Artykuły

Nieboska komedia w Narodowym

Teatr Narodowy wystawił "Nie-boską komedię" Zygmunta Kra­sińskiego. Jest to pierwsza po­wojenna premiera tego dramatu w Warszawie, a czwarta w Polsce, i już choćby z tego powodu nie wolno poprzestać na samym tylko odnotowaniu faktu.

"Nieboska komedia" napisana przez Krasińskiego w dwudziestym pierwszym roku życia jest bez wątpienia najlepszym utwo­rem tego autora, ale jednocześnie najtrudniejszym do interpretacji. Podział dramatu na "rodzinny" i "rewolucyjny", zależności struk­turalne tych dwóch części, a bar­dziej jeszcze interpretacja tez poszczególnych w tych częściach zawartych, stwarzały zawsze hi­storykom literatury i inscenizatorom duże trudności. Ogromna jest bowiem wielkość problemów w tej "chrześcijańskiej tragedii" zawarta. Przede wszystkim próba zdemaskowania ukutego modelu bohaterstwa romantycznego, tego człowieka zbuntowanego przeciw porządkowi świata.

Krasiński neguje także w pew­nym stopniu rolę poety w społe­czeństwie, zresztą jest to w wyraźnej korespondencji z ,,Dziadami" Mickiewicza. W miejsce proroka duchowego, przywódcy narodu, proponuje hrabia Krasiński w ,,Nieboskiej" poetę - małżonka, człowieka związanego ze społecz­nością, rolę Ojca Męża, Obywate­la. Ale już u Krasińskiego posta­wione jest pytanie: jaka będzie poezja, gdy poeta nie będzie bun­townikiem?

Wreszcie "dramat rewolucyjny", gdzie Krasiński daje się poznać, jako bystry obserwator, patrzący przez pryzmat swego wychowania, pochodzenia, ale jednocześnie wy­biegający poza ciasnotę poglądów klasy ginącej, tam, gdzie wniosek jest naturalną konsekwencją sytuacji. Kreuje w "Nieboskiej" obraz rewolucji antyfeudalnej, co w XIX-wiecznej Polsce jest zrozu­miałe, ale i rewolucji antykapitalistycznej. Racje "podkomendnych" Pankracego uznaje Kra­siński i wyraźnie widać tu doświadczenia powstania listopado­wego, ale i racje klasy ginącej - arystokracji są dla niego prawdzi­we, bo przecież są to jego racje, i w tym właśnie zawiera się tragizm utworu. Rewolucja - nie­uchronna w historii, ma także działanie niszczące, nie tylko uzdrawiające.

Ta - powierzchowna z natury rzeczy - próba interpretacji świa­topoglądu zawartego w "Nieboskiej" niech będzie podstawą do oceny przedstawienia reżyserowa­nego przez Hanuszkiewicza. Dwie pierwsze części utworu, ów "dra­mat rodzinny" są w tej inscenizacji bardzo wydatnie skrócone. Pozostawił Hanuszkiewicz tylko węzłowe sceny, będące przesłan­kami dla późniejszych poczynań hrabiego Henryka. Obawiam się zresztą, że dla widza, który nie zna tekstu, a tylko przyszedł do teatru obejrzeć przedstawienie - integralną całość, jest ta część mało czytelna. Tym bardziej, że obok pięknie nakreślonych scen (scena śmierci żony rozgrywana w domu wariatów), są momenty po­zbawione tempa i zamkniętego kształtu (scena chrzcin). Jedno­cześnie adaptacja "dramatu ro­dzinnego" nie zawiera w sobie pełnych podstaw do poczynań Henryka w "dramacie rewolu­cyjnym".

I tak jak część pierwsza jest w ogólności cicha, kameralna, część druga rewolucyjna, uderza swym ogromem, doskonałością scen zbiorowych, w których biorą udział połączone zespoły teatrów Narodowego i Powszechnego. Przewrót rewolucyjny ukazał Ha­nuszkiewicz wspaniale, w przeko­nywający sposób operując dźwię­kiem, i wielką liczbą osób na sce­nie. Ale znowu scena hrabiego Henryka (Hanuszkiewicz) z Pan­kracym (Dmochowskim) jest jak­by niedograna. Racje jednego i drugiego brzmią pusto i są prze­kazywane zupełnie bez kontaktu z sytuacjami poprzednimi. Wydaje się że te dwie role nie są jesz­cze w pełni dopracowane. Na­tomiast doskonała jest Kucówna w roli żony, również pięknie zadebiutował Andrzej Nardelli jako Orcio.

W sumie jest to przedstawienie ciekawe, wnoszące jeszcze jedno niebanalne spojrzenie w gąszcz scenicznych interpretacji "Nieboskiej komedii".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji