Artykuły

"Straszny dwór" w Białymstoku

"Straszny dwór" w reż. Roberto Skolmowskiego w Operze Podlaskiej.Do tygodnika W sieci pisze Magdalena Bator-Szulec .

Niedawno otworzone Europejskie Centrum Sztuki - Opera i Filharmonia Podlaska pod dyrekcją Roberto Skolmowskiego. Opera inaugurująca, której premiera została objęta honorowym patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego, "Straszny dwór" Stanisława Moniuszki.

Przygotowujemy się do wielkiego wydarzenia - wyruszamy z jednej z podwarszawskich miejscowości do Białegostoku na tę operę. Bilety zamówiłam kilka miesięcy wcześniej, libretto moje córki znały już ze szkoły, słuchaliśmy poszczególnych arii, oglądaliśmy w Internecie, jak Mazowsze wykonuje słynnego Mazura. Długa podróż, wielkie oczekiwania i... niestety równie wielkie rozczarowanie. Wyszliśmy z dziećmi po pierwszym akcie.

Pierwszy akt tej wielkiej, polskiej, narodowej opery, która swoje pierwsze sukcesy odnosiła w Warszawie w gorącym okresie przed powstaniem styczniowym, okazał się bowiem prześmiewczą parodią, wyszydzeniem powagi i patriotyzmu tego dzieła, jak napisał jeden z recenzentów, reżyserowi przedstawienia udało się uniknąć "bogoojczyźnianego sosu". Oj, udało się, udało... Cytując pewną recenzję z lokalnej prasy internetowej, jakże trafną w swoich spostrzeżeniach: "Bohaterowie w ujęciu Skolmowskiego nie przedstawiają się pięknie. Banda pijaków, skłonna do wypitki i bitki". Rzeczywiście, cały pierwszy akt to śpiew zataczających się wojaków, wymachujących z nudów szabelkami. I to kiwanie się na boki. Zataczanie bynajmniej nie jest tłem, tłem jest tutaj śpiew, na plan pierwszy wybija się ta żałosna groteska. Młodzi bohaterowie tej opery, bracia Stefan i Zbigniew, którzy po latach tułaczki wojennej wracają do rodzinnego domu, "nie są w tej gromadzie aniołami". Po przyjeździe do domu nadal nie wypuszczają kufli z rąk. Śpiewając przepiękną dziękczynną pieśń "Niechaj będzie pochwalony wieki wieków Chrystus Pan", chwiejnie przyklękają na jedno kolano, nadal te kufle trzymając...

Na braci w rodzinnej miejscowości czeka oczywiście cała gromada wiejskich dziewcząt, kuso ubranych w zgrzebne koszule i różnej długości spódnice. W ręku miotły, na których w rytm pieśni Moniuszki dziewczęta parodiują kankana... "Skolmowskiemu udało się pokazać w krzywym zwierciadle narodowe wady Polaków". Bez komentarza. Nie żałuję, że nie wiem, jak było dalej. Doprawdy szkoda słów i szkoda wrażliwości naszych kilkuletnich córek na takie "dokonania".

***

Przede wszystkim gratulujemy wysiłku wkładanego w wychowanie dzieci. Mimo takich smutnych przygód to zaowocuje. Ale opisane przez Panią wydarzenia nie są niestety wyjątkiem. Niedawno opowiadała też o tym na naszych łamach doskonała aktorka, pani Katarzyna Łaniewska. Właściwie nie ma dziś premiery polskiej klasyki, której istotą nie byłoby ponowne odczytanie utworu tak, że staje się on przeciwieństwem pierwotnego przesłania. A co najgorsze, wszyscy się na to składamy, i to z naszych podatków. Inaczej być nie może. Publiczność nie chce takiej sztuki, więc bez dotacji szybko by to padło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji