Artykuły

"Interpretacje" to festiwal ważny dla twórców i widzów

- "Interpretacje" są festiwalem ważnym i uważnie obserwowanym w środowisku. I choć kiedyś były przede wszystkim szansą dla debiutantów, a dziś bardziej mają charakter przeglądu dorobku młodych reżyserów, to absolutnie nie straciły na znaczeniu - mówi reżyser REMIGIUSZ BRZYK, laureat z 2001 roku, juror XV Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje", który rozpocznie się 9 marca w Katowicach.

9 marca rozpoczyna się w Katowicach XV Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje". Do konkursu staje sześcioro młodych reżyserów: Ewelina Marciniak (T. Polski z Bielska-Białej), Kuba Kowalski (T. Wybrzeże z Gdańska), Gabriel Gietzky (T. Śląski z Katowic), Grażyna Kania (T. Narodowy z Warszawy), Monika Strzępka (T. Dramatyczny z Warszawy) i Grzegorz Wiśniewski (T. im. Jaracza z Łodzi). Jurorzy przyznają nagrody (mieszek wart 10 tys. zł) indywidualnie. Kto zbierze najwięcej głosów, zdobędzie i nagrodę Lauru Konrada.

Rozmawiamy z Remigiuszem Brzykiem, reżyserem, jurorem "Interpretacji":

Tradycji staje się zadość. W 2001 roku został pan laureatem IV Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje", a w tym roku jest pan nie tylko jego jurorem, ale i mistrzem - "Korzeniec" w pana reżyserii zostanie pokazany w tej właśnie kategorii. Pamięta pan swoje emocje z tamtego, zwycięskiego konkursu sprzed 12 laty?

- Przez mgłę, ale jednego jestem pewien. Byłem totalnie zaskoczony. Proszę mi wierzyć, to nie jest kokieteria. Nie dość, że byłem najmłodszym uczestnikiem konkursu, to w dodatku mój spektakl w ogóle znalazł się po raz pierwszy na jakimś festiwalu! Mocne przeżycie, jak na początkującego reżysera, któremu Laur Konrada przyznają wielcy realizatorzy. No i pieniądze związane z nagrodą też nie były bez znaczenia, w końcu byłem dopiero na początku drogi zawodowej. Strasznie silne emocje mnie opanowały - od radości po (prawie) niedowierzanie.

Przypomnijmy, że swoje głosy przyznali panu: Jan Englert, Michał Kwieciński i Grzegorz Jarzyna. A Laur Konrada zdobył pan za inscenizację "Czarownic z Salem" Arthura Millera...

- ...I równie jak werdykt jurorów, zaskoczyła mnie reakcja publiczności, która nie kryła, że spektakl bardzo jej się spodobał. Pozytywna reakcja widzów to jakby "nagroda do nagrody". Podbudowuje twórcę, potwierdza, że idziesz człowieku w dobrym kierunku, skoro i ludzie teatru, i publiczność akceptują twoje przedstawienie.

Teraz pora oceniać innych. Proszę powiedzieć w tzw. "krótkich żołnierskich słowach", jakie będą pana kryteria?

- Krótko to tak: albo mnie spektakl porusza, albo nie. To pierwszy, ważny impuls. Na dobry teatr składa się jednak wiele elementów, na pewno będę wnikliwie je analizować. Pierwsze kryterium jest jednak właśnie takie: chcę wiedzieć, dlaczego (i jakim sposobem) reżyser zrobił to przedstawienie oraz czy ja rozumiem jego myśl (choć nie muszę się zgadzać). A na marginesie: bycie jurorem to jednak straszna odpowiedzialność.

Panu Laur Konrada otworzył jakieś drzwi?

- Tak wprost to nie, nikt nie powiedział "dajemy panu reżyserię nowego tytułu, bo wygrał pan konkurs w Katowicach". Ale pośrednio - na pewno. "Interpretacje" są festiwalem ważnym i uważnie obserwowanym w środowisku. I choć kiedyś były przede wszystkim szansą dla debiutantów, a dziś bardziej mają charakter przeglądu dorobku młodych reżyserów, to absolutnie nie straciły na znaczeniu.

Na zdjęciu: Remigiusz Brzyk podczas próby "Korzeńca" w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji