Artykuły

Rehabilitacja produkcyjniaka

Ileż to nawieszano psów na utworach scenicznych programowo poświęconych problematyce pracy i produkcji! Ich zła opinia była zresztą na ogół uzasadniona. Utwory te bowiem stanowiły najczęściej krańcową egzemplifikację schematyzmu i drętwej mowy Doszło w końcu do tego że autorzy zaczęli unikać tej problematyki, a jeśli się nawet znalazł ryzykant, który ją podejmował, trudno mu było znaleźć teatr skłonny do scenicznej realizacji takiego utworu. Najdokładniejszym zaś wyrazem pogardliwego wprost stosunku do tego rodzaju dramaturgii, a właściwie do jej tematyki, stał się wulgarnie brzmiący termin, jakim ów gatunek twórczości określano: produkcyjniak.

Tym bardziej więc niespodziewanie spotykamy się dziś ze zjawiskiem artystycznym, które obala wszystkie obiegowe opinie o produkcyjniaku. Poczynając od warszawskiego Teatru na Woli, gdzie w reżyserii Tadeusza Łomnickiego dano polską prapremierę "Protokołu pewnego zebrania", w krótkich odstępach czasu już kilka naszych teatrów wystąpiło z inscenizacjami tej sztuki Aleksandra Gelmana, której sam tytuł ma charakter paradoksu i prowokacji: cóż bowiem może być bardziej sztywnego i oficjalnego niż protokół? Okazuje się jednak, że istnieją protokoły tak naładowane pasjonującą treścią, iż czyta się je (w tym wypadku słucha się ich) z najżywszym zaciekawieniem, w najwyższym napięciu, niemal z wypiekami na twarzy.

Radziecki autor, który sam był niegdyś ślusarzem i tokarzem, a więc człowiek osobistą praktyką życiową potwierdzający własną tezę, że "konflikt i jego szczegóły można poznać tylko od wewnątrz", sztuką swą uświadamia nam przede wszystkim prawdę podstawową: klęska większości produkcyjniaków wynikała nie z tematu, który podejmowały, lecz z tego, jak nieudolnie to robiły.

Nie chodzi bowiem o sceniczne demonstrowanie procesów produkcyjnych, o zagadnienia techniczne, ale o artystyczne sięgnięcie do ściśle związanej z pracą problematyki moralnej, o rzeczywiste wniknięcie w sprawy tak skomplikowane, jak np. prawdziwe poczucie odpowiedzialności, jak stosunek do drugiego człowieka, z którym razem mamy czegoś ważkiego społecznie dokonać, jak kwestia egoizmu nie tylko indywidualnego, więc zupełnie dosłownego lecz także "egoizmu kolektywnego" jak zagadnienie kompromisów moralnych w sytuacjach szczególnie trudnych itd.

"Protokół pewnego zebrania" dowodzi, że mogą to być problemy na skalę - jak mówi sam Gelman - szekspirowską. Że zaś w tym śmiałym twierdzeniu pisarza nie ma przesady, najdobitniej można się było przekonać na premierze, którą wrocławski Teatr Polski dał nie na własnej, oficjalnej scenie, tylko w sali konferencyjnej Hutmenu, gdzie aktorzy odtworzyli owo dramatyczne zebranie egzekutywy komitetu partyjnego nie odgrodzeni od widzów i słuchaczy ani orkiestronem, ani żadną umowną ścianą, lecz najdosłowniej wśród nich, wśród pracowników wielkiej fabryki. Ta bezpośrednia realizacja hasła "Sojusz świata pracy z kulturą i sztuką" miała charakter jak najbardziej naturalny.

Spośród aktorów najwięcej tej naturalności miał Andrzej Wilk w roli "zbuntowanego" brygadzisty Wasyla Potapowa, którego zespół postanowił nie przyjąć premii dając tym początek całej sprawie, stopniowemu obnażaniu problemów, bez których rozwiązania nie mogło być mowy o właściwej atmosferze moralnej i rzeczywistej wartości pracy. W interpretacji tej roli przez Andrzeja Wilka wyczuwało się głęboką szczerość i wewnętrzne napięcie towarzyszące cywilnej odwadze Potapowa.

Najciekawszą obok niego postać stworzył Jerzy Z. Nowak grając rolę rutynowanego kadrowca Romana Lubajewa. Obłudna słodycz jego dyplomatycznych zabiegów "wychowawczych" zasługiwała na osobne oklaski.

Szczególnych zastrzeżeń zresztą nie budziło ujęcie aktorskie żadnej z ról, choć początkowo miało się wrażenie, że np. tak wytrawnemu aktorowi, jak Ferdynand Matysik (naczelny dyrektor kombinatu budowlanego Paweł Batarcew), występowanie w warunkach innych niż ściśle sceniczne sprawiało pewną trudność, ograniczając zwykłą swobodę głosu i gestu.

Na osobną znów pochwałę zasługuje zredagowany przez Hannę Sarnecką-Partykową program. Tym razem ma on kształt gazety, która zawiera nie tylko istotne cytaty z tekstu sztuki, ale i znamienne sądy autora o problemach uprawianej przezeń dramaturgu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji