Warszawy. Co dla ciebie jest symbolem, ulubionym miejscem w mieście?

- Kocham Warszawę, widzę w niej poranioną po wojnie kobietę. Od ponad 20 lat obracam się w okolicach Starówki, wiecznie odkrywam tu wiele nieturystycznych szlaków, o każdej porze roku potrafi być zaskakująca. Z psem Bolkiem przemierzamy kilometry, w tygodniu jest tak pusto jak w małym miasteczku. Lubię też stary Mokotów, starą Ochotę. A najbardziej podoba mi się to, że Warszawa nie ma centrum, więc każdy może wybrać swoje. Dla mnie jest nim dzwon na tyłach katedry św. Jana, tu bije serce miasta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji