Zabawny Kaczor i Szewc - dzieci ich kupują
"Szewc Kopytko i Kaczor Kwak" w reż.Zbigniewa Głowackiego w Teatrze Maska w Rzeszowie. Pisze Magdalena Mach w Gazecie Wyborcza - Rzeszów.
Nie ma złej wiedźmy ani diabła, ani straszliwych odgłosów zza kulis. Są za to salwy śmiechu na widowni. Teatr Maska pokazał w sobotę i niedzielę nowy spektakl, na który spokojnie można zabrać przedszkolaka, nawet z najmłodszej grupy. Z teatru wyjdzie ubawiony.
Brakowało takiego przedstawienia w repertuarze Maski, który ostatnio bardziej polubił starsze dzieci, w wieku szkolnym, i skupiał się na kuszeniu widzów dorosłych. O maluchach trochę jakby zapomniał. Na szczęście tylko na chwilę.
Sympatyczne przedstawienie "Szewc Kopytko i Kaczor Kwak" wg Kornela Makuszyńskiego, ucieszy, a nie wystraszy nawet młodsze przedszkolaki. Kopytko i Kwak nie są może wymarzonymi idolami, których rodzice chcieliby stawiać za wzór swoim dzieciom, bo to lenie, urwisy, nicponie i szkodniki, co gorsze dzieci szybko ich polubią, ale - bez obaw - obaj pod wpływem spotkania z "dziwnym staruszkiem" przejdą duchową przemianę. Od tej pory będą wygłupiać się jeszcze gorliwiej - ale już nie po to, żeby dokuczyć innym i rozśmieszać siebie nawzajem, ale żeby bawić i pomagać innym.
Autor adaptacji opowieści Kornela Makuszyńskiego i reżyser spektaklu, Zbigniew Głowacki, zrobił przedstawienie zabawne i łatwe w odbiorze. Niby historyjka błaha a jednak ma swoją mądrość.
Wygłupy dziwacznej pary rozśmieszają też dzieci, ale jest i morał - nienachalny - że czynienie dobra się opłaca. Szewc Kopytko i Kaczor Kwak stosują terapię śmiechem. Leczą króla z dolegliwości żołądkowych, za co obaj zostają nagrodzeni. Na małych widzów też taka terapia świetnie działa.
Kolorowa i pomysłowa jest scenografia Ireneusza Salwy, a muzyka Bogdana Szczepańskiego - pełna muzycznych odniesień - od przyśpiewek ludowych po Debussy'ego. Piosenkę Szewca Kopytko dzieci nuciły jeszcze w szatni.