Artykuły

"Hamlet" w Wieliczce

Łukasz Barczyk miał znakomity pomysł, a Teatr TV intuicję, aby mu zawierzyć: realizacja telewizyjnego "Hamleta" w naturalnych wnętrzach kopalni soli w Wieliczce okazała się wyjątkowo celnym zabiegiem artystycznym.

Surowa przestrzeń stała się poniekąd współreżyserem spektaklu, podkreślając tajemniczą aurę, smak dawności, a przed wszystkim grozę i klaustrofobiczność otoczenia. Przecież, jak pisał Szekspir, Dania jest więzieniem, a jaka przestrzeń może trafniej oddawać sens tej metafory od podziemi?

O sukcesie piątej z kolei telewizyjnej realizacji "Hamleta" zadecydował także dojrzały scenariusz - skonstruowany tak, aby uczynić z tragedii Szekspira parabolę ludzkiego losu, przypowieść o poszukiwaniu sensu istnienia w morzu sprzeczności, piękna i ohydy świata. Ramowa budowa scenariusza, który otwiera fragment monologu Hamleta "Być albo nie być", a zamyka poniekąd rubaszna piosnka Grabarza, oddaje w największym skrócie zamysł tego fascynującego widowiska. Wypada jednak żałować, że zabrakło w tym przedstawieniu Hamleta (w tej roli Michał Czernecki) na miarę spraw, o których mowa, który udźwignąłby ciężar tej wymagającej roli. Reżyser padł jednak ofiarą swoistego przymusu wewnętrznego, który dzieli z wieloma innymi reżyserami dzieła Szekspira, aby wykonawcę tytułowej roli "odkryć". Zwykle to się nie udaje. Zresztą Hamlet jest trzydziestolatkiem, rówieśnikiem Barczyka, nie musiał więc być aż tak niedoświadczony aktorsko (skądinąd aż dziw bierze, że krakowska szkoła wypuszcza absolwentów z tak zadziwiającymi wadami dykcji).

Mimo tego istotnego braku widowisko w pełni się broni, ponieważ nie jest to opowieść o Hamlecie, ale o losie, opowiedziana na wielu przykładach, a otoczenie księcia aż kipi od wielkich kreacji, wśród których wymienić trzeba koniecznie przekomicznego Poloniusza Zbigniewa Zapasiewicza, przechodzącego przemianę Klaudiusza Janusza Gajosa, pełną sprzeczności Gertrudę Grażyny Szapołowskiej i wreszcie fascynującego Pierwszego Aktora Jana Frycza. Reżyser po mistrzowsku rozegrał sceny z udziałem aktorów ukazując ich jako tych, którzy wnoszą na dwór duński (czytaj: w życie każdej społeczności) niepokojący powiew wolności zmieszany z pewnym rodzajem wewnętrznego rozkładu. Nie można też pominąć kreacji Jerzego Nowaka jako Grabarza, wyraziciela filozofii tej przypowieści, pełniącego tu bez mała rolę chóru w tragedii greckiej. Także wiele pomniejszych ról (w tym Horacy Jacka Poniedziałka) zasługuje na dobrą pamięć.

Powstało widowisko oryginalne i budzące apetyt na telewizyjny teatr. Dobrym prognostykiem dla takich przedsięwzięć jest udział w nim zewnętrznego sponsora - premiera "Hamleta" bowiem zainaugurowała cykl wspólnych zamierzeń TVP i Banku Millennium nazwanego "Perły Millennium". W tym wypadku "perła" nie była przesadą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji